Politycy z Polski przyjeżdżają do Wilna, spotykają się z Polakami, klepią ich po plecach, robią zdjęcia, okazują zrozumienie i wyjeżdżają. A oni tam zostają, wobec władz i administracji litewskiej – mówił wiceszef Ruchu Narodowego, Krzysztof Bosak. „Polacy z Litwy mają po dziurki w nosie naszego zrozumienia. Oni potrzebują presji politycznej”.

Wiceprzewodniczący Ruchu Narodowego, Krzysztof Bosak, był gościem telewizji wPolsce. W trakcie rozmowy poruszono temat Polaków z Litwy i problem wywłaszczenia ich przez litewskie państwo. Jako ilustrację, wstęp do rozmowy na ten temat wyemitowano fragment filmu, na którym Polak z Wileńszczyzny, Czesław Tomaszewicz opowiada, jak należąca do niego ziemia została mu odebrana przez władze i bez jego zgody sprzedana. Pan Tomaszewicz od ponad 25 lat walczy o zwrot ojcowizny, bezprawnie zagarniętej przez państwo litewskie.

Krzysztof Bosak zwrócił uwagę, że Litwa odbiera też Polakom szkoły i utrudnia nauczanie w języku polskim. Prowadzący rozmowę dziennikarz Piotr Barełkowski zwrócił uwagę, że tych kwestii nikt w zasadzie w Polsce nie porusza, bo „z drugiej strony jest ważny interes narodowy”. – Myśmy trochę tych Polaków poświęcili na ołtarzu naszej swoistej wojny politycznej z Rosją i UE – zauważył Barełkowski, pytając, czy Ruch Narodowy, który głośno mówi o tych kwestiach, nie obawia się zarzutu “rusofilstwa”.

Bosak w odpowiedzi zauważył, że zarzut ten środowiska zbliżone do PiS formułują od początku działalności Ruchu Narodowego i narodowcy nie zamierzają się tym nieodpowiedzialnym działaniem przejmować. Podkreślił przy tym, że Ruch Narodowy „fundamentalnie” nie zgadza się z oceną, że jakieś nasze interesy narodowe stoją za „poświęcaniem” interesów Polaków z Litwy.

– To są błędne kalkulacje, oparte na błędnych ocenach sytuacji międzynarodowej. Litwa jest państwem mającym zbyt mały potencjał, aby odegrać jakąkolwiek istotną rolę, czy to w relacjach z Europą Zachodnią, czy z Rosją – mówił Bosak.  Jego zdaniem, obecny głos Litwy po stronie Polski w ramach UE jest tylko pozornie ważny. Dodał, że polscy politycy zawsze „przesadnie się tym przejmowali, co powiedzą politycy litewscy”.

– Stały za tym pewne mrzonki, wywodzące się z tzw. giedroyciowskiej wizji polityki zagranicznej, które były podzielane także wobec Ukrainy. Tzn. próby zjednywania ich takim przyjacielskim podejściem. [To] zupełne niezrozumienie dynamiki polityki międzynarodowej, która opiera się na dużych projektach, na wspólnocie interesów, a nie na gestach czy słowach.

– Polscy politycy, moim zdaniem ze względu na pewną swoją próżność, co dotyczy może głównie nawet polityków prawicowych, wierzyli w moc swoich słów. Że oni będą tam opowiadać szlachetne zaklęcia i to będzie miało uwodzicielski wpływ na litewską czy ukraińską klasę polityczną. To zupełnie nie zadziałało – mówił Bosak.

Według wiceszefa Ruchu Narodowego, wyjątkiem w tym względzie była Białoruś, ponieważ polscy politycy, również „z powodu antyrosyjskiego resentymentu, który czasem ma znamiona jakiejś obsesji czy amoku”, przez 20 lat próbowali inicjować tam jakąś demokratyczną rewolucję. Bosak powiedział, że ubolewa nad tym, iż faktycznie działało w ten sposób polskie państwo. Na wtrącenie prowadzącego, że od lat na Białorusi „dzielnie działa TV Biełsat” polityk RN zwrócił uwagę, że owszem, „ale w czyim interesie; po co to komu?”

Przeczytaj: Czołowi białoruscy opozycjoniści maszerowali razem z antypolskimi litewskimi nacjonalistami [+VIDEO/+FOTO]

– To nie jest telewizja, która nadaje po polsku do Polaków z Białorusi – powiedział, co wywołało u prowadzącego wyraźny opór. Twierdził, że rozumie problemy litewskich Polaków, na co Bosak odparł, że „Polacy z Litwy mają po dziurki w nosie naszego zrozumienia”.

– Oni potrzebują presji politycznej. A politycy z Polski przyjeżdżają do Wilna, do podwileńskich wsi, spotykają się z tymi Polakami, klepią ich po plecach, robią zdjęcia, okazują zrozumienie i wyjeżdżają. A oni tam zostają, wobec władz i administracji litewskiej, wobec litewskiej klasy politycznej, gdzie jak ktoś nie zlituanizuje się politycznie, to nie ma w tej polityce czego szukać – mówił wiceszef Ruchu Narodowego.

Podkreślał, że Polakom na Litwie można pomóc i jest to tylko kwestia woli politycznej. Jego zdaniem, argumenty, według których doprowadzi to do „usztywnienia” postawy Litwy są nietrafione, bo ta postawa w kwestii Polaków na Litwie już taka jest, i to od ponad 20 lat. Przypomniał, że gdy Litwa odzyskiwała niepodległość po 1989 roku i pojawiła się opcja utworzenia autonomii dla Wileńszczyzny, to „Litwini się tym przerazili, usztywnili się i tacy są do dziś”.

Przeczytaj: Pranckietis w Sejmie: Litwa dba o polską mniejszość

Czytaj również: Winnicki: przewodniczący litewskiego parlamentu mówił nieprawdę nt. sytuacji Polaków na Litwie

 

Przeczytaj: Kuchciński nie wymienił interesów mniejszości polskiej wśród najważniejszych obszarów współpracy z Litwą

Czytaj także: Hipokryzja do potęgi drugiej czyli marszałek Kuchciński w sprawie Litwy

Gdy prowadzący stwierdził, że rząd PiS upomina się o losy i interesy Polaków na Litwie, Bosak przypomniał sytuację podczas ostatniej wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Wilnie, gdy publicznie podczas wspólnej konferencji prasowej z prezydent Litwy powiedział, że niektóre oczekiwania Polaków z Litwy są zbyt wygórowane. – Jak można tak wsadzić nóż w plecy własnym rodakom? – pytał Bosak. Jego zdaniem, nawet gdyby jakieś żądanie Polaków takie było, to nie miał prawa powiedzieć tego. – Po co on to zrobił? Prezydent nie jest od tego, żeby gdzieś jeździł i plótł co mu ślina na język przyniesie. Jest prezydentem i ma reprezentować interesy narodowe.

PRZECZYTAJ: Cytacka o słowach Dudy: „to tak jakby włożyć nóż w ręce władz litewskich”

Na sugestie prowadzącego, że stanowisko Ruchu Narodowego w kwestii Litwy, Białorusi czy UE byłoby zbieżne z „opcją rosyjską”,  Bosak odparł, że „jednoosobowa opcja rosyjska”, Mateusz Piskorski z partii Zmiana, od roku siedzi w więzieniu, przy czym obecna władza nie jest w stanie postawić mu żadnych zarzutów. Zaznaczył, że w jego ocenie interesem Rosji w Polsce nie jest posiadanie kogoś, kto rozbije „mityczne sojusze polsko-ukraińskie, które nigdy nie istniały”, ale to, by utrwalać podziały klasy politycznej w Polsce.

PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Po co nam Litwa?

Youtube.com / wPolsce / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply