Antyrządowy i antywojenny protest w stolicy Mołdawii

We wtorek w stolicy Mołdawii, Kiszyniowie, odbył się protest przeciwko aktualnym, prozachodnim władzom. Wzięło w nim udział kilka tysięcy ludzi. Uczestnicy żądali m.in. dymisji prezydent Mai Sandu oraz nieangażowania kraju w wojnę.

Demonstranci, z flagami Mołdawii, domagali się ustąpienia rządu, a szczególnie prezydent Mai Sandu. Skandowali m.in. „Precz z Maią Sandu”, przeciwko obecnej i „Precz z dyktaturą”. Żądali też rozpisania wcześniejszych wyborów oraz pełnego pokrycia przez rząd zimowych rachunków za energię. W kontekście obecnej sytuacji bezpieczeństwa w regionie, chcą, by Mołdawia zachowała neutralność, a rząd „nie angażował kraju w wojnę”.

Według agencji AP, demonstracja została zorganizowana przez Ruch dla Ludzi, a poparli ją politycy opozycyjnej partii Sor (Szor). Jej lider, przebywający na emigracji oligarcha Iłan Sor oskarżył policję, o utrudnianie ludziom możliwości pokojowego demonstrowania. Chodziło o kontrolowanie przez mołdawskich policjantów busów i autokarów, którymi do Kiszyniowa przyjeżdżali demonstranci. Sor jest objęty amerykańskimi sankcjami.

Żądamy przedterminowych wyborów. Rząd musi zapłacić rachunki za media, które już kilka razy były podnoszone z winy władz. Żądamy również zachowania neutralności zapisanej w konstytucji, aby nasz kraj nie był wciągany w działania bojowe”, – powiedział na wiecu Wadim Fotescu, poseł z partii Sor, cytowany przez rosyjską agencję TASS.


Według niektórych źródeł, miało dojść do przepychanek z funkcjonariuszami, gdy część demonstrantów próbowała przełamać kordon, jaki utworzyli wokół nich policjanci.

Władze Mołdawii skrytykowały protest. Zdaniem rządzącej partii Partii Działania i Solidarności, organizatorzy demonstracji chcą zdestabilizować sytuację w kraju.

Dodajmy, że dzisiejszy protest był drugim, jaki w ciągu dwóch tygodni zorganizowali w Kiszyniowie przeciwnicy rządu. Media zachodnie i w Polsce opisują protest jako prorosyjski. Piszą zarazem, że wśród protestujących byli głównie starsi ludzie, tłumaczący, że wyszli na ulice m.in. z powodu drastycznego wzrostu kosztów życia.

Wcześniej władze mołdawskiej stolicy ogłosiły do 2 marca zakaz organizowania demonstracji w centrum miasta, tłumacząc to wizytą delegacji zagranicznej.

Jak podaje AP, rząd Mołdawii próbował doprowadzić do delegalizacji partii Sor. Z kolei mołdawskie służby antykorupcyjne uważają, że antyrządowe protesty mogą być częściowo finansowane z rosyjskich pieniędzy.

W poniedziałek mołdawskie służby SIS poinformowały o wydaleni z kraju dwóch obcokrajowców, przyłapanych na prowadzeniu działań mających zdestabilizować sytuację w kraju. Jak podano, mieli aktywnie monitorować i dokumentować procesy społeczne i polityczne w Mołdawii, w tym protesty.

Przeczytaj: WaPo: rosyjskie służby starają się obalić prozachodni rząd Mołdawii

Zobacz: Kolejne protesty mołdawskiej opozycji przerodziły się w starcia z policją [+VIDEO]

Przypomnijmy, że w ostatnim czasie kibicom serbskiego Partizana Belgrad zabroniono wjazdu do Mołdawii na mecz z klubem z Tyraspolu w Naddniestrzu. Strona mołdawska twierdzi, że wśród nich mieli być prorosyjscy dywersanci. Mołdawia obawia się, że Rosja szykuje zamach stanu w Kiszyniowie.

Sytuacja była związana z obawami władz Mołdawii, które uważają, że Rosja przygotowuje zamach stanu w tym kraju. Przypomnijmy, że w połowie lutego prezydent Mołdawii Maia Sandu oświadczyła, że Rosja planuje zamach stanu, obejmujący ataki na mołdawskie budynki rządowe i wzięcie zakładników. Twierdziła, że miałoby się to odbyć „dzięki brutalnym działaniom udającym protesty tzw. opozycji”. Według Sanu, plan Rosji ma rzekomo obejmować wykorzystanie obcokrajowców do prowadzenia działań wywrotowych. „Materiały zawierają instrukcje dotyczące zasad wjazdu do Mołdawii dla obywateli Rosji, Białorusi, Serbii i Czarnogóry” – powiedziała. Dodała, że kolejnym celem planu Rosji jest wykorzystanie Mołdawii do wojny na pełną skalę z Ukrainą.

Jak pisaliśmy, rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odniósł się w poniedziałek do sytuacji w Naddniestrzu. „Sytuacja jest niespokojna, prowokowana z zewnątrz” – oświadczył.

W ubiegły piątek ministerstwo spraw zagranicznych Rosji ostrzegło Ukrainę i państwa NATO przed krokami w kierunku Naddniestrza. „W związku z odnotowanym przez Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej znacznym nagromadzeniem personelu i sprzętu wojskowego jednostek ukraińskich w pobliżu granicy ukraińsko-nadniestrzańskiej, rozmieszczeniem artylerii na stanowiskach strzeleckich, a także bezprecedensowym nagromadzeniem lotów bezzałogowych statków powietrznych Sił Zbrojnych Ukrainy nad terytorium Naddniestrza, ostrzegamy Stany Zjednoczone, państwa członkowskie NATO i ich ukraińskie oddziały przed kolejnymi awanturniczymi krokami” – stwierdzono w komunikacie.

Przypomnijmy, Mołdawia odrzuciła w czwartek oskarżenie rosyjskiego ministerstwa obrony, że Ukraina planowała inwazję na separatystyczny mołdawski region Naddniestrza i wezwała do zachowania spokoju.

Wołodymyr Zełenski w rozmowie z Die Welt poinformował, że Ukraina zawsze będzie gotowa pomóc Mołdawii w rozwiązaniu sytuacji z Naddniestrzem. „W szczególności, jeśli Federacja Rosyjska wykorzysta to terytorium do otwarcia kolejnego frontu”. „Otrzymaliśmy informację od naszych służb specjalnych, że Rosja chce wykorzystać ten moment i zmienić kierownictwo Mołdawii. Przekazaliśmy tę informację prezydent Mai Sandu” – powiedział ukraiński prezydent.

Przypomnijmy, że także zdaniem sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, Ołeksija Daniłowa, Moskwa chce doprowadzić do zamachu stanu w Mołdawii i może wykorzystać do tego celu czeczeńskich bojowników.

AP / TASS / moldovalive.md / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply