Amnesty International wezwała w czwartek Francję do wstrzymania sprzedaży broni do Libanu, mówiąc, że do stłumienia pokojowych demonstracji wykorzystano wyprodukowane we Francji kule gumowe, granaty i wyrzutnie z gazem łzawiącym – przekazał France24.

Jak poinformował portal France24, Amnesty International wezwała w czwartek Francję do wstrzymania sprzedaży broni do Libanu.

„Francja od lat dostarcza libańskim siłom bezpieczeństwa sprzęt służący do egzekwowania prawa, którego następnie używają do popełnienia lub ułatwienia poważnych naruszeń praw człowieka” – podała grupa w oświadczeniu.

„Wzywamy Francję do zapewnienia, że ​​nie będzie dalszej sprzedaży, dopóki władze libańskie nie wytłumaczą się z wcześniejszych naruszeń” – powiedział Aymeric Elluin, rzecznik ds. transferów broni w Amnesty International France.

„Libańskie siły bezpieczeństwa działają w klimacie bezkarności”.

Według organizacji od początku bezprecedensowego, antyrządowego ruchu wielokrotnie używano wyprodukowanych we Francji gumowych kul, granatów i wyrzutni z gazem łzawiącym.

Dodał, że zostały one również wykorzystane w 2015 roku do rozproszenia protestów w związku z kryzysem gospodarowania odpadami, który spowodował gromadzenie się śmieci w całej stolicy.

Amnesty stwierdziła, że ​​jej ustalenia zostały oparte na analizie ponad 100 filmów z protestów w Bejrucie, a także zeznań i dokumentacji medycznej zebranych przez badaczy w terenie. Oskarżyła siły bezpieczeństwa o strzelanie  gazem łzawiącym bezpośrednio do protestujących, a także strzelanie gumowymi kulami na poziomie klatki piersiowej, czasami z bliskiej odległości, w okresie od października 2019 do sierpnia 2020 roku.

Grupa powiedziała, że ​​to „nadmierne użycie siły” doprowadziło do poważnych obrażeń głowy, oczu i górnej części ciała. Siły bezpieczeństwa również używały francuskich pojazdów opancerzonych.

Amnesty nazwała rolę francuskiego wyposażenia organów ścigania w tłumieniu demonstracji „haniebną”.

„Nie przeprowadzono skutecznego śledztwa w sprawie niezgodnego z prawem użycia broni, w tym broni wyprodukowanej we Francji, przeciwko pokojowym demonstrantom i ani jeden oficer nie został pociągnięty do odpowiedzialności przez władze sądownicze” – powiedział Elluin.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Jak informowaliśmy, w sobotę 16 stycznia doszło do największych protestów w Bejrucie od trzech miesięcy. Manifestanci zebrali się w centrum miasta w okolicy gmachu libańskiego parlamentu. W pewnym momencie część z nich zaczęła ciskać kamieniami w obstawiających zgromadzenie funkcjonariuszy policji. Demonstranci zaczęli wyrywać znaki drogowe czy też chwytać metalowe barierki by ich także użyć jako pocisków wymierzonych w policję. Ta ostatnia odpowiedziała użyciem armatek wodnych, broni gładkolufowej oraz gazu łzawiącego. Tego ostatniego użyto w takich stężeniach, że, jak pisze AP, na ulicach widać było osoby wymiotujące pod jego wpływem.

Intensywność starć oddaje informacja o liczbie poszkodowanych. Obrażenia miało odnieść około 150 osób. Interweniujący policjanci ogłosili rozwiązanie zgromadzenia i poprosili o opuszczenie miejsca manifestacji, co wykonała tylko część protestujących. W dodatku po rozpoczęciu starć do ich uczestników dołączały kolejne osoby napływające z różnych dzielnic miasta.

Przeciw protestującym wystąpili także funkcjonariusze służby ochrony parlamentu. To właśnie za ich sprawą miało dojść do wybuchu małej butli z gazem, która znajdowała się w namiocie rozstawionym przez przeciwników władz. Po rozproszeniu tłumu rozdzielił się on na kilka grup, które kontynuowały starcia. Jak odnotowuje AP wśród uczestniczących w zamieszkach dało się słyszeć hasło “rewolucja”.

Kresy.pl/France24

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply