Według ambasadora Ukrainy w Polsce Andrija Deszczyci odpowiedzialność za wstrzymanie ekshumacji Polaków na Ukrainie leży po stronie polskiej, gdyż nie chce ona odnowić pomnika nagrobnego UPA na górze Monastyrz na Podkarpaciu. Zaznaczył też, że dla części Ukraińców takie postacie jak Szuchewycz nie są hitlerowskimi kolaborantami i że nigdy nie zostali osądzeni.

W środę rano gościem radia RMF FM był Andrij Deszczycia, ambasador Ukrainy w Polsce. Dyplomata pytany był przede wszystkim o sytuację na Ukrainie, w związku z kolejnymi przypadkami łamania zawieszenia broni w Donbasie i koncentracją rosyjskich wojsk przy ukraińskich granicach.

Zdaniem ukraińskiego dyplomaty, w tej chwili „sytuacja jest poważna i nieprzewidywalna”, a Kijów robi „wszystko, by doprowadzić do dyplomatycznego rozwiązania eskalacji tej sytuacji, którą Rosja napędza od paru tygodni”.

– Dostaliśmy zapewnienia od partnerów na Zachodzie, w tym od Polski, od NATO i UE, że będziemy robić wszystko, by nie dopuścić do wojny – powiedział ambasador Ukrainy. Podkreślił też, że „wojna na Ukrainie trwa od 7 lat”. – Giną ludzie, żołnierze, są ostrzały ze strony separatystów, wspieranych przez Rosję – podkreślał. – Będziemy walczyć do końca, do czasu, kiedy i Donbas i Krym będzie z powrotem integralną częścią Ukrainy.

W rozmowie poruszono też temat sprawy Sławomira Nowaka, oskarżanego o korupcję byłego szefa ukraińskiego Ukrawtodoru, a wcześniej ministra w gabinecie Donalda Tuska, którego był bliskim współpracownikiem. Przypomnijmy, że w lipcu 2020 roku Nowak został zatrzymany przez CBA pod zarzutami korupcji, kierowania zorganizowaną grupą przestępczą oraz prania brudnych pieniędzy i od tamtej pory przebywał w areszcie tymczasowym. Do przestępstw miało dochodzić w czasie, gdy pracował na Ukrainie jako szef Ukrawtodoru. W poniedziałek sąd nie przedłużył Nowakowi aresztu. Kilka dni wcześniej Tusk, obecnie szef Europejskiej Partii Ludowej, wziął w obronę Sławomira Nowaka nazywając go „więźniem politycznym”.

Deszczyca powiedział, że polskie i ukraińskie służby antykorupcyjne współpracują ze sobą, natomiast ambasada nie jest w ten proces włączona. – Trzeba poczekać na zakończenie tego śledztwa – powiedział ukraiński dyplomata.

Prowadzący rozmowę red. Robert Mazurek poruszył też sprawę działań władz Tarnopola, które nazwały miejscowy stadion imieniem Romana Szuchewycza, odpowiedzialnego za ludobójstwo wołyńsko-małopolskie głównodowodzącego zbrodniczej UPA oraz oficera oddziałów kolaboracyjnych III Rzeszy.

„Jak to jest możliwe, że nazywacie imieniem kolaborantów i zbrodniarzy stadiony i ulice?” – pytał Mazurek. Deszczyca zaznaczał, że to decyzja władz lokalnych, w którą organy centralne nie mogą „za bardzo ingerować”. Przyznał też, że „dla części społeczeństwa ukraińskiego on [Szuchewycz – red.] jest bohaterem, bo walczył o niepodległą Ukrainę”. – U boku hitlerowców… – wtrącił dziennikarz, na co ambasador odparł, że Szuchewycz „nie został nigdy osądzony o to, dlatego trzeba przeprowadzić badania”. Dopytywany o to, co miano by badać, skoro wiadomo, że odpowiadał on za mordy na Polakach, powiedział, że jego zdaniem należy podchodzić „z rezerwą” do skali upamiętniania takich osób, żeby nie przypominało to sytuacji z czasów sowieckich względem Lenina czy Stalina. Podkreślał jednak, że dla części Ukraińców takie postacie jak Szuchewycz są bohaterami i stąd ich upamiętnianie, głównie na szczeblu lokalnym.

– Trzeba rozmawiać z ludźmi, którzy podejmują takie decyzje. To też do pewnego stopnia nasza wspólna, ukraińsko-polska rola. Musimy się spotykać – powiedział Deszczycia, nawiązując do niegdysiejszych rozmów historyków z Polski i z Ukrainy. Zaznaczył, że takie rozmowy trzeba kontynuować i „wysłuchać stanowiska każdej ze stron”.

Na uwagę, że takie „lokalne sytuacje” mają już miejsce niemal na całej Ukrainie i wcale nie są incydentalne, ukraiński dyplomata zareagował negatywnie i nie zgodził się z tym.

Poruszono też temat ekshumacji szczątków Polaków na Ukrainie, które od paru lat są przez stronę ukraińską blokowane; Polakom zezwolono tylko w 2019 roku na ograniczone prace przy poszukiwaniu szczątków polskich żołnierzy poległych w 1939 roku. Przypomnijmy, że według komunikatu ukraińskiego IPN, ukraińskie władze nie zgodzą się na prace poszukiwawcze i ekshumacyjne specjalistów polskiego IPN na terenie Ukrainy do czasu odbudowy pomnika nagrobnego UPA na górze Monastyrz na Podkarpaciu w kształcie oczekiwanym przez stronę ukraińską.

W reakcji na poruszenie tego wątku i określenie działań strony ukraińskiej jako wrogich, ambasador Ukrainy od razu podniósł kwestię zniszczonego wcześniej banderowskiego upamiętnienia na górze Monastyrz. Nazwał je „tablicą upamiętniającą Ukraińców, którzy zostali zabici w lasach pod Werchratą”, przemilczając fakt, że byli to upowcy. Twierdził też, że „tablica nie została odnowiona, chociaż to był element rozmów i negocjacji ze stroną polską”, zrzucając odpowiedzialność na Polaków.

– W zamian za pozwolenie na przeprowadzenie ekshumacji, ta tablica miała zostać odtworzona. Nie została. No i dlatego to tak trwa – powiedział Deszczyca, broniąc stanowiska władz w Kijowie. Mazurek zacytował wówczas stanowisko IPN, według którego w zamian za zgodę na wznowienie prac poszukiwawczo-ekshumacyjnych na Ukrainie, Ukraińcy żądają „budowy obiektów gloryfikujących UPA”. Ukraiński dyplomata zareagował na to śmiechem.

– Nie ma żadnej gloryfikacji [UPA – red.], nie było żadnej gloryfikacji na tej tablicy – powiedział Deszczyca. Dodał, że osobiście jeździł do lasu monasterskiego i widział tablicę. – Są tam tylko nazwiska osób zamordowanych przez NKWD, walczących z NKWD, broniąc siebie i ludności która tam mieszkała przed NKWD. Nie ma żadnego wspomnienia o UPA, OUN, tylko nazwiska i daty urodzenia. I ta tablica nie została odnowiona.

Należy zauważyć, że według ustaleń Stowarzyszenia Upamiętniania Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów w Monasterzu pochowani są nie tylko członkowie UPA, ale prawdopodobnie także bojówkarze SB OUN odpowiedzialni m.in. za zamordowanie kilkudziesięciu polskich pasażerów pociągu Tomaszów-Lwów pod Zatylem.

Czytaj również: Bronili celebrytów zaszczepionych poza kolejnością. Łączy ich jeszcze… obrona pomników UPA

Pytany, czy Ukraina nie ma dziś problemów z własną historią, skoro np. Centrum Wiesenthala zaznacza, że dziś na Ukrainie czci się nazistowskich kolaborantów, Deszczyca odpowiedział, że „trzeba dalej prowadzić rozmowy i badania”, bo dla części Ukraińców to nie byli kolaboranci, tylko ludzie, którzy walczyli o swoje państwo i „trzeba zrozumieć stanowisko tych osób”. Dodał, że to sąd powinien rozstrzygnąć, czy ktoś zabijał lub kierował mordami, a „a takiej decyzji, z tego co wiem, nigdy nie było”.

Poruszono także temat szczepień na koronawirusa dla Ukraińców, którzy przebywają w Polsce. Ambasador uważa, że większość Ukraińców przebywa w naszym kraju legalnie i w związku z tym, zgodnie z obowiązującymi przepisami, mogą zarejestrować się na szczepienie. Przyznał też, że sam przeszedł już zakażenie SARS-CoV-2. Zapytano go też o ukraińskich lekarzy, którzy wyjeżdżają do pracy za granicę, w tym do Polski. Deszczyca przyznał, że dla Ukrainy jest to zmartwienie, szczególnie w czasie pandemii. Zastanawiał się zarazem, czy Ukraina ma możliwość zatrzymać swoich lekarzy u siebie w sytuacji, gdy za granicą mogą dużo lepiej zarabiać. – Na szczeblu państwowym trudno zakazać im wyjeżdżać – zaznaczył.

 

Jak pisaliśmy, tuż przed ubiegłoroczną wizytą Andrzeja Dudy na Ukrainie odnowiono tablicę pomnika nagrobnego OUN-UPA na górze Monastyrz, przy czym na nowej tablicy nie było nazwisk upowców i napisu „Polegli za wolną Ukrrainę”. Wcześniej prezydent RP zapewniał Wołodymyra Zełenskiego, że do czasu ich jesiennego spotkania kwestia ta zostanie załatwiona. Odnowienie tablicy było warunkiem odblokowania prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych polskiego IPN na Ukrainie przez stronę ukraińską.

Przypomnijmy, że 31. sierpnia 2020 roku podczas wizyty Wołodymyra Zełenskiego w Warszawie z ust ukraińskiego prezydenta padła obietnica zniesienia blokady prac polskich specjalistów na Ukrainie. – Jestem gotów odblokować wydawanie pozwoleń na prowadzenie prac poszukiwawczych na Ukrainie, zaś strona polska uporządkuje ukraińskie miejsca pamięci w Polsce – powiedział Zełenski. Ponadto, zaproponował Dudzie wspólne postawienie na granicy polsko-ukraińskiej „memoriału pojednania”.

Przypomnijmy, że w wydanym w październiku br. komunikacie IPN wskazał, że obecny kształt tablicy pomnika na górze Monastyrz jest zgodny z polskim prawodawstwem oraz aktualną wiedzą historyczną. „Tablica ta spełnia wszelkie wymogi odnośnie do miejsc pamięci, stawianych legalnie w Polsce i na Ukrainie” – zapewniono. Jak dodano, „w ocenie Instytutu Pamięci Narodowej nie ma przeszkód, aby ta inskrypcja w przyszłości została uzupełniona o nazwiska osób tam pochowanych”. Jednocześnie wskazano, że obecnie brak jest danych, które mogłyby potwierdzić, że lista umieszczona na poprzedniej tablicy była rzetelna. Wskazano także, że obecnie nie jest jasne, ile osób spoczywa w mogile i czy jej rzeczywista lokalizacja znajduje się w miejscu pomnika, który został wzniesiony po kilkudziesięciu latach. IPN zadeklarował, że jest otwarty na bezwarunkowe umożliwienie stronie ukraińskiej przeprowadzenia prac archeologicznych, ekshumacyjnych i identyfikacyjnych w Manasterzu, przy udziale polskich ekspertów.

Z kolei po spotkaniu z kierownictwem IPN na początku października ub. roku, ambasador Ukrainy, Andrij Deszczycia oświadczył, że Polska ze zrozumieniem i bez zastrzeżeń zastosuje się do ukraińskich procedur dotyczących prowadzenia prac poszukiwawczo-ekshumacyjnych i zapewnia o gotowości do ścisłej współpracy w kwestii uwiecznienia i zachowania ukraińskich miejsc pamięci w Polsce. Dodajmy, że dotychczas strona ukraińska, w tym ambasador Deszczycia, rozumiała to jako odnowienie miejsc na terenie Polski ku czci OUN-UPA. W szczególności strona ukraińska akcentowała kwestię odnowienia pomnika na górze Monastyr w Werchracie. W 2015 roku nieznani sprawcy rozbili płytę pomnika w Monastyrzu a krzyż pomalowali na biało-czerwono.

W grudniu 2019 roku wiceszef Biura Prezydenta Ukrainy Ihor Żowkwa po raz kolejny domagał się „odpowiednich kroków z polskiej strony” ws. „uporządkowania miejsc ukraińskiej pamięci na terytorium Polski”, czyli najpewniej obiektów ku czci UPA, w zamian za wydane Polakom zgody na prace poszukiwawcze na Ukrainie. Przypomnijmy, że wcześniej, podczas spotkania z szefem gabinetu prezydenta Krzysztofem Szczerskim we Lwowie, Ihor Żowkwa zaznaczył, że jednym z rezultatów wznowienia dialogu ukraińsko-polskiego powinno być „właściwe uporządkowanie miejsc ukraińskiej pamięci na terytorium Polski”. Zaznaczmy, że w kontekście wcześniejszych wypowiedzi przedstawicieli strony ukraińskiej, chodzi tu najpewniej o zniszczone lub zdewastowane obiektu ku czci UPA. Kancelaria Prezydenta odmówiła portalowi Kresy.pl komentarza w tej sprawie.

Jak pisaliśmy, stojący ostatnio pomnik na górze Monastyrz (w przeciwieństwie do pierwotnego z lat 90. XX wieku), oficjalnie powstał w zgodzie z polskim prawem. Ma on stać na zbiorowym grobie kilkudziesięciu członków UPA (w tym SB OUN) zabitych przez NKWD. Nie do końca spełniał jednak określone w porozumieniu warunki, m.in. nie było na nim inskrypcji w języku polskim, treść napisu nie odpowiadała uzgodnionemu wzorowi. W styczniu br. szef pionu upamiętnień IPN Adam Siwek komentując sprawę odbudowy pomnika na grobie UPA na górze Monastyrz, przypomniał, że w Polsce nie ma, postulowanych przez IPN od dłuższego czasu, przepisów regulujących status miejsc pochówku członków UPA.

W styczniu 2020 roku stwierdzono, że ktoś zabrał z pomnika kawałki tablicy i wrzucił do dołu razem z wyszywanymi „rusznykami”, które w listopadzie ub. roku na pomniku oraz pobliskich drzewach zawiązali proukraińscy aktywiści na znak oddania czci zmarłym. W lutym br. na mogile bojowników OUN-UPA pojawiła się nowa tablica z tzw. prawosławnym krzyżem oraz napisem „ŚP / Obywatele Polski narodowości ukraińskiej polegli w walce z NKWD 2/3 marca 1945 / Wieczna im pamięć”. Czyn ten z oburzeniem skomentowano na ukraińskim portalu vgolos.com.ua, sympatyzującym z nacjonalistyczną partią „Swoboda”. Publicysta portalu Wasyl Serpeń w artykule pt. „Jak mamy żyć z Polakami w pokoju” określił go mianem „bluźnierstwa”. Skrytykował nazywanie upowców „obywatelami Polski”.

W marcu 2019 r. pisaliśmy, że wojewoda podkarpacki zawnioskował do wiceszefa IPN, prof. Krzysztofa Szwagrzyka, o przeprowadzenie prac archeologiczno-ekshumacyjnych na mogile członków UPA na Górze Monastyrz w Werchracie. Oddziałowe Biuro Upamiętnienia Walk i Męczeństwa IPN w Rzeszowie uznało przeprowadzenie takich prac za zasadne.

Przeczytaj: Wiceminister kultury: ponad połowa ukraińskich miejsc pamięci w Polsce powstała nielegalnie

Czytaj również: Danuta Kuroń przy obiekcie ku czci UPA na Podkarpaciu: te ziemie były ukraińskie

RMF FM / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz

  1. Wolyn1943
    Wolyn1943 :

    Należy uznać formacje OUN-UPA za zbrodnicze i raz na zawsze wybić Ukraińcom z głowy pomysły stawiania pomników tym ludobójcom. Natomiast kwestię ekshumacji na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej oddać w trybie pilnym pod kuraterlę ONZ i ustanowić w tym celu międzynarodową komisję badawczą, która wymusi na Ukrainie przeprowadzenie ekshumacji!

  2. Andrzej2
    Andrzej2 :

    Tak naprawde Polska przeprowadzila tylko jedna ekshumacje w Woli Ostrowieckiej w latach 92 oraz 2011r. W 1992r. wydobyto 234 zwloki pomordowanych i pochowano na cmentarzu w Ostrowkach. W 2011r wydobyto zwloki 79 pomordowanych osob , ktore pochowano takze na cmentarzu w Ostrowkach.To sa nasze polskie ekshumacje. Lokalni Ukraincy byli zszokowani iloscia ofiar, przy ekshumacji w 2011r. doszlo do incydentow z udzialem deputowanych ukrainskich. Mozemy zapomniec o jakichkolwiek dalszych ekshumacjach, Ukraincy zrobia wszystko , aby do tego nie doszlo. Ekshumacje to niezbity dowod zbrodni ludobojstwa , dlatego Ukraina do tego nie dopusci. Oni dobrze wiedza , ze za 5 – 10 lat nie bedzie juz zadnych sladow zbrodni, kosci rozsypia sie w pyl , wtedy dostaniemy zezwolenia na ekshumacje bez problemu.