Poseł KO do PE Dariusz Jonski powiedział dla Indyjskiej Agencji Informacyjnej, że Polska zmaga się z niedoborem kilkudziesięciu tysięcy lekarzy i chętnie przyjmie indyjskich pracowników służby zdrowia. Ministerstwo Zdrowia dementuje te informacje i zaznaczyło, że w najbliższych latach w Polsce będzie raczej nadpodaż kadr lekarskich. Ze słowami ministerstwa nie zgadza się jednak Rzecznik Naczelnej Rady Lekarskiej.

W ubiegłym tygodniu w Polsce odbyła się wizyta premiera Indii Narendra Damodardas Modiego. Jednym z tematów rozmów według indyjskiej prasy miała być współpraca z Polską w sektorze opieki zdrowotnej. Indyjska Agencja Informacyjna ANI powołuje się tu na wywiad z Dariuszem Jonskim, który stwierdził, że w Polsce brakuje 25 tys. lekarzy i specjalistów, dlatego polski rząd planuje przyciągnąć indyjskich lekarzy, oferując im możliwość pracy w kraju pod warunkiem nauczenia się języka polskiego i zdania niezbędnych egzaminów.

Ministerstwo Zdrowia w odpowiedzi udzielonej PAP zaznaczyło, że w Polsce w najbliższych latach będzie raczej nadpodaż kadr lekarskich.

Dwóch przemytników z Uzbekistanu oraz czterech nielegalnych imigrantów z Afganistanu zatrzymali tuż przed polsko-niemiecką granicą zgorzeleccy funkcjonariusze Straży Granicznej. Wszyscy cudzoziemcy będą musieli wyjechać z Polski, a przemytnicy dodatkowo mogą liczyć na wieloletnie zakazy ponownego wjazdu do strefy Schengen.

Do zatrzymania doszło w poniedziałek w rejonie byłego przejścia granicznego w Pieńsku. Funkcjonariusze zatrzymali osobowego chevroleta, którym kierował legalnie przebywający w Polsce 38-letni obywatel Uzbekistanu. Kierowca wraz ze swoim 18-letnim rodakiem pomagał czterem Afgańczykom w usiłowaniu przekroczenia polsko-niemieckiej granicy wbrew przepisom.

"Z oświadczeń cudzoziemców wynikało, że do Polski przedostali się z terytorium Białorusi, z zamiarem dotarcia do Niemiec. Jak się okazało, migranci nie posiadali dokumentów potwierdzających tożsamość oraz legalność ich pobytu w Polsce. Cudzoziemców zatrzymano za przekroczenie wbrew przepisom granicy z Białorusi do Polski oraz usiłowanie przekroczenia bez wymaganych dokumentów polsko-niemieckiej granicy. Wobec Afgańczyków zostaną wydane decyzje zobowiązujące do ich powrotu. Do czasu ich wydania zostali objęci dozorem Straży Granicznej" - informuje SG.

Dowódca sudańskiej armii, gen. Abd al Fattah al-Burhan zadeklarował, że nie wyśle delegacji na rozmowy z jego przeciwnikami, jakie zainicjowano w Genewie.

„Nie pojedziemy do Genewy... będziemy walczyć przez sto lat” – al-Burhan powiedział w sobotę na konferencji prasowej w Port Sudan. Rozmowy, zorganizowane przez Stany Zjednoczone, Arabię ​​Saudyjską i Szwajcarię, rozpoczęły się w zeszłą środę za drzwiami zamkniętymi, z udziałem przedstawicieli wrogów al-Burhana - paramilitarnych Sił Szybkiego Wsparcia (RSF), na których czele stoi Mohamed Hamdan Dagalo. W Genewie pojawili się również przedstawiciele Egiptu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Organizacji Narodów Zjednoczonych, podała cytująca al-Burhana Al Mayadeen.

Władze Sudanu, któymi kieruje al-Burhan wyraziły zaniepokojenie udziałem w rozmowych Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Oskarżają one rząd Emiratów o udzielanie wsparcia militarnego i finansowego RSF.

Po raz pierwszy od ponad dwóch dekad USA nie dysponują ani jedną lotniskowcową grupą uderzeniową w regionie, który Waszyngton określa Indo-Pacyfikiem.

Dzieje się tak mimo, iż w ostatniej dekadzie amerykańskie elity określiły Chińską Republikę Ludową jako czołowego rywala geopolitycznego USA, a region Azji Wschodniej i Połudiowo-Wschodniej jako kluczowy dla przyszłości ładu światowego. Choć Stany Zjednoczone posiadają 11 wielkich lotniskowców stanowiących potężne narzędzie projekcji ich mocy militarnej, obecnie żaden nie szachuje Chin w ich regionie, jak podają liczne środki masowego przekazu.

Stało się tak na skutek dyslokacji lotniskowca USS Abraham Lincoln z obszaru 7. Floty do 5. Floty, której teatrem strategicznym jest region Bliskiego Wschodu. Jednostka pojawiła się na nowym obszarze operacyjnym tydzień temu. USA ponownie zwiększają zaangażowanie w tym regionie, wspierając Izrael w walce z Palestyńczykami, asekurując go przed uderzeniem Iranu i jego sprzymierzeńców, próbując zabezpieczyć dla Izraelczyków i ich sprzymierzeńców drożność szlaku morskiego przez Morze Czerwone, w coraz większym stopniu paraliżowanego przez uderzenia jemeńskiego Ansarullahu, zwanego też ruchem Hutich.

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz zapowiedział, że chce utrzymać kontrole na granicach m.in. z Polską "tak długo, jak to możliwe". Deklaracja ma związek z ubiegłotygodniowym śmiertelnym atakiem nożownika w Solingen.

Presja na Olafa Scholza w sprawie ograniczenia nielegalnej migracji do Niemiec wzrosła po piątkowym ataku nożownika w Solingen. We wtorek niemiecki kanclerz zapowiedział, że chce utrzymać kontrole na granicach z sąsiednimi krajami Niemiec "tak długo, jak to możliwe". Wyraził opinię, że okazały się one bardzo skuteczne.

"Musimy to zawsze robić w ramach prawa europejskiego. Ale mogę zapewnić, że nam się to uda" - powiedział Scholz.

Komitet Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Likwidacji Dyskryminacji Kobiet stwierdził w raporcie, że prawa kobiet w Polsce są łamane z powodu ograniczenia dostępu do aborcji i kryminalizacji pomocy w jej  przeprowadzeniu.

Komitet ONZ ds. Likwidacji Dyskryminacji Kobiet w poniedziałek opublikował raport, w którym uznano, że prawa kobiet w Polsce są łamane z  powodu restrykcyjnych przepisów dotyczących aborcji. Stwierdzono, że wiele osób jest zmuszonych donosić niechcianą ciążę, szukać niebezpiecznych, nielegalnych zabiegów lub podróżować za granicę, aby legalnie usunąć dziecko. Według komitetu ograniczenie dostępu do aborcji miało przyczynić się do kilku zgonów.

Wiceprzewodnicząca komitetu Genoveva Tisheva powiedziała, że ograniczenie dostępu do aborcji na terenie Polski stanowi przemoc ze względu na płeć.

Pomóż nam dziś dopłynąć do brzegu! Nasz Dzienny koszt wynosi 723 PLN. Do Tej Pory zebraliśmy 50 PLN.
Załoga portalu Kresy.pl
6%