Podczas spotkania wiceszefów MSZ Polski i Ukrainy w Warszawie, polska dyplomacja „z zadowoleniem” przyjęła ogólnikowe zapewnienia Kijowa ws. niekorzystnej dla mniejszości narodowych reformy oświaty. Polska poparła też pomysł rozmieszczenia sił pokojowych ONZ w Donbasie.
We wtorek wiceminister spraw zagranicznych Bartosz Cichocki spotkał się ze swoim ukraińskim odpowiednikiem, Serhijem Kysłycją. Tematem rozmów było m.in. rozmieszczenie sił ONZ w Donbasie. Niedawno w ramach kompromisu na ich obecność zgodził się prezydent Rosji, Władimir Putin.
Cichocki podkreślił, że „Polska od dawna popiera postulat rozmieszczenia międzynarodowych sił pokojowych ONZ na obszarach Ukrainy dotkniętych agresją i okupacją”. Wcześniej, w poniedziałek 11 września, wiceszef MSZ spotkał się w Warszawie ze specjalnym przedstawicielem rządu RFN ds. OBWE Gernotem Erlerem.
Jak podano w oficjalnym komunikacie polskiego MSZ, propozycja rozmieszczenia misji pokojowej ONZ na Ukrainie była kluczowym tematem rozmów wiceszefa polskiej dyplomacji. W tej kwestii odnotowano „zasadniczą zgodność” stanowisk Polski, Niemiec i Ukrainy.
Cichocki w rozmowie z Kysłycją zaznaczył, że w obliczu marazmu inicjatyw mających na celu poprawę sytuacji we wschodniej Ukrainie, Polska jest gotowa do aktywnego włączenia się w procesy negocjacyjne:
– Ukraina jako strategiczny partner Polski może liczyć na nasze zaangażowanie w proces przywrócenia poszanowania dla prawa międzynarodowego.
– Polska jako niestały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ od 1 stycznia 2018 r. jest świadoma swojej odpowiedzialności w pracach, które są rozpatrywane na forum Rady – powiedział Cichoci. Zaznaczając, że dotyczy to w szczególności „procesu wypracowania kształtu ewentualnej misji na Ukrainie”. Zwrócił też uwagę na znaczenie zapewnienia odpowiednich warunków funkcjonowania Specjalnej Misji Monitorującej OBWE w Donbasie i konieczność zwiększenia jej aktywności.
MSZ cieszy się z ogólników?
Tematem rozmów z ukraińskim wiceministrem były również stosunki bilateralne, w tym kwestia nowej ustawy oświatowej przyjętej w ub. tygodniu przez ukraiński parlament, która uderza w szkolnictwo mniejszości narodowych. Polska dyplomacja, inaczej niż Węgry czy Rumunia, które od tego czasu prowadzą zdecydowane działania w obronie praw swoich mniejszości na Ukrainie, nie angażuje się w tę sprawę zajmując bardzo pasywne stanowisko.
Podobnie teraz, gdy temat został poruszony przez Cichockiego, polska dyplomacja ograniczyła się do przyjęcia „z zadowoleniem” zapewnień Ukraińców, że przeprowadzone zostaną konsultacje społeczne.
– Wiceszef polskiego MSZ z zadowoleniem przyjął zapewnienie gościa o gotowości strony ukraińskiej do przeprowadzenia konsultacji w sprawie nowej ustawy o edukacji na Ukrainie, zawierającej zapisy dotyczące nauczania w językach mniejszości narodowych – czytamy w komunikacie MSZ.
Przeczytaj: Reforma oświaty na Ukrainie zagraża polskim szkołom
Zaznaczmy, że ukraińskie media podające informację nt. rozmów obu wiceministrów wspominają o wątku dot. szkolnictwa jedynie zdawkowo, koncentrując się na kwestii ONZ w Donbasie. Generalnie za agencją Ukrinform ograniczano się do stwierdzenia, że “w kontekście współpracy dwustronnej strony wyraziły gotowość [podkr. red.] do przeprowadzenia konsultacji w sprawie nowej ustawy o edukacji na Ukrainie”.
Dotychczas najmocniej przeciwko ukraińskiemu prawu oświatowemu zaprotestowały Węgry, broniąc praw Węgrów na ukraińskim Zakarpaciu. W poniedziałek pięć węgierskich partii parlamentarnych wezwało prezydenta Ukrainy Petra Poroszenkę, by nie podpisywał nowelizacji ustawy o oświacie. Wcześniej szef węgierskiej dyplomacji, Peter Szjjarto, określił ją jako cios w plecy Węgier, a zapisy jako „wstyd i hańbę”. Węgry zapowiedziały także blokowanie ukraińskich inicjatyw na forum międzynarodowym. Rumunia wyraziła swoje zaniepokojenie i zapowiedziała rozmowy na ten temat. Na tle Węgier i Rumunii pasywnością wyróżnia się reakcja polskiego MSZ, które nie widzi powodów do niepokoju, jednak zapowiedziało, że „będzie uważnie obserwować proces wdrożenia ustawy w życie i podejmie wszelkie niezbędne działania, by zapewnić Polakom na Ukrainie dostęp do nauki w języku polskim”.
PRZECZYTAJ: Robert Winnicki interweniuje w obronie polskich szkół na Ukrainie
Nowe ukraińskie prawo stwierdza, że „językiem nauczania (procesu edukacyjnego) w placówkach oświatowych jest język państwowy”, czyli język ukraiński. Wcześniej pojawiały się głosy, że władze mogą chcieć w jakiś sposób ograniczyć nauczanie m.in. w języku polskim i węgierskim. Zgodnie z przyjętą we wtorek ustawą, od przyszłego roku szkolnego dzieci będą mogły uczyć się w swoim języku ojczystym tylko w państwowych przedszkolach i do klasy IV szkoły początkowej. Od klasy V, wszystkie przedmioty miałyby być nauczane w języku ukraińskim.
Szkoły mniejszości narodowych, w których teraz większość przedmiotów nauczana jest w ich językach, będą musiały stopniowo przejść na język ukraiński. Dotyczy to szkół ponadpodstawowych i wyższych.
Msz.gov.pl / Kresy.pl
Ukraińska ustawa językowa to zabójcza broń dla samej Ukrainy, już raz taki ruch dał Moskwie szansę na podgrzanie nastrojów i rozdmuchanie rebelii.
Ależ oni pierniczą, o jakiej okupacji mówią te półgłówki? W Donbasie jest jedna okupacja: Ukraińcu okupują część Donbasu. Reszta jest wyzwolona. Co do wojsk pokojowych, to one mają być wyłącznie na linii styku między powstańcami, a ukraińskimi okupantami, a nie w całym Donbasie. Ponadto polska opinia w tej sprawie nikogo nie interesuje.