“Polski przemysł obronny jest w stanie zagwarantować samowystarczalność Wojska Polskiego tylko do 40 proc. potrzeb” – czytamy w “Rzeczpospolitej”.

“Proces technicznej modernizacji Sił Zbrojnych RP i związany z tym postęp technologiczny w polskim przemyśle zbrojeniowym powinien przekładać się poprzez transfer technologii wojskowych na produkcję cywilną, na postęp techniczny i rozwój krajowej gospodarki”– twierdzi w swoim tekście na łamach “Rzeczpospolitej”Leon Komarnicki.

Autor artykułu jest generałem dywizji w stanie spoczynku, w latach 1968–1998 był żołnierzem zawodowym. Obecnie jest ministrem ds. przemysłu obronnego w gospodarczym gabinecie cieni Business Centre Club.

Według autora MON nie jest w stanie sprostać zadaniom przed nim stawianym, bo zakup techniki wojskowej i uzbrojenia jest wyjątkowo skomplikowanym biznesem.

Pozostawienie w gestii MON kompetencji zakupów badań i rozwoju, a także innych zadań nietożsamych współczesnym Siłom Zbrojnym w państwie demokratycznym o gospodarce rynkowej, przy braku swoistego łącznika pomiędzy siłami zbrojnymi a przemysłem obronnym, powoduje wiele perturbacji. Obecny stan rzeczy jest pozostałością po PRL, osłabiającą dzisiaj cywilną i demokratyczną kontrolę nad Siłami Zbrojnymi RP. Rozwiązanie to jest nieefektywne również w równoważeniu oczekiwań Sił Zbrojnych RP i polskiego przemysłu obronnego, a także nie jest adekwatne do potrzeb i wymogów na wypadek wojny” – twierdzi Komarnicki.

“MON i instytucje MON powinny być odciążone od zakupów i skupić się w swej działalności na perspektywicznym prognozowaniu sposobów prowadzenia operacji i walki w kontekście zadań wynikających z Doktryny Obronnej RP, Strategii Obronnej RP oraz z członkostwa Polski w NATO”– przekonuje autor.

rp.pl/KRESY.PL

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply