Władze Ukrainy będą rozmawiać o odblokowaniu granicy już z nowym polskim rządem. Tak oświadczył wiceminister infrastruktury, Serhij Derkacz, który bierze udział w rozmowach.

W czwartek ukraiński wiceminister rozwoju i infrastruktury, Serhij Derkacz powiedział, że wczorajsze rozmowy nie przyniosły rezultatu. Zaznaczył, że teraz strona ukraińska będzie starała się rozmawiać z polskimi wojewodami.

PRZECZYTAJ: Rozmowy z udziałem KE ws. protestu przewoźników. Ukraina domaga się odwołania strajku

„Wczoraj wystosowaliśmy oficjalnie zapytania do wojewodów lubelskiego i podkarpackiego, żeby zapewnili oni konieczne warunku [sanitarne – red.] dla naszych kierowców. Oby tak było” – powiedział Derkacz. Oświadczył zarazem, że rozmowy o odblokowaniu granicy będą prowadzone po zmianie władzy w Polsce.

„Rozmawiać o odblokowaniu [granicy – red.] na pewno będziemy rozmawiać już z nowym rządem [Polski – red.]” – podkreślił ukraiński wiceminister.

Ukraińskie media przypominają zarazem, że po wyborach parlamentarnych w Polsce, prezydent Andrzej Duda powierzył misje stworzenia rządu dotychczasowemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu (PiS). Zaznaczają jednak, że najpewniej nie zdoła on uzyskać koniecznej większości w Sejmie. Stąd, rząd najpewniej utworzą „opozycyjne siły polityczne”. Media na Ukrainie oceniają, że „realna zmiana władzy spodziewana jest w połowie grudnia”.

Jak pisaliśmy, ambasador Ukrainy w Polsce, Wasyl Zwarycz, udzielił obszernego wywiadu Radio Swoboda. Głównym tematem rozmowy był protest polskich przewoźników, blokujących dojazdy do głównych, polsko-ukraińskich przejść granicznych. Dyplomata twierdzi, że „granica nie może być zakładnikiem jakichkolwiek interesów handlowych lub politycznych”, a w obecnych warunkach, w tym w kontekście wojny, „próby ograniczania ruchu [ciężarowego – red.] albo blokowanie przejść granicznych jest moim zdaniem, mówiąc dyplomatycznie, co najmniej niewłaściwe”.

– To czysty szantaż i terroryzowanie wszystkich…Wszyscy, którzy stoją za tym strajkiem, prędzej czy później będą musieli ponieść za niego odpowiedzialność – oświadczył ambasador Ukrainy w Polsce, Wasyl Zwarycz. Przyznał, że „w razie potrzeby” należałoby rozważyć każdą możliwość na rzecz zniesienia blokady, w tym nakłonienie władz lokalnych do cofnięcia pozwoleń na protest. Zastrzegł jednak, że to kompetencje polskich władz.

Jak informowaliśmy, w środę rano ukraińscy kierowcy oburzeni blokadą, jaką w ramach protestu prowadzą polscy przewoźnicy, zaczęli zbierać się na rondzie na drodze nr 94 do granicy, przed zjazdem na autostradę A4 w kierunku na Ukrainę. Zostali jednak zablokowani przez policję. Później jednak ukraińscy kierowcy w grupach po kilkadziesiąt osób ruszyli autostradą A4 w kierunku przejścia w Korczowej. Najpewniej wyruszyli m.in. z MOP Hruszowice. Policjanci zatrzymali maszerujących Ukraińców kilka kilometrów przed przejściem granicznym.

Jak pisaliśmy, we wtorek wieczorem kilkadziesiąt ukraińskich ciężarówek pod eskortą policji jechało w konwojach autostradą „pod zakaz” na przejście graniczne w Korczowej, omijając blokadę protestujących przewoźników. Wcześniej jeden z policjantów mówił ukraińskim kierowcom, że „na górze” mogą zdecydować, żeby wbrew przepisom i uzgodnieniom puścić samochody autostradą. W sprawie interweniował poseł Konfederacji, Grzegorz Braun.

Należy podkreślić, że nie jest to pierwsza sytuacja tego rodzaju.

Czytaj również: Policja pomaga ukraińskim kierowcom ominąć protest polskich przewoźników. „Zrobiono nas w bambuko”

Wcześniej pisaliśmy, że w ramach akcji ostrzegawczej przeciwko protestowi polskich przewoźników, we wtorek ukraińscy przewoźnicy częściowo zablokowali w Korczowej-Krakowcu wjazd na Ukrainę dla polskich aut. Organizator nazwał protestujących Polaków terrorystami. „To drugi front uruchomiony przez Rosję i wspierany przez partię Konfederacja, polską partię, która jest prorosyjska”. Dodajmy, że jeden z organizatorów i liderów strajku polskich przewoźników, działacz Konfederacji Rafał Mekler, podczas gdy Ukraińcy zablokowali wjazd dla polskich aut, w Korczowej „policja nadal przeprowadza ukraińskie ciężarówki bez kolejki”.

Jak pisaliśmy, we wtorek słowaccy przewoźnicy dołączyli do protestu Polaków i zablokowali główne przejście graniczne z Ukrainą Użhorod-Vyšné Nemecké. Domagają się przywrócenia systemu zezwoleń dla ukraińskich firm transportowych.

Protest polskich przewoźników na granicy z Ukrainą trwa od 6 listopada. Przedstawiciele branży blokują przejścia graniczne z Ukrainą w woj. lubelskim i podkarpackim.  Blokady dróg dojazdowych do przejść granicznych z Ukrainą związane są z liberalizacją przepisów w sprawie transportu międzynarodowego na terenie Unii Europejskiej. Polscy przewoźnicy chcą zwrócić uwagę na sytuację w obszarze przewozów transportowych w Polsce i rozpoczęcie rozmów polsko-ukraińskich. W przypadku osiągnięcia kompromisu, mieliby zrezygnować z blokady przejść granicznych.

Polscy przewoźnicy domagają się przywrócenia systemu wydawania zezwoleń transportowych dla przewoźników ukraińskich i zmniejszenia ich ilości do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę tj. 200 tys. rocznie. Chcą też zaostrzenia zasad przewozu EKMT, wprowadzenia osobnej kolejki w systemie elektronicznym dla pojazdów transportowych zarejestrowanych na obszarze UE, a także osobnej dla pustych ciężarówek (obecnie muszą czekać 10-12 dni). Chcą też zapewnienia im dostępu do ukraińskiego systemu „Szlach” (Droga).

Jak podaliśmy, ukraińskie władze oświadczyły, że w ramach rozmów polsko-ukraińskich ws. protestu polskich przewoźników na granicy nie ma tematu zmiany czy anulowania umowy o liberalizacji transportu. Twierdzą też, że Polacy, blokując granice, szkodzą nie tylko Ukrainie, ale również Polsce i krajom unijnym.

Delo.ua / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply