Gdy się zaprosi Ukrainę do NATO i miałaby ona już gwarancje bezpieczeństwa, byłoby to zaproszeniem do pójścia na wojnę z Rosją. Wątpię, żeby opinia publiczna w większości krajów europejskich, w tym Polsce, była na to gotowa – powiedział w wywiadzie dla „Rz” szef MSZ, Radosław Sikorski.

W piątek „Rzeczpospolita” opublikowała obszerny wywiad z ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim. Pytany o kwestię relacji z USA przyznał, że podczas ostatniej wizyty w Waszyngtonie spotkał się w polskiej ambasadzie „z jedną z osób, która należy do intelektualnego zaplecza tego skrzydła Partii Republikańskiej”.

„(…) my w odróżnieniu od poprzedników wszystkich żetonów nie stawiamy na jedno pole” – powiedział Sikorski. Nie chciał jednak ujawnić, z kim się spotkał. Powiedział tylko, że to „znacząca osoba”.

 

Ministra zapytano też, w nawiązaniu do jego komentarza na Twitterze po wysadzeniu rurociągów sieci Nord Stream, w którym dziękował Amerykanom, kto rzeczywiście wysadził rury i czy wciąż podejrzewa o to USA.

„Jeśli wierzyć prasie, zrobił to ten, kto miał w tym interes. A strona amerykańska miała o tym uprzedzającą wiedzę i sprawie nie zapobiegła (…). Czyli zdaje się, że było za co dziękować… A mój stosunek osobisty do Nord Streamu jest znany od wielu lat” – oświadczył Sikorski. Na uwagę, że ważne media amerykańskie i niemieckie sugerowały, że za sabotażem mogą stać Ukraińcy, odparł: „Uważam, że zrobił to ten, kto miał interes”.

Pytany o to, czy Polska powinna wejść w natowski program Nuclear Sharing i starać się o rozmieszenie na naszym terytorium amerykańskich głowic jądrowych powiedział, że jego zdaniem „to iluzja, że można zapożyczyć siłę i że to dałoby nam kontrolę operacyjną nad tą siłą”. Zaznaczył, że „w wymiarze broni atomowej cała Europa jest nadal zdana na gwarancję amerykańską”.

Szefa polskiej dyplomacji zapytano również o wypowiedzi prezydenta Francji Emmanuela Macron, który nie wykluczył możliwości wysłania wojsk NATO na Ukrainę, co sam Sikorski przyjął z zadowolenie. Minister rozumie to jako szkolenie żołnierzy ukraińskich na Ukrainie, oraz o pomoc w obronie przeciwlotniczej, ale daleko od frontu. Dodał, że dzięki „taktycznemu manewrowi prezydenta Macrona wreszcie mamy to, co od roku było przedmiotem negocjacji, czyli 5 mld euro w unijnym Funduszu na rzecz Pokoju, który jest teraz przeznaczony głównie na dozbrajanie Ukrainy”. W jego ocenie, stronie francuskiej nie chodziło np. o udział wojsk natowskich na przykład w obronie Kijowa lub Odessy. „Odczytuję to jako złamanie jednego z tabu, które jako Zachód sami sobie narzuciliśmy” – dodał.

Radosław Sikorski oświadczył też, że nic mu nie wiadomo, by na lipcowym szczycie NATO Ukraina miałaby otrzymać zaproszenie do członkostwa w Sojuszu. „(…) gdy zaprosiliśmy Szwecję i Finlandię, to jednocześnie ogłosiliśmy, że to oznacza, że gwarancje wobec nich już się stosują, po to, żeby nie stworzyć okresu przejściowego. Gdy się zaprosi Ukrainę i miałaby ona już gwarancje bezpieczeństwa, byłoby to zaproszeniem do pójścia na wojnę z Rosją. Wątpię, żeby opinia publiczna w większości krajów europejskich, w tym Polsce, była na to gotowa” – skomentował Sikorski.

Przeczytaj: Sikorski do szefa MSZ Węgier: nie przeszkadzajcie nam w dozbrajaniu Ukrainy

Komentując politykę zagraniczną za rządów PiS, minister uznał za atut „to, że tak zrujnowali stosunki z Unią Europejską czy z Niemcami, że teraz jest nam relatywnie łatwo je odbudowywać”. Uważa, że w bilansie polityki poprzedników w zasadzie nie ma niczego pozytywnego. Stanowczo nie zgodził się jednak z sugestią, że rząd Donalda Tuska jest mało asertywny i zbyt uległy względem Niemiec.

„Uważam, że Polacy chcą, żeby załatwiać polskie sprawy i uzyskiwać korzyści dla kraju. Każdy głupi potrafi zdjąć but i walić nim w blat. (…) Gadać, że Unia jest zła, że Niemcy są złe, jest łatwo. Znacznie trudniej jest zdefiniować, na czym w ogóle polega polski interes narodowy” – oświadczył szef polskiej dyplomacji. Jego zdaniem, w kwestii polityki unijnej „pierwszym i najtrudniejszym problemem” jest ustalenie tego, co leży w naszym interesie. Nawiązał tu do polityki rządu PiS, który początkowo uważał Zielony Ład za dobry dla Polski, a później „okazało się, że tego nie przemyśleli”. Twierdził zarazem, że część spornych kwestii „dopiero premier Tusk załatwił”.

„We wszystkich tych regulacjach trzeba więc głęboko przemyśleć, gdzie leży nasz interes, a nie tylko pluć na Unię Europejską” – powiedział szef MSZ.

Zdecydowanie odrzucił też „nacjonalistyczną” krytykę przyjętej rezolucji Parlamentu Europejskiego, dotyczącą zmian traktatowych w kierunku postępującej federalizacji UE. Twierdził, że można byłoby zgodzić się np. na postulat, żeby przejmować decyzje większością 4/5 głosów. Według niego, należy zastanowić się, w których dziedzinach zrezygnować z weta. Wskazał tu, przykładowo, na kwestie dotyczące negocjacje z Ukrainą ws. jej członkostwa w Unii oraz promowany przez samego Sikorskiego pomysł stworzenia unijnych sił szybkiego reagowania – Legionu Europejskiego, liczącego około 10 tysięcy żołnierzy.

„Ustaliliśmy, że decyzja o zainicjowaniu misji takiej brygady byłaby podejmowana jednomyślnie, ale potem rozstrzygnięcia o przedłużaniu lub zarządzaniu taką operacją zapadałyby już w drodze głosowania większościowego. Zgodnie z nacjonalistycznym paradygmatem to dobrze czy źle? Bo z jednej strony tracimy prawo weta, ale z drugiej chcemy misją zarządzać w jakiś sensowny sposób, a mamy Unię, która za chwilę będzie liczyła trzydziestu paru członków. Damy więc nacjonalistom w jakimś kraju prawo do zrujnowania wszystkiego? To ma być niby dobre?” – mówił Radosław Sikorski.

Czytaj również: Kolejny krok do federalizacji. Rada UE przyjęła bez dyskusji propozycje zmian unijnych traktatów

Minister przyznał zarazem, że „są takie obszary, w których będę bronił weta [w UE – red.] na wieki wieków”.

„Na przykład poszerzenie Unii: tu decyzje powinny być zawsze podejmowane jednomyślnie. Ale podobnie powinno być w sprawach związanych z tożsamością, kulturą, religią, sprawami światopoglądowymi” – powiedział. Dopytywany potwierdził, że powinno do dotyczyć również tematu aborcji, argumentując, że „różne społeczeństwa dojrzewają do różnych rzeczy w swoim rytmie cywilizacyjnym”. Z jego wypowiedzi wynika, że dopuszcza liberalne zmiany społeczne, w tym w kwestiach moralno-etycznych, ale wprowadzane stopniowo.

„Nie wierzę w importowane rewolucje. Uważam, że to by szkodziło idei europejskiej. Musimy do tych spraw dojść sami, każde społeczeństwo osobno. W ramach własnych rozwiązań konstytucyjnych” – oświadczył szef MSZ.

Dopytywany o wprowadzenie w Polsce euro krytycznie skomentował sugestie, jakoby bez unijnej waluty mielibyśmy być członkiem drugiej kategorii w UE. Wyraźnie opowiedział się jednak za tym, by w końcu ją w Polsce wprowadzić. „Słowacja weszła do euro i jakoś ani ceny tam nie wzrosły, ani gospodarka na tym nie ucierpiała, a mają tańszy kredyt. (…) Osobiście uważam, że polskie rodziny i polscy przedsiębiorcy zasługują na to, żeby mieć kredyt o połowę tańszy i unikać ryzyka kursowego, co pozwoli im konkurować na równi z Niemcami czy z Belgami. W czasie turbulencji covidowych okazało się, że złoty nie był dla nas kotwicą. Inflacja i stopy procentowe w Polsce wystrzeliły bardziej niż w strefie euro. Waluta narodowa nie była poduszką, tylko raczej dodatkowym elementem ryzyka” – twierdzi Sikorski.

rp.pl / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Kasper1
    Kasper1 :

    “Według niego, należy zastanowić się, w których dziedzinach zrezygnować z weta. Wskazał tu, przykładowo, na kwestie dotyczące negocjacje z Ukrainą ws. jej członkostwa w Unii” – niech walnie się w swój pusty, probanderowski łeb bo z weta w tej sprawie z pewnością nie należy rezygnować.

  2. Roman1
    Roman1 :

    Sikorski nie mówi o interesie Polski, tylko o opinii publicznej, z którą rzekomo się liczy. Nie zawsze tak było – gdy opinia publiczna głosiła, że jest złodziejem, gdyż płacił kartą służbową za prywatne zakupy lub zawyżał kilometrówki, albo wyprawiał swoje urodziny w pałacu MON, to tym się nie przejmował. Zmiana na lepsze? Oczywiście w przypadku tego zwolennika banderowców to niemożliwe.