Rosjanie uruchomili turbiny Siemensa w elektrowniach na Krymie

W dwóch elektrowniach cieplnych na Krymie Rosjanie uruchomili dwa reaktory, zbudowane z wykorzystaniem turbin gazowy niemieckiego Siemensa. Trafiły one na Krym z ominięciem unijnych sankcji.

Reaktory, które mimo unijnych sankcji zbudowano ze sprowadzonymi z Niemiec turbinami gazowymi firmy Siemens, zostały uruchomione w elektrowniach Tawria koło Symferopola i Bałakława niedaleko Sewastopola. Prawdopodobnie do czasu osiągnięcia przez nie pełnej gotowości potrzeba jeszcze sporo pracy.

Ponad rok temu okazało się, że turbiny trafiły na anektowany przez Rosję Krym. Trzy lata temu Siemens po raz pierwszy został bezpośrednio przestrzeżony przed obchodzeniem sankcji.

Półwysep Krymski był w znacznym stopniu zależny od dostaw energii elektrycznej z lądu, z Ukrainy. Po jego aneksji w 2014 roku Rosja ogłosiła zamiar budowy dwóch nowych elektrowni. Nie było jednak odpowiednich turbin, a kraje zachodnie zakazały sprzedaży Rosjanom odpowiednich technologii. Jednak Siemens dawał do zrozumienia, że mimo sankcji i sytuacji międzynarodowej chciałby dalej robić interesy z Rosjanami.

Przypomnijmy, że w ramach sankcji nałożonych przez Unię Europejską, zabronione jest eksportowanie na Krym towarów i technologii związanych z transportem, telekomunikacją i sektorem energetycznym oraz wydobyciem ropy naftowej, gazu i surowców mineralnych. Siemens, który sprzedał Rosji turbiny gazowe, twierdzi, że został oszukany. Według niego przeznaczeniem turbin była budowana elektrownia w Tamanie w Kraju Krasnodarskim, a nie Krym. Niemiecki producent utrzymuje, że gdyby wiedział, że turbiny trafią na Krym, do transakcji nigdy by nie doszło. Zdaniem części mediów i komentatorów, już wiosną 2015 roku wiedziano, że turbiny ostatecznie trafią na Krym, a „kontrakt tamański” miał być tylko „zasłoną dymną”. Siemens konsekwentnie zaprzeczał udziałowi w budowie elektrowni na Krymie i zapewniał, że firma stosuje się do sankcji.

Strona rosyjska twierdzi, że wszystko odbyło się legalnie – firma OAO Technopromeksport (należąca do koncernu Rostech) w 2016 roku w związku z „bankructwem” zwróciła się do Siemensa z propozycją odkupienia turbin, lecz niemiecka firma nie była tym zainteresowana. W związku z tym turbiny zostały sprzedane innemu nabywcy – okazała się nim także należąca do Rostechu firma OOO Technopromeksport. Turbiny miały po tym przejść modernizację i a ich parametry zostały „dostosowane pod projekt”, czyli pod budowę elektrowni na Krymie. Rosyjska firma twierdzi, że przy tym „wykorzystano rosyjskie know-how, zakupiono dodatkowe wyposażenie. Firma poniosła koszty związane z transportem, instalacją i certyfikacją.” W lipcu 2017 roku ujawniono, że turbiny Siemensa znajdują się na Krymie. Niemcy oświadczyli, że zostali przez stronę rosyjską oszukani i żądali unieważnienia transakcji. W grudniu ub. roku sąd arbitrażowy w Moskwie oddalił powództwo Siemensa i zdecydował, że pozostaną one na Krymie.

PRZECZYTAJ: Media: Siemens rozważa wycofanie się ze spółek z Rosjanami. Kreml: nic o tym nie wiemy

CZYTAJ TAKŻE: Siemens dostarczy turbiny za 380 mln euro dla nowej elektrowni w Rosji

W końcu czerwca br. ministerstwo energetyki Rosji podało, że na Krymie przeprowadzono pierwsze próby turbiny gazowej wyprodukowanej w Niemczech przez Siemensa.

khpg.org / 112.international / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply