Skompromitowany ukraiński urzędnik, były szef ukraińskiego IPN Wołodymyr Wjatrowycz, obejmie mandat deputowanego Rady Najwyższej, ukraińskiego parlamentu – donoszą media na Ukrainie. Stanie się tak, ponieważ z mandatu zrezygnowały dwie osoby, które wyprzedzały Wjatrowycza na liście wyborczej.
W lipcowych wyborach do Rady Najwyższej Wjatrowycz startował z 25 miejsca listy Europejskiej Solidarności – partii byłego prezydenta Petra Poroszenki. Lista zdobyła jednak tylko 23 mandaty i Wjatrowycz nie dostał się do parlamentu. Już wówczas spekulowano, że mimo przegranej były szef UIPN może zasiąść w parlamencie dzięki rezygnacji dwóch osób, które wyprzedzały go w kolejności do objęcia mandatu.
Z dzisiejszych doniesień ukraińskich mediów wynika, że tak się stanie – z mandatu deputowanej zrezygnowała Iryna Łucenko, żona byłego prokuratora generalnego Jurija Łucenki. Polityk uzasadniła swoje odejście stanem zdrowia. Rada Najwyższa zaakceptowała jej decyzję większością 275 głosów. Następna w kolejności do objęcia mandatu była Natalija Bojko. Według ukraińskich mediów, m.in agencji Unian i portalu Strana.ua, Bojko zrezygnowała z objęcia mandatu, ponieważ została doradczynią premiera. W związku z tym mandat przypadnie Wołodymyrowi Wjatrowyczowi.
“Wejście do polityki” ogłosił już w mediach społecznościowych sam Wjatrowycz. Były szef UIPN podziękował Nataliji Bojko za jej decyzję i zapewnił, że będzie walczył m.in. o to, by “nasze dzieci mogły mówić po ukraińsku nie zaniedbując języków obcych” i “znały naszą historię bez zniekształceń z zagranicy”. Obiecał też, że “nie pójdzie na żadne kompromisy odnośnie narodowych interesów” i będzie walczył z tzw. ruskim mirem.
Przypomnijmy, że Wołodymyr Wjatrowycz to znany „kłamca wołyński”, historyk, który zrobił karierę na Ukrainie gloryfikując OUN-UPA i zaprzeczając ludobójstwu wołyńsko-małopolskiemu, które nazywa „drugą wojną polsko-ukraińską”. W celu przekonania ukraińskiej opinii publicznej do swoich tez uciekał się do fałszerstw i manipulacji. Kierowany przez niego UIPN w odpowiedzi na rozbiórkę nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach zablokował prowadzenie na Ukrainie prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych polskich specjalistów. W czasie prezydentury Petra Poroszenki Wjatrowycz realizował politykę historyczną, w wyniku której spuścizna skrajnie nacjonalistycznych i ludobójczych organizacji OUN i UPA została usankcjonowana przez ukraińskie państwo. Weterani OUN-UPA, włącznie z tymi, którzy byli skazani za przestępstwa przeciwko ludzkości, otrzymali uprawnienia kombatanckie a elementy symboliki tych organizacji weszły do oficjalnego użycia. Banderowskie zawołanie stało się oficjalnym pozdrowieniem ukraińskiej armii, a hymn OUN – oficjalnym marszem ukraińskich sił zbrojnych i policji.
Kresy.pl / Unian / Strana.ua
No i to tyle w temacie “odwilży” na Ukrainie…
G()o zawsze na wierzch wypłynie… No i wypływa.
W Kijowie bez zmian, “moskiewskie” widzenie świata wdrukowane do umysłów ukraińskich polityków górą. Mają ciekawe przekonanie ,że szantażowanie Polski kwestią upamiętnień i ekshumacji pozwoli Ukrainie osiągać ustępstwa Polski w sferze gospodarczej i politycznej.
Wypada ,życzyć im “sukcesu” w rywalizacji z Moskwą o względy Berlina, na zdrowie.
No to p.Mazurek,Gosiewska czy Terlecki może też go zaproszą na swoje “salony”jak Ihora Mazura.