Litewscy parlamentarzyści rozważają wprowadzenie nowych ograniczeń dla obywateli Białorusi przebywających na Litwie. Sprawą zajęła się Komisja Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony liteskiego Seimasu.

W środę parlamentarna Komisja zebrała się, aby omówić odrębne sankcje narodowe nałożone przez Litwę na obywateli Rosji i Białorusi. Wygasają one w maju stąd stały się ponownie tematem debaty w parlamencie. Obecni na posiedzeniu funkcjonariusze wywiadu Departamentu Bezpieczeństwa Państwa (VSD) zaproponowali, aby obywatele Białorusi mieszkający na Litwie mogli wracać do kraju ojczystego tylko raz w roku, pod rygorem utraty zezwolenia na pobyt, zrelacjonował państwowy nadawca litewski LRT.

Czterech parlamentarzystów z rządzącego Związku Ojczyzny-Litewskich Chrześcijańskich Demokratów (TS-LKD) proponuje dodanie do ustawy o sankcjach narodowych takiego właśnie zapisu. Audronius Ažubalis, jeden ze współautorów, twierdzi, że rozwiązanie to ograniczy przepływ osób podróżujących między Litwą a obydwoma krajami, co według funkcjonariuszy wywiadu zwiększa ryzyko ich rekrutacji przez zagraniczne specsłużby.

Ažubalis przytoczył dane, według których w grudniu ubiegłego roku posiadacze zezwolenia na pobyt czasowy przekroczyli granicę litewsko-białoruską lub rosyjską 28 tys. razy. W okresie styczeń-marzec roku bieżącego było to już łącznie 422 tys.

VSD twierdziła już wcześniej, że białoruskie służby wywiadowcze próbują werbować podróżnych, dokonywać rewizji ich rzeczy osobistych i telefonów, co stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Litwy. „Nasze propozycje odzwierciedlają rzeczywistą sytuację i oparliśmy je na ocenie zagrożenia VSD i II Oddziału [wywiadu wojskowego] z ostatnich dwóch lat” – powiedział polityk.

Dovilė Šakalienė członek Komisji z Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej (LSDP) podkreśliła, że ​​niektóre zawody, na przykład kierowcy ciężarówek, powinni zostać zwolnieni z planowanych restryckji.

Tymczasem VSD rozważa czy nawet jednokrotna podróż do ojczyzny przez imigrantów z Białorusi i Rosji to nie za dużo. „Naszym zdaniem osoba choćby jednorazowo przekraczająca granicę litewsko-białoruską stwarza zagrożenie” – zacytował LRT. Specsłużba chce rozciągnięcia restrykcji zarówno na posiadaczy zezwoleń na pobyt czasowy, jak i stały.

Propozycja już wzbudziła krytykę litewskiego Ministerstwa Gospodarki i Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Wiceminister gospodarki Karolis Žemaitis przypomniał, że białoruscy inwestorzy zmuszeni są wracać do kraju w celu odnowienia zagranicznych paszportów. Wiceminister spraw zagranicznych Simonas Šatūnas zauważył natomiast, że taki zapis będzie niemożliwy do wyegzekwowania. „A jeśli przyjadą przez Łotwę lub Polskę, jak będziemy to kontrolować? Nie rozumiem, w jaki sposób ta zasada będzie stosowana” – zacytował LRT.

Wileńskie biuro liderki białoruskiej opozycji Swietłany Cichanowskiej przekonuje, że ograniczanie podróży pod groźbą utraty zezwolenia na pobyt jest nieuzasadnioną karą dla zwykłych Białorusinów. „Powrót do domu często nie jest kaprysem, ale koniecznością – wielu ma tam krewnych i przyjaciół, którzy potrzebują pomocy. Ponadto podróżni z Litwy na Białoruś przynoszą prawdę o Europie, co pomaga przeciwstawić się propagandzie <<russkiego miru>>” – czytamy w komunikacie prasowym wydanym we wtorek wieczorem.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

To Litwa stała się głównym kierunkiem emigracji obywateli Białorusi, którzy uznali, że nie chcą już mieszkać w ojczyźnie, po stłumieniu przez władzę opozycyjnych wystąpień ulicznych z drugiej połowy 2020 r. Według danych z zeszłego roku w samym tylko Wilnie przebywa już 40 tys. Białorusinów. Miasto, znajdujące się zaledwie nieco ponad 40 kilometrów od granicy Białorusi, od lat jest magnesem przyciągającym jej obywateli. W Wilnie działa nawet białoruskojęzyczny Europejski Uniwersytet Humanistyczny.

Ogółem na Litwie przebywa około 62 tys. imigrantów i uchodźców z Białorusi, którzy stanowią największą grupę cudzoziemców w tym państwie.

W związku z tym, w ostatnim okresie w litewskich sferach politycznych trwają dyskusje nad “integracją” tych imigrantów ze społeczeństwem. Politycy tacy jak wicemer Wilna, Arūnas Šileris wyrażają niezadowolenie z faktu, że korzystają oni ze szkół nauczających w języku rosyjskim, przeznaczonych dla autochtonicznej mniejszości rosyjskiej i chciałby wdrożyć ich dzieci do szkół litewskojęzycznych.

Pojawił się także głos jawnie agresywny. Litewski aktor, prezenter telewizyjny i radiowy Algis Ramanauskas nazwał w lutym Białorusinów “biomasą” i ludźmi “o rosyjskiej mentalności”, kwestionując istnienie narodu białoruskiego.

lrt.lt/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply