Kilka miesięcy po tym, jak irackie władze ogłosiły pokonanie Państwa Islamskiego, jego bojownicy zmienili taktykę i ponownie nakręcają spiralę terroru – napisała we wtorek agencja Reutera.

Reuters powołując się na rozmowy z irackimi urzędnikami, wojskowymi i pracownikami służb specjalnych twierdzi, że Państwo Islamskie zeszło do podziemia i rozpoczęło kampanię skrytobójczych ataków i porwań mającą na celu zdyskredytowanie rządu w Bagdadzie.

Według rozmówców agencji już kilka miesięcy przed swoim upadkiem na początku tego roku Państwo Islamskie zdało sobie sprawę, że nie będzie w stanie dłużej kontrolować całych połaci terytorium Iraku. Islamiści postanowili zwrócić się ku taktyce używanej przez Al-Kaidę.

Irak musi się teraz zmierzyć z falą porwań i zabójstw, głównie w prowincjach Kirkuk, Dijala i Salah ad-Din. Tylko w ostatnim miesiącu w tych trzech prowincjach wydarzyły się 83 takie przestępstwa, większość z nich na autostradzie łączącej Bagdad z Kirkukiem. Przykładowo 17. czerwca islamiści w przebraniu policjantów porwali trzech Szyitów. Po 10 dniach znaleziono ich okaleczone ciała, dodatkowo zaminowane ładunkami wybuchowymi.

Ze zmianą taktyki przez islamistów nie mogą sobie poradzić irackie siły bezpieczeństwa, oskarżane przez ludność o niekompetencję.

– Sytuacja jest skomplikowana, a powodem jest chaos w siłach bezpieczeństwa. Nie ma jednego dowództwa ds. bezpieczeństwa w prowincji. To wzmacnia Daesh. – powiedział Reutersowi przewodniczący rady prowincji Salah ad-Din.

Obecnie bazą bojowników są góry Hamrin w północnym Iraku, skąd organizują wypady na tereny trzech wspomnianych prowincji. Według niektórych szacunków może ich być tam, włącznie z terenami pustynnymi, około 500-1000. Iraccy urzędnicy nazywają ten teren „trójkątem śmierci”.

– Kryją się w górach, ciężko ich znaleźć. Rozmieszczają ładunki wybuchowe, używają taktyki „uderz i uciekaj” oraz snajperów. Zakładają fałszywe posterunki w celu organizacji porwań. – powiedział agencji dowódca sił operacyjnych w prowincji Dijala Muzher al-Azawi.

Według Reutersa miasta na razie są poza zasięgiem bojowników z powodu braku poparcia ze strony ludności, lecz jak powiedział agencji jeden z miejscowych sunnickich przywódców, jeśli rząd w Bagdadzie nie wyśle w teren większych sił, „padną całe miasta”.

CZYTAJ TAKŻE: Niemieckie służby: rodziny dżihadystów z ISIS wracają do kraju

Kresy.pl / Reuters

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply