Nowy raport NBP nt. imigrantów w polskiej gospodarce wskazuje, że w ub. roku ich przekazy pieniężne za granicę przekroczyły wartość przekazów przesyłanych od polskich emigrantów. Ponad połowa imigrantów chce zostać w Polsce na dłużej niż rok lub na stałe, co wiąże się z częstszym ściąganiem rodzin.

Narodowy Bank Polski opublikował nowy raport pt. „Imigranci w polskiej gospodarce – raport z badań ankietowych”. Wynika z niego, że „zamknięcie granic spowodowane epidemią COVID-19 nie wywołało masowych powrotów imigrantów i związanych z nimi problemów z personelem w firmach”. Jak napisano, pomiędzy lutym a końcem maja 2020 roku liczba wszystkich imigrantów spadła szacunkowo, według danych GUS, o około 10 proc., czyli o ponad 223 tys. osób. Tym samym, dokument pośrednio wskazuje, że na koniec lutego br. w Polsce przebywało łącznie 2,23 mln imigrantów – wszystkich, nie tylko pracujących. Według raportu, „wzrost liczby pracujących imigrantów był czynnikiem zwiększającym potencjał wzrostu PKB (przeciętnie o 0,5pp. rocznie)”.

Eksperci NBP stwierdzili, że wzrost liczby imigrantów zarobkowych w Polsce spowodował szybki wzrost przekazów pieniężnych na Ukrainę. Deklaruje to średnio niespełna 60 proc. Ukraińców pracujących w naszym kraju, głównie na Podkarpaciu i na Górnym Śląsku. Najmniejszy odsetek stwierdzono w Lublinie i Krakowie, gdzie przebywa dużo ukraińskich studentów. Średnio pracujący Ukrainiec wysyłał rodzinie rocznie nieco ponad 8 tys. zł., przy czym relatywnie najwięcej przesyłali pracujący z rejonu Opola, a także Białegostoku i Katowic.

„Transfery pieniężne imigrantów za granicę zbliżyły się do sumy transferów napływających od Polaków na emigracji” – czytamy w dokumencie. Co więcej, w 2019 roku suma przekazów pieniężnych cudzoziemców mieszkających w Polsce wyniosła około 16 mld złotych (0,7% PKB) i przekroczyła sumę pieniędzy napływających od emigrantów z Polski.

Przeczytaj: Ambasador RP na Ukrainie: Polska płaci za testy na koronawirusa dla ukraińskich migrantów zarobkowych

W raporcie napisano, że „epidemia COVID-19 może obniżyć skłonność części firm (ok. 15%) do rekrutacji imigrantów w najbliższej przyszłości, podobnie jak ogólne obniżenie popytu na pracę”. Pracodawcy twierdzili, że zatrudniano ich głównie z powodu braku rąk do pracy, a także większej elastyczności czasu pracy. Jednocześnie, średni tygodniowy wymiar czasu pracy cudzoziemców w polskich firmach „jest przeciętnie wyraźnie wyższy niż 40 godzin”, a w 1/3 firm imigranci pracowali co najmniej 45 godzin tygodniowo. 10 proc. pracodawców deklarowało, że płacą mniej cudzoziemcom niż Polakom na tych samych stanowiskach. najczęściej płacą podobnie jak Polakom na tych samych stanowiskach.

„Większość firm nie odczuło większych problemów z personelem ze względu na wyjazdy imigrantów spowodowane pandemią COVID-19. Część firm deklaruje jednak, że w przyszłości ograniczą rekrutację pracowników z zagranicy” – czytamy w dokumencie.

Czytaj także: Epidemia koronawirusa osłabiła pozycję pracowników z Ukrainy, ale nie wpłynęła na ich zarobki

Jednocześnie, eksperci zwracają uwagę, że wraz z poprawą sytuacji gospodarczej Ukraińcy i inni imigranci zarobkowi będą zatrudniani coraz powszechniej. „Realizacja korzystnego scenariusza makroekonomicznego będzie prowadzić do powrotu do trendu wzrostu popularności zatrudniania obcokrajowców” – czytamy w dokumencie. Według raportu, wprowadzone w 2018 roku zmiany prawne, mające uszczelnić system legalnej pracy i pobytu w Polsce, spowodował ograniczenie zatrudniania cudzoziemców średnio w co piątej firmie. Jednocześnie, blisko połowa firm nie uznała dodatkowych procedur za utrudnienie, a co czwarta badana firma zaczęła zatrudniać Ukraińców dopiero po 2018 roku.

Zdecydowana większość firm w Polsce (prawie 60 proc.) zatrudnia imigrantów tylko przy niewymagających kwalifikacji pracach fizycznych (16 proc., głównie duże z sektora usług, tylko jako umysłowych). Takie osoby stanowiły tam 70 proc. zatrudnionych, a wykwalifikowani pracownicy fizyczni – 16 proc. Według danych z początku roku, 52 proc. firm stosowało zatrudnianie na krótkoterminowe umowy o pracę, a 32 proc. firm umowy cywilno-prawne.

W przypadku średnich i dużych firm, około 24 proc. udziału w rekrutacji i zatrudnianiu obcokrajowców mają agencje pośrednictwa pracy, co wynika z minimalizacji ryzyka i kosztów.

Przeczytaj: Zarabiają na pracy Ukraińców i ściąganiu ich do Polski – promują większą imigrację zarobkową

W raporcie zwrócono też uwagę na tendencję wzrostową w kwestii osiedlania się migrantów zarobkowych w naszym kraju. Odsetek imigrantów deklarujących chęć do pozostania w Polsce na dłużej lub na stałe wzrósł przez ostatnie 5 lat. Ponad połowa takich osób przebywa u nas wspólnie z co najmniej jednym członkiem rodziny (głównie z małżonkiem lub konkubentem – 36 proc., rzadziej też z dzieckiem – 18 proc. lub innym członkiem rodziny – 20 proc.), co oznacza „wzrastającą tendencję do migracji osiedleńczej”. Dane te w zdecydowanym stopniu odnoszą się do Ukraińców. Rozmieszenie imigrantów z rodzinami w Polsce jest zróżnicowane, przy czym w regionach o największym odsetku „samotnych” imigrantów, jak np. Katowice, Olsztyn czy Białystok, zwykle na Ukrainę częściej przesyłano pieniądze, a postrzeganie imigracji było bardziej krótkoterminowe.

Dane szczegółowe wskazują, że 24 proc. imigrantów chciałoby zostać w Polsce na stałe, 14 proc. przynajmniej na 3 lata, a 17 proc. na okres od roku do 3 lat. Interesującą przedstawiają się wyniki dla Warszawy, gdzie w porównaniu z badaniem z 2015 r. stwierdzono bardzo wyraźny spadek deklaracji ws. imigracji krótkoterminowej, przy mocnym wzroście chęci stałego osiedlenia się w Polsce. Pięć lat temu tylko 8 proc. badanych deklarowało chęć pozostania w Polsce co najmniej na 3 lata, podczas gdy obecnie to aż 52 proc. Z 12 do 14 proc. wzrósł też odsetek chętnych do pozostania na okres 1-3 lat, podczas gdy w przypadku pobytu do 3 miesięcy zanotowano spadek z 45 proc. do 16 proc.

W opinii ekspertów NBP, ta obecna sytuacja „przypomina deklaracje imigrantów z Polski w Europie Zachodniej kilka lat po wejściu do Unii Europejskiej”. Wówczas, „odsetek migracji wahadłowych wciąż był wysoki, ale powiększał się także udział osób pragnących pozostać za granicą na dłużej”.

Niedawno pisaliśmy, że jak wynika z raportu „Barometr Polskiego Rynku Pracy”, Coraz więcej polskich pracodawców (prawie 30 proc.) jest skłonnych płacić obywatelowi Ukrainy więcej „na rękę” niż Polakowi na tym samym stanowisku. Zdecydowana większość oczekuje też ułatwień przy zatrudnianiu Ukraińców i znacznego wydłużenia im czasu legalnej pracy w Polsce. 33 proc. badanych Polaków, głównie młodych, uważa, że napływ Ukraińców na polski rynek pracy zahamuje wzrost wynagrodzeń. Ukraińcy w większości pozytywnie oceniają też podniesienie w Polsce płacy minimalnej. 66 proc. uważa, że dzięki temu wzrosła atrakcyjność Polski jako miejsca emigracji zarobkowej.

Przeczytaj: Gowin: podniesienie płacy minimalnej zachęci pracowników z Ukrainy do pozostania w Polsce

Rządowe ułatwienia dla ukraińskich imigrantów

Przypomnijmy, że w maju br. minister rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego powiedział, że rolnikom legalnie zatrudniającym cudzoziemców, za niezbędne testy, wykonywane pracownikom sezonowym przyjeżdżającym z zagranicy, zapłaci budżet państwa. Dzień wcześniej minister twierdził, że migrantów zarobkowych zza wschodniej granicy ściąganych do pracy w rolnictwie nie można testować na obecność koronawirusa, ponieważ byłoby to uznane za niedozwoloną pomoc publiczną. Przekonywał też, że za testowanie swoich pracowników muszą zapłacić rolnicy. Po zmianie narracji Ardanowski zaznaczał, swobodne zatrudnianie cudzoziemców przy tegorocznych zbiorach pozwoli na zebranie wszystkich plonów i zapobiegnie wysokim cenom owoców i warzyw. Z wypowiedzi ambasadora Cichockiego wynika jednak, że testy na koszt państwa obejmują wszystkich Ukraińców przyjeżdżających do pracy w Polsce, nie tylko w rolnictwie.

Zobacz: Ardanowski o finansowaniu testów dla pracowników ze Wschodu: oni przyjeżdżają, by nauczyciele mieli co jeść

Jak pisaliśmy, zdaniem polskiego ambasadora w Kijowie, w Polsce w okresie prac sezonowych liczba migrantów z Ukrainy może sięgać 2 mln ludzi. Zaznaczył też, że z powodu koronawirusa do kraju wróciło tylko 5 proc. Ukraińców. Reszta została w Polsce. Według oficjalnych polskich danych, na grudzień 2019 roku w Polsce żyło ponad 1,3 mln Ukraińców. Ponadto, według danych Eurostatu, Polska wydaje Ukraińcom 60-70 proc. wiz pracowniczych spośród wszystkich krajów członkowskich Unii Europejskiej.

Przypomnijmy, że kwestia ukraińskich migrantów zarobkowych była jednym z ważniejszych tematów rozmów podczas czerwcowej sesji Zgromadzenia Parlamentarnego Polski i Ukrainy. Strona ukraińska apelowała o ponowne otwarcie wszystkich przejść granicznych, a także o wznowienie ruchu pasażerskiego i ożywienia współpracy transgranicznej. Ukraińcy wzywali też do działań na rzecz wzmocnienia statusu obywateli ukraińskich pracujących w Polsce. Później poruszono również temat uproszczenia procedury przyznawania wiz pracowniczych obywatelom Ukrainy wyjeżdżającym do Polski, a także zwiększenia ilości wydawanych pozwoleń transportowych. Wiceprzewodnicząca parlamentu Ukrainy, Ołena Kondratiuk, zwróciła się do polskich polityków, by o tym pamiętali i dbali o Ukraińców jak o własnych obywateli. Wyraziła gotowość strony ukraińskiej do wspólnych działań w kwestii ochrony prawnej i socjalnej pracujących w Polsce obywateli Ukrainy. Zaproponowała zawarcia umowy dwustronnej o zatrudnianiu pracowników sezonowych.

Czytaj więcej: Nowy raport o migrantach z Ukrainy: chcą więcej zarabiać, dużo pracować, co trzeci chce osiąść w Polsce

Zobacz także: Ukraińcy już nie chcą być w Polsce tanią siłą roboczą [RAPORT]

Przeczytaj: Ukraińskie media: w Polsce zastanawiają się, jak ściągnąć z powrotem pracowników z Ukrainy

Nbp.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. 1000_szabel
    1000_szabel :

    Tak to jest, jak coś się robi az do przesady, bez umiaru i opamiętania. Polaków nigdy nie było w UK lub Irlandii tylu, ilu u nas jest Ukraińców. A skutki takiej bezmyślnej przesady mogą być znacznie bardziej opłakane, niż ucieczka pieniędzy z kraju.