Sytuacja spowodowana epidemią koronawirusa, a także zapowiedzi ukraińskich władz sugerujące wprowadzenie całkowitej blokady granic Ukrainy wywołały falę wzmożonych powrotów Ukraińców do ojczyzny. W rezultacie na polsko-ukraińskiej granicy utworzyły się gigantyczne kolejki osób chcących dostać się na Ukrainę.
W ostatnich dniach ukraińskie władze wysyłały sprzeczne sygnały dotyczące tego, czy obywatele ukraińscy w dalszym ciągu będą mogli wracać na Ukrainę z Europy ogarniętej pandemią koronawirusa. Z ust premiera Denysa Szmyhala i prezydenta Wołodymyra Zełenskiego padały wypowiedzi sugerujące, że od piątku ukraińska granica może zostać zamknięta nawet dla obywateli Ukrainy. Z kolei minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba zaprzeczał, że tak się stanie. Tymczasem z polskiej gospodarki spowolnionej przez epidemię płyną sygnały o zwalnianiu przez firmy ukraińskich pracowników. Pozbawieni pracy Ukraińcy próbują teraz wydostać się z Polski obawiając się, że lada dzień Ukraina ich nie wpuści.
W piątek w mediach pojawiły się doniesienia o tłumach Ukraińców, którzy utknęli po polskiej stronie granicy usiłując dostać się na Ukrainę. Dotyczy to szczególnie osób, którym wyjątkowo pozwolono na przekraczanie granicy pieszo w związku z zakazem regularnych przewozów pasażerskich.
Według rzecznika komendanta NOSG w Chełmie por. Dariusza Sienickiego w piątek rano na przekroczenie granicy w Dorohusku czekało około 2 tys. obywateli Ukrainy, a w Hrebennem około 500. Minionej nocy przez oba przejścia granicę przekroczyło około 4,8 tysiąca osób.
Podobna sytuacja panowała na położonej w woj. podkarpackim Korczowej. Jak podał przemyski portal Nowiny24, około południa stłoczyło się tam około 2 tys. Ukraińców próbujących na pieszo dostać się do przejścia granicznego. Niektórzy stali na ulicy kilkanaście godzin. Pomoc w postaci napojów, żywności oraz sanitariatów udzielają im służby wojewody.
Z doniesień z granicy wynika, że za zatory odpowiada strona ukraińska, która, jak twierdzi por. Sienicki, “nie do końca akceptuje rozwiązanie prowadzenia pieszych odpraw podróżnych i wysyła po odprawione osoby autobusy, jednak ich ilość jest niewystarczająca, by odebrać tak dużą liczbę podróżnych”.
CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Przemyśla oburzony sposobem organizacji transportu obywateli Ukrainy do domu
Według Radia Swoboda o godzinie 16.30 w Korczowej na granicy czekało ponad 1,6 tys. osób, w Hrebennem ponad 500 a w Dorohusku około 1,5 tys. Pozostałe przejścia graniczne są obecnie zamknięte.
Nagromadzenie takiej liczby osób w dobie epidemii wywołuje niepokój mieszkańców miejscowości przygranicznych. “Jako mieszkańcy niepokoimy się, bo trudno przewidzieć, czy któraś z czekających osób nie jest zakażona koronawirusem. Wcześniej było tu 100-200 osób i służby tę kolejkę w miarę możliwości rozładowywały. Teraz jednak pojawiło się mnóstwo ludzi” – mówił Radiu Lublin jeden z mieszkańców Dorohuska. Sprawą zainteresował się już lubelski sanepid.
Według rzecznika prasowego wojewody podkarpackiego strona ukraińska wstępnie zadeklarowała, że wciąż będzie wpuszczać ukraińskich obywateli na Ukrainę.
Kresy.pl / Nowiny 24 / Radio Lublin / Onet / RMF FM / Radio Swoboda
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!