Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Turcji odmówiło zgody na wizytę grupy niemieckich parlamentarzystów w w bazie Incirlik, gdzie wraz z Amerykanami stacjonują też żołnierze Bundeswehry. Niemcy w konsekwencji wycofają swoją siły.

Jeszcze  15 maja tureckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oświadczyło, że wizyta niemieckich parlamentarzystów w bazie Incirlik jest niemożliwa. “Obecnie nie ma warunków do wizyty w Incirliku” – powiedział wówczas szef tureckiej dyplomacji Mehmet Cavusoglu. Sprawa stała się przedmiotem intensywnych rozmów dyplomatycznych. “Jeżeli w ciągu 14 dni z Ankary nie nadejdą jasne, jednoznaczne sygnały dotyczące prawa do odwiedzin [bazy w Incirlik], rząd będzie musiał przenieść w inne miejsce myśliwce Tornado” – oświadczył w maju Juergen Hardt odpowiadający za politykę zagraniczną w rządzącej partii CDU. Jeszcze ostrzej reagowała mniejsza partia rządzącej Niemcami koalicji. Socjaldemokraci domagają się natychmiastowego wycofania niemieckich żołnierzy z Turcji.

Władze tej ostatniej nawet nie ukrywają, że zakaz dla niemieckich parlamentarzystów jest karą za politykę Berlina. “Niemcy muszą podjąć ważną decyzję. Jeśli chcą poprawić stosunki z Turcją” – powiedział w połowie maja turecki premier Binali Yildrim, zarzucając Niemcom wspieranie syryjskich Kurdów, których określił jako “separatystów”. Ankara uznaje ich bowiem za ściśle powiązanych z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK), prowadzącą miejską partyzantkę na terytorium samej Turcji. Jej władze irytuje też fakt, że Niemcy udzielają azylu tureckim żołnierzom i oficerom, zaangażowanym w ubiegłoroczną próbę zamachu stanu. Łącznie pojawiło się ich na terenie Niemiec kilkuset. Turecka dyplomacja od stycznia domaga się ich ekstradycji. Odmowa Niemiec pogarsza dwustronne relacje doprowadzając je do sytuacji, w której prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan oskarżał formalnie sojusznicze państwo o stosowanie praktyk “nazistowskich”, jak wyraził się po tym gdy niemieckie władze zakazały wieców, które próbowali organizować zwolennicy Erdogana wśród tureckiej diaspory w Niemczech.

Od trzech tygodni niemieccy politycy starali się przekonać tureckich do zmiany stanowiska. Także na najwyższym szczeblu, bowiem sprawę poruszyła kanclerz. Angela Merkel, rozmawiając z Erdoganem na szczycie NATO w Brukseli w ubiegłym miesiącu. Uzyskała tylko zgodę na wizyty niemieckich polityków w bazie wojskowej Konya gdzie też stacjonują niemieccy żołnierze. W odróżnieniu od bazy Incirlik, którą administrują Amerykanie, baza w Konya jest zarządzana przez samych Turków.

Z misją ostatniej szansy ruszył w poniedziałek do Ankary minister spraw zagranicznych i wicekanclerz RFN Sigmar Gabriel. Spotkał się z prezydentem Erdoganem, ale sądząc po reakcjach, nie uzyskał złagodzenia stanowiska Turcji. “W walce z IS Incirlik był dobrą bazą sił powietrznych, ale jest nie do pomyślenia, by nasi posłowie nie mogli odwiedzić żołnierzy” – komentowała wczoraj minister obrony Niemiec Ursula van der Leyden – “Jesteśmy gotowi do przeniesienia. Znaleźliśmy porównywalną alternatywę w postaci lotniska Al-Azrak w Jordanii”. Formalna decyzja w tej sprawie należy do parlamentu i jak twierdził Gabriel zostanie ona podjęta jeszcze w tym tygodniu. “Turcja musi zrozumieć, że w tej sytuacji musimy przenieść niemieckich żołnierzy z Incirliku. W tej sytuacji Bundestag zwróci się do rządu o znalezienie innej lokalizacji dla tych żołnierzy” – powiedział Gabriel.

W Incirlik, przy boku Amerykanów, stacjonuje około 260 żołnierzy niemieckich i kilka samolotów Tornado. Biorą oni udział w operacji przeciw “Państwu Islamskiemu” w Iraku i Syrii.

tvn24.pl/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply