Mer rejonu wileńskiego odniósł się do decyzji Państwowej Inspekcji Językowej Litwy w sprawie dwóch dwujęzycznych tablic jakie postawiono w gminach zamieszkanych w większości przez miejscowych Polaków.
Inspekcji nie spodobały się tablice umieszczone w miejscowościach Bieliszki i Orzełówka w rejonie wileńskim. Nakazała ich usunięcie pod groźbą grzywny. W rejonie tym Polacy stanowią prawie połowę mieszkańców, ale w samych miejscowościach stanowią większość. Na obu tablicach nazwy w języku polskim znalazły się obok nazw w wersji litewskiej.
Obie tablice nie są szyldami oficjalnymi, lecz zostały wystawione prywatnym sumptem przez mieszkańców, przy czym ta z nazwami Orzełówki ma postać ozdobnej, rzeźbionej, drewnianej instalacji. W przypadku Bieliszek to metalowa tablica, która znajduje się w miejscu, gdzie corocznie odbywają się Rodzinne Zloty Turystyczne Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin.
Dyrektor administracji samorządu rejonu wileńskiego Władysław Kondratowicz już zadeklarował, że nie zgadza się on z decyzjami Inspekcji. Jak zacytował w poniedziałek portal “Kuriera Wileńskiego” wątpliwości ma także mer rejonu Robert Duchniewicz. Odnosząc do tablicy postawionej w Orzełówce mer odwołał się do poprzedniej tego typu sprawy, którą Inspekcja Językowa wygrała już z samorządem rejonu wileńskiego postępowanie przed sądem administracyjnym.
“Decyzja sądu z marca nie wyglądała na logiczną. Moim zdaniem wszystko opiera się na tym, że na Litwie brakuje odpowiedniej regulacji prawnej, na przykład ustawy o mniejszościach narodowych. W przypadku Ławaryszek była umieszczona przez starostwo wyrzeźbiona z drzewa tablica. O ile rozumiem logikę sądową, to gdyby taka tablica znalazła się na terenie prywatnym, to wówczas do złamania prawa nie doszłoby. Moim zdaniem ta tablica nie była żadnym znakiem drogowym lub drogowskazem, więc nie podpadała pod żadną ustawę.” – powiedział dziennikarzowi “Kuriera Wileńskiego” polityk wywodzący się z Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej.
Ocenił on przy tym, że poprzednie władze rejonu wywodzącej się z AWPL-ZChR za słabo przygotowały się do postępowania sądowego i poinformował, że samorząd już zlecił prawnikom zbadanie tej sprawy.
Co do dwujęzycznej tablicy Duchniewicz zaznaczył – “Jeśli faktycznie znajduje się na prywatnej działce, to wtedy powstaje pytanie, czy jakikolwiek inspektor ma prawo czegoś w tej sprawie żądać? Właśnie brak odpowiednich regulacji prawnych prowadzi do tego typu konfliktów. Moim zdaniem te tabliczki mają charakter bardziej dekoracyjny niż informacyjny. Pamiętajmy, ile takich dekoracyjnych tablic wywiesił mer Remigijus Šimašius w Wilnie.” Poinformował, że w tej sprawie zostały już złożony wniosek do Litewskiej Komisji Sporów Administracyjnych. Mer nie wykluczył jednak zaskarżenia decyzji urzędu państwowego “w drodzie sądowej”.
To nie pierwszy raz, gdy Państwowa Inspekcja Językowa Litwy zajmuje się zwalczaniem tabliczek na których napisy w języku polskim pojawiają się obok litewskojęzycznych.
W zeszłej dekadzie jej celem stały się dwujęzyczne tabliczki z nazwami ulic w zamieszkanym w większości przez Polaków rejonie solecznickim. Ówczesny dyrektor administracji samorządu rejonowego Bolesław Daszkiewicz sądził się z Inspekcją, by ostatecznie przegrać i zapłacić w 2014 r. ponad 47 tys. litów kar i naliczonych od nich odsetek.
Jednak w 2012 r. instytucja nadrzędna wobec Inspekcji Językowej – Państwowa Komisja Języka Litewskiego uznała w swojej opinii, że dopuszczalne jest stosowanie nie tylko litewskojęzycznych nazw miejscowości czy ulic na tablicach i szyldach nieoficjalnych. Mimo tego, administracja samorządu solecznickiego w zeszłym roku kolejny raz stała się celem postępowania Inspekcji Językowej o czym pisaliśmy obszernie na naszym portalu. Samorząd ten również zaskażył decyzję Inspekcji.
kurierwilenski.lt/kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!