Nagranie, które pojawiło się w mediach, ma przedstawiać m.in. nalot na oddziały syryjskie, prawdopodobnie wspierane przez rosyjskich najemników. Najwyraźniej potwierdza się, że w Syrii dochodzi do sytuacji, w których Amerykanie atakują nie tylko oddziały syryjskie, ale również wspomagających ich Rosjan.

We wtorek w mediach opublikowano nagranie nalotu amerykańskich sił powietrznych w rejonie Dajr az-Zaur w Syrii. Ma ono przedstawiać atak na siły syryjskie oraz na wspierających ich Rosjan z tzw. Grupy Wagnera, prywatnej „firmy wojskowej”, złożonej m.in. z weteranów walk w Donbasie.

Według nagrania opublikowanego m.in. przez CNN, oddziały syryjskie oraz Rosjanie zostali precyzyjnie zaatakowani przez lotnictwo USA. Widać na nim zniszczenie czołgu T-72, a następnie działa oraz siły żywej w jego pobliżu. W kadrze widoczna ma być także rosyjska ciężarówka wojskowa Ural.

Wcześniej informowano, że w wyniku tego ataku, który miał miejsce w ubiegłym tygodniu, zginęło ponad 100 żołnierzy po stronie syryjskiej. Lotnictwo koalicji pod wodzą USA zaatakowało wówczas i zbombardowało syryjskie oddziały na terenie prowincji Dajr az-Zaur, na wschód od Eufratu. Nastąpiło to prawdopodobnie po tym, jak Syryjczycy chcieli odzyskać kontrolę nad tymi terenami, obecnie kontrolowanymi przez siły kurdyjsko-arabskie.

W tym przypadku, według ostatnich doniesień, również mieli zginąć członkowie grupy Wagnera, biorący udział w ataku. Niedawno w rosyjskich mediach pojawiły się informacje o co najmniej kilku Rosjanach, którzy w ubiegłym tygodniu zginęli w Syrii. Wczoraj media powiązane z donbaskimi separatystami podały, że w wyniku amerykańskiego nalotu w Syrii zginął Kiril Ananiew, „dowódca [oddziału] Donieckiej Republiki Ludowej z Rosji”, który wcześniej walczył w Donbasie jako ochotnik. Według różnych mediów i źródeł, straty poniesione przez Syryjczyków i przez zapewne wspierających ich Rosjan, wynosiły od parudziesięciu do kilkuset.

Według pierwotnych doniesień, w wyniku „uderzeń odwetowych” USA, z użyciem m.in. samolotów F-15E, bombowców B-52, śmigłowców Apache i dronów, zginęła ponad setka „pro-reżimowych” żołnierzy spośród oddziału liczącego 500 osób, wspieranych przez artylerię i czołgi.  Według CNN, wśród zabitych jest co najmniej kilku Rosjan.

Syryjskie media rządowe potwierdzały tę informację, przytaczając przy tym doniesienia o dziesiątkach zabitych i rannych. Według syryjskiej agencji SANA, oddziały prorządowe walczyły tam zarówno z ISIS, jak i ze wspieranymi przez USA Syryjskimi Siłami Demokratycznymi (SDF), które składają się w znacznej mierze z kurdyjskich Ludowych Oddziałów Obrony (YPG).

Koalicja na czele z USA twierdziła, że naloty miały charakter wyłącznie defensywny i w swoich działaniach jedynie wypełniała swoje zobowiązania odnośnie ochrony powiązanych ze sobą sił SDF oraz „zagranicznych doradców”, zaangażowanych w walki z ISIS. Według amerykańskiego dowódcy sił powietrznych USA na Bliskim Wschodzie, ppłk. Jeffreya Harrigiana, w minioną sobotę zaatakowano też czołg T-72, produkcji rosyjskiej. Wojskowy dodał, że nie wie, kto obsługiwał ten pojazd. Wskazuje to jednak, że widoczny na nagraniu atak na czołg nastąpił innego dnia.

W środę rosyjskie MSZ nazwało „klasyczną mylną informacją” doniesienia części zachodnich mediów, według których w Syrii miało zginąć kilkudziesięciu, a nawet kilkaset Rosjan. Również Władimir Szamanow, rosyjski generał i deputowany rosyjskiej Dumy Państwowej, gdzie przewodzi komisji obrony uważa, że doniesienia mediów ws. starć z ubiegłego tygodnia i dużych strat są fałszywe. Zaznaczył, że dane na ten temat są „weryfikowane”, jednak na razie nie ma żadnych rzetelnych i wiarygodnych informacji odnośnie rezultatu starć. MON oficjalnie zaprzecza, jakoby 7 lutego w rejonie Dajr az-Zaur znajdowali się jacykolwiek rosyjscy żołnierze.

Wcześniej działania koalicji zostały skrytykowane przez rosyjskich wojskowych, których zdaniem w ten sposób Amerykanie chcą w ten sposób zabezpieczyć sobie dostęp do bogatego w ropę obszaru prowincji Dajr az-Zaur. Rosyjski resort obrony podał, że w wyniku ataku rannych zostało 25 „prorządowych syryjskich ochotników”. Według ministerstwa, incydent „kolejny raz pokazał, ze USA utrzymują swoją nielegalną obecność w Syrii nie po to, by walczyć z Państwem Islamskim, ale po to, by zająć i utrzymać syryjskie aktywa gospodarcze”.

PRZECZYTAJ: Waszyngton i Kurdowie chcą przekroić Syrię [+MAPA]

Przypomnijmy, że we wrześniu ub. roku informowaliśmy, że w tym regionie cel USA wydaje się jasny: przeciąć Syrię z północy na południe, tak aby uniemożliwić Syryjczykom odzyskanie kontroli nad znaczną częścią granicy z Irakiem. Celem długofalowym jest utrudnienie im korzystania ze wsparcia operujących w Iraku Irańczyków. W perspektywie strategicznej, Amerykanie chcą stworzyć trwały kordon, który uniemożliwiłby stabilizację Syrii i przedłużenie przez jej terytorium szlaków komunikacyjnych, a w przyszłości ewentualnych rurociągów, transportujących irańską ropę i gaz na wybrzeże Morza Śródziemnego, co wiąże się z faktem, że administracja Donalda Trumpa, ponownie określiła właśnie Iran jako głównego wroga na Bliskim Wschodzie. Chodzi o zablokowanie powstania stabilnej osi Teheran-Damaszek-Bejrut.

Foxnews.com / Unian / Tass / rusvesna.su / Kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz