Marynarka Wojenna USA ewakuuje blisko 3 tys. członków załogi lotniskowca USS Theodore Roosevelt po tym, jak u kilkudziesięciu z nich wykryto wirusa SARS-CoV-2.

O sytuacji Marynarka Wojenna USA poinformowała w środę. Wcześniej dowódca okrętu, kpt Brett Crozier, wystosował „dramatyczny” apel do dowództwa, gdyż u kilkudziesięciu członków załogi USS Theodore Roosevelt wykryto koronawirusa.

Obecnie, lotniskowiec znajduje się w bazie USA na wyspie Guam. Cała załoga liczy prawie 5 tys. osób, z czego blisko 3 tys. ma zostać ewakuowanych na ląd i rozlokowanych we wszystkich dostępnych miejscach, w tym w pokojach hotelowych, żeby umożliwić przeprowadzenie kwarantanny. Na okręcie ma pozostać tylko „załoga szkieletowa”, czyli niezbędna do bieżącej obsługi jednostki.

Obecny Sekretarz Marynarki Wojennej USA, Thomas Modly wyraźnie zaznaczył, że nie można zabrać z okrętu całej załogi i tak się nie stanie. Jak poinformował, na ląd zeszło do tamtej pory już około tysiąca ludzi, a docelowo ma to być co najmniej 2,7 tys. Ani Modly, ani głównodowodzący operacji morskich, admirał Michael Gilday nie powiedzieli, jak długo lotniskowiec będzie znajdował się w takim stanie, przy czym media spekulują, że może to potrwać co najmniej kilka tygodni.

O sytuacji na okręcie kpt. Crozier informował zwierzchników już w miniony weekend. Alarmował, że wirus rozprzestrzenia się oraz szybciej, w związku z czym należy ponieść „niezbędne ryzyko” i zredukować załogę do 10 proc. stanu osobowego.

„Nie jesteśmy na wojnie. Marynarze nie muszą umierać. Jeśli nie zadziałamy teraz, to nie zdołamy odpowiednio zająć się naszym najdroższym dobrem, naszymi marynarzami” – pisał dowódca lotniskowa.

Dowódca amerykańskiej Floty Pacyfiku, admirał John Aquilino powiedział, że US Navy chce zabrać na ląd tak dużo marynarzy, jak tylko będzie to możliwe, pozostawiając na pokładzie tylko załogę szkieletową, która zajęłaby się m.in. monitorowaniem reaktorów nuklearnych. Przyznał, że tempo raczej nie będzie takie, jak oczekuje dowódcza okrętu, a marynarze będą zmieniać się co dwa tygodnie.

Media zwracają uwagę, że sytuacja jest dla Stanów Zjednoczonych trudna ze względów wizerunkowych. Obecność lotniskowa w rejonie Azji i Pacyfiku jest kluczowa dla tego, co Pentagon określa mianem fundamentalnego odwrotu od walki z bojówkarzami i ekstremistami na Bliskim Wschodzie i powrotu do „wielkiej rywalizacji mocarstw”. Oznacza to przede wszystkim większą koncentrację na Chinach.

Przeczytaj: Trump przewiduje nawet 200 tys. ofiar koronawirusa w USA

AP / scmp.com / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply