Jeśli planowany szczyt Trump-Putin odbędzie się przed lub bezpośrednio po spotkaniu NATO, będzie kolejnym ciosem dla jedności Zachodu po skandalicznym spotkaniu G7 – podkreśla na łamach Strategic Culture, analityk Alex Gorka.

W wywiadzie dla “The Guardian”, opublikowanym 19 czerwca, sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg rozpaczliwie apelował o jedność bloku przed zbliżającym się szczytem w lipcu. Transatlantycka więź i polityczna spójność muszą być zachowane za wszelką cenę. Konieczne jest uniknięcie wszelkich potencjalnych dyplomatycznych nieporozumień. Jest dobry powód, dla którego apelował o to w tym konkretnym momencie – Stany Zjednoczone i ich europejscy sojusznicy są podzieleni w kwestii handlu, zmiany klimatu, irańskiego porozumienia nuklearnego, wydatków wojskowych, priorytetów bezpieczeństwa (w tym różnych postaw wobec Rosji), stosunków z Turcją (członek NATO) i wielu innych rzeczy. Frederick Kempe, prezes i dyrektor generalny Atlantic Council, prestiżowego think-tanku, który opracowuje zalecenia dla rządu USA, ostrzegł przed “potencjalnym transatlantyckim chaosem spowodowanym przez Amerykę”.

W ubiegłym roku, prezydent Trump poruszył kwestię podziału obciążeń, krytykując swoich europejskich sojuszników za to, że nie wydali wystarczająco dużo na obronę. Pęknięcie było widoczne. Tym razem ta kontrowersyjna kwestia powinna zdominować agendę spotkania. Niektóre z bardziej kontrowersyjnych tematów są trzymane poza programem, ale z pewnością będą ciążyć na atmosferze spotkania. Ambasador USA w NATO, Kay Bailey Hutchison, ostrzega, że kwestia wydatków pozostanie drażliwą sprawą dla prezydenta Trumpa. Niemiecka kanclerz Angela Merkel oświadczyła już, że jej kraj nie dotrzyma wyznaczonego terminu [zwiększenia wydatków na obronę], co sprawia, że możliwość otwartego amerykańsko-niemieckiego starcia na szczycie jest bardzo realna.

Jeśli planowany szczyt Trump-Putin odbędzie się przed lub bezpośrednio po spotkaniu NATO, będzie kolejnym ciosem dla jedności Zachodu po skandalicznym spotkaniu G7. Doradca ds. dezpieczeństwa narodowego John Bolton udaje się do Moskwy, po spotkaniach w Londynie i Rzymie, aby przygotować się na długo oczekiwane wydarzenie. Proszę wyobrazić sobie jaki to będzie cios dla starań brytyjskiej premier Theresy May mających na celu izolowanie Rosji na arenie międzynarodowej w związku z atakiem chemicznym Salisbury. Tak naprawdę już sama informacja o wizycie Boltona w Moskwie podana w dniu 21 czerwca była poważnym ciosem dla rządu Wielkiej Brytanii, ponieważ została ogłoszona przed wizytą Trumpa w tym kraju, 13 lipca. I jest coś więcej. Prezydent Trump 19 czerwca publicznie wyśmiewał niemiecką kanclerz Angelę Merkel w sprawie migracji, ważnego problemu bezpieczeństwa dla Europy, ale który nie ma bezpośredniego wpływu na Stany Zjednoczone. Dziś jedność Zachodu wygląda coraz bardziej jak relikt przeszłości. Od czasów kryzysu sueskiego w 1956 r., podziały w Sojuszu Północnoatlantyckim nie były tak głębokie.

Obecnie chodzi o to, aby odłożyć różnice na szczycie na bok i pokazać jedność, zatwierdzając główne propozycje w porządku obrad, takie jak nowy plan poprawy zdolności szybkiego reagowania poprzez rozmieszczenie 30 batalionów wojskowych, 30 eskadr samolotów i 30 okrętów wojennych w przeciągu 30 dni. Obecność marynarki wojennej na Morzu Śródziemnym i wspólne szkolenia w Iraku również będą przedmiotem dyskusji. Wszystkie te kroki są podejmowane w trakcie usprawniania procesu decyzyjnego, zwiększania elastyczności wdrażania i zwiększania zasad zaangażowania.

Ale to, co zostanie postanowione i podpisane, nie wyeliminuje źródła problemu. Patrząc na świat przez pryzmat “America First”, Donald Trump postrzega Europę jako konkurenta, który musi zostać osłabiony, aby wzmocnić pozycję USA. Zaostrzanie różnic i podziałów wewnątrz bloków, czy to UE, czy NATO, jest środkiem, który ma do tego służyć.

Wraz z buntem Brukseli przeciwko Waszyngtonowi, Polska i kraje bałtyckie mogą stać się rdzeniem kolejnego 100-procentowo proamerykańskiego sojuszu mającego chronić interesy USA w Europie. Rośnie podział na linii UE-Polska, co zwiększa możliwość Polexitu, podczas gdy większość państw europejskich próbuje odeprzeć dominację USA. Wielka Brytania jest coraz bardziej marginalizowana w Europie i bardziej zainteresowana bliższą interakcją z USA. Ukraina, Gruzja i Mołdawia wydają się być zafascynowane wszystkim, co USA robią i są gotowe, by robić to, co mówią. Powstaje bliski sojusz między Stanami Zjednoczonymi, Szwecją i Finlandią. Francja stała się amerykańskim sojusznikiem, przyłączając się do Waszyngtonu w konfliktach na Bliskim Wschodzie, jednak stanowczo przeciwstawiając się amerykańskiej polityce wojen handlowych.

Zmienia się europejski krajobraz polityczny. Ameryka nie jest jedynym problemem, przed którym staje Bruksela. Rozłam w UE związany z migracją zaostrzył się do tego stopnia, że ​ nadzwyczajny szczyt zaplanowano 24 czerwca, zaledwie pięć dni przed “dużym” szczytem 28-29 czerwca, który obejmie również omówienie tego problemu. Rząd koalicyjny Niemiec ledwo przetrwał kryzys imigrancki i obecnie chwieje się. Budowa obozów dla uchodźców w Afryce Północnej i wzmocnienie agencji Frontex to kwestia przetrwania dla Europy i problem, którym nie przejmuje się Waszyngton. Zachód jest głęboko podzielony. Każdy działa według własnego planu.

Jedynym sposobem na zachowanie choćby pozorów jedności jest znalezienie wspólnego wroga, niebezpieczeństwa zagrażającego bezpieczeństwu wszystkich. Ci, którzy próbują ratować NATO i UE przed upadkiem, kurczowo trzymają się Rosji, wyimaginowanego straszydła, które stanowi nieistniejące zagrożenie. Rzeczywiście, eskalacja zagrożenia jest najlepszym sposobem na zachowanie tej zniszczonej jedności. Moskwa jest jednak ważnym graczem, do którego inni mogą się zwrócić i na którym mogą polegać na światowej szachownicy. Na przykład istnieje duża rozbieżność między postawą wobec Rosji w Wielkiej Brytanii a we Włoszech. Turcja jest dobrym przykładem członka NATO, który dzięki rosyjskiemu wsparciu jest w stanie chronić swoje interesy narodowe.

Tu nie chodzi tylko o Donalda Trumpa i jego poglądy polityczne. Istotą problemu jest pojawienie się podziałów, które są zbyt głębokie, czyniąc ideę zjednoczonego Zachodu jedynie marzeniem. NATO i UE zapomniały o swoich standardach. Rozszerzyły się zbyt szybko, starając się połączyć państwa o różnych poziomach rozwoju i, odpowiednio, z różnymi interesami. Organizacje te stały się zbyt duże, by móc pochwalić się swoją jednością we wszystkich ważnych sprawach. Osiągnąwszy pewien poziom ekspansji, zaczęły przekształcać się w amalgamaty grup zjednoczonych przez interesy regionalne lub inne, które stanowią wyzwanie dla centralnych przywódców.

Zbyt szybka i zbyt rozległa ekspansja nie jest zawsze dobrą rzeczą. Ekspansja nie zawsze wzmacnia sojusze. Imperium Aleksandra Wielkiego nie przetrwało długo po jego śmierci. Ostatnią rzeczą, której Zachód potrzebuje w obecnych okolicznościach, jest konfrontacja z Rosją. Ma wystarczająco dużo problemów, z którymi musi się zmierzyć.

Alex Gorka

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply