Kierowcy ciężarówek wciąż oczekują w długich kolejach na wjazd z Białorusi do Polski i na Litwę. Wcześniej informowano o awarii systemu celnego po stronie białoruskiej. W tamtejszych mediach pojawiły się zarzuty pod adresem polskich służb ws. rzekomego blokowania TIR-om wjazdu do Polski, czemu strona polska zaprzecza.

W ostatnich dniach media informowały ogromnych kolejkach, w jakich samochody ciężarowe oczekują po stronie białoruskiej na wjazd do Polski, na Litwę i na Łotwę. W poniedziałek w południe oczekiwało tak łącznie 2 700 TIR-ów.

Według IAR, najtrudniej kierowcom było wjechać na Litwę, gdyż na pięciu przejściach granicznych oczekiwało 1400 pojazdów. Z kolei na przejściach z Polską na wjazd do naszego kraju czekało ponad 1000 TIR-ów. Z kolei Straż Graniczna informowała, że w poniedziałek rano na przejściu granicznym w Bobrownikach kierowcy ciężarówek musieli czekać 37 godzin na wjazd do Polski.

Białoruski Państwowy Komitet Wojsk Granicznych podawał, że największa kolejka była na przejściu Kozłowicze-Kukuryki, gdzie na wjazd do Polski czekało ponad 500 samochodów ciężarowych. Z kolei na dwóch przejściach granicznych z Łotwą na wyjazd z terytorium Białorusi oczekiwało około 300 pojazdów.

Służby białoruskie informowały w piątek, że kolejki były spowodowane „aktualizacją systemu celnego”. W piątek system uległ awarii, co w połączeniu ze zwiększonym ruchem weekendowym doprowadziło do wielkich przestojów i opóźnień.

Jednak w mediach białoruskich pojawiły się doniesienia o rzekomych utrudnieniach ze strony polskich służb. Serwis belmarket.by podał w niedzielę, powołując się na relację jednego z kierowców, że polscy celnicy zorganizowali „strajk włoski”, a z kilku okienek przyjmujących dokumenty pracuje tylko w jednym lub w dwóch. Treści te były powielane przez część ekspertów-komentatorów w sieciach społecznościowych, piszących o celowym “blokowaniu granicy dla transportu z Białorusi do Europy”.

Portal Kresy.pl zwrócił się w tej sprawie do Straży Granicznej. Według rzecznik Straży Granicznej, ppor. Anny Michalskiej, na granicy „nie ma żadnych strajków włoskich”, jeśli chodzi o działania polskich pograniczników. Analogicznej informacji udzieliła rzecznik Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej, mjr SG Katarzyna Zdanowicz. Przyznała, że słyszała o wspomnianych doniesieniach mediów białoruskich, natomiast prac Straży Granicznej przebiega bez zmian.

W odpowiedzi na nasze zapytanie, st. asp. Maciej Czarnecki, oficer prasowy podlaskiej Krajowej Administracji Skarbowej poinformował, że doniesienia białoruskich mediów o działaniach strony polskiej „nie mają nic wspólnego z rzeczywistością”.  „W piątek białoruskie służby celne poinformowały Krajową Administrację Skarbową o awarii systemów informatycznych na przejściach granicznych  Bruzgi – Kuźnica, Berestowica – Bobrowniki, Kozłowicze – Kukuryki (Koroszczyn)” – poinformował Czarnecki.

Według danych Krajowej Administracji Skarbowej, we wtorek późnym popołudniem szacunkowy czas oczekiwania na rozpoczęcie odprawy na przejściu w Bobrownikach dla ciężarówek wjeżdżających do Polski wynosił 15 godzin, a w Koroszczynie – 10 godzin. Z kolei służby białoruskie podawały, że w tym samym czasie na wjazd do naszego kraju oczekiwało łącznie ponad 1050 ciężarówek – 450 w Kukurykach-Koroszczynie, ponad 300 w Kuźnicy i ponad 300 w Bobrownikach.

Zobacz: Rośnie presja migracyjna. SG: „Siłowe forsowanie granicy” [+VIDEO]

Czytaj również:SG: Służby białoruskie organizują nielegalną imigrację [+VIDEO]

[AKTUALIZACJA 16 X – Dodano akapit zawierający informacje podane przez oficera prasowego podlaskiej KAS.]

IAR / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply