Rząd Francji zdecydował, że wyśle do Afryki Zachodniej dodatkowy kontyngent zbrojny, liczący 220 żołnierzy. Dołączą do 4,5 tys. Francuzów, którzy już tam stacjonują. Ich celem ma być wsparcie sił krajów Sahelu w walce z islamistami.

Wzmocnienie francuskiego kontyngentu wojskowego w Afryce Zachodniej to efekt porozumienia, jakie prezydent Francji Emmanuel Macron zawarł z przywódcami pięciu państw Afryki Zachodniej. Chodzi o kontynuowanie wspólnej walki z dżihadystami z ISIS i dawną Al-Kaidą na tzw. Wielkiej Saharze.

Jak poinformowano, zwrócono się do USA z prośbą o kontynuowanie wspierania logistycznego oddziałów francusko-afrykańskich. Zdaniem Macrona, wycofanie wojsk amerykańskich z Afryki Zachodniej byłoby dla Francji sporym problemem.

 

– Mam nadzieję, że będę w stanie przekonać Donalda Trumpa, że walka z terroryzmem rozgrywa się też w tym regionie – powiedział francuski prezydent. Jednocześnie, oczekuje on od władz państw Afryki Zachodniej jasnej deklaracji ws. pilnego zwiększenia liczebności kontyngentu francuskiego w tej części kontynentu.

– Przez to, że kraje Sahelu nie radzą sobie z bojówkami dżihadystów, z roku na rok życie traci coraz więcej francuskich żołnierzy. Nie możemy na to pozwolić – twierdzi Macron.

Jak podają media, biedne, skorumpowane i słabo uzbrojone armie krajów Sahelu coraz gorzej radzą sobie z bojówkami islamistów powiązanych z Al-Kaidą. Miejscowa ludność nie czuje się bezpieczna. Co więcej, do dżihadystów dołączają kolejne grupy ludzi, które wiążą z nimi swoją przyszłość. Ponadto, miejscowa ludność, najczęściej w Mali, pod wpływem lokalnych kaznodziejów coraz częściej protestuje przeciwko francuskiej obecności w regionie.

Francja utrzymuje od 2014 roku w rejonie afrykańskiego Sahelu 4,5 tysięcy żołnierzy, którzy wspierają miejscowe siły bezpieczeństwa i biorą udział w operacjach przeciwko islamistom (tzw. operacja Barkhane). Decyzję o wysłaniu żołnierzy podjął w 2013 roku prezydent Hollande na prośbę władz Mali. Francuzi operują nie tylko w Mali, ale także w Burkina Faso, Czadzie, Mauretanii i Nigrze.

W listopadzie ub. roku, jak pisaliśmy, w wyniku zderzenia dwóch wojskowych śmigłowców w Mali zginęło 13 francuskich żołnierzy. Była to największa strata francuskiej armii od 1983 roku. W ciągu tygodni poprzedzających katastrofę, dżihadyści w Sahelu nasilili ataki na placówki wojskowe i na inne cele. Po przyjęciu prezydentów Mali, Czadu i Nigru w Pałacu Elizejskim prezydent Macron obiecywał wzmocnienie walki z islamistami „w nadchodzących tygodniach”.

Czytaj także: Macron: wolę legalnych imigrantów z Afryki niż tych z podziemnych ukraińskich siatek

The New York Times / pch24.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. tagore
    tagore :

    Pan Makron powie Trumpowi: sikałem panu na wycieraczkę od czasu do czasu ale kontrola nad kopalniami uranu za czyjeś pieniądze jest dla Francji kluczową sprawą. Niech Pan będzie grzecznym jeleniem i pokryje koszty ochrony naszych
    francuskich interesów.