Przeżywamy wielkie szaleństwo tłumów. Publicznie i prywatnie, online i poza siecią, ludzie zachowują się coraz bardziej irracjonalnie, jak rozgorączkowane stado i po prostu nieprzyjemnie. W codziennych wiadomościach możemy oglądać tego skutki. Wszędzie dostrzegamy objawy, jednak nie widzimy przyczyn – pisze Douglas Murray w książce “Szaleństwo tłumów. Gender, rasa, tożsamość”.

 Douglas Murray to brytyjski pisarz i komentator polityczny, redaktor magazynu The Spectator, a także autor książek m.in. bestsellerowej książki “Przedziwna śmierć Europy: imigracja, tożsamość, islam”.

CZYTAJ TAKŻE: Francuski dziennikarz: kraje Europy Środkowej i Wschodniej przypominają czym Europa powinna być

Murray zauważa, że zazwyczaj opisywane szaleństwo tłumaczy się wyborem tego albo innego prezydenta, czy wynikiem jakiegoś refendum. Wytłumaczenia te nie docierają jednak do źródeł. Rzadko mówi się nawet o korzeniach tego stanu, czyli o prostym fakcie, że od ponad ćwierć wieku trwa okres rozpadu wszystkich naszych narracji. Jedna po drugiej były odrzucane, mało kto ich bronił albo nie można ich już było popierać – pisze.

W XIX wieku taki właśnie los spotkał wyjaśnienia oferowane przez religię, a w XX wieku ideologie polityczne. Pod koniec ubiegłego stulecia rozpoczęła się epoka ponowoczesna, podejrzliwa wobec “wszystkich wielkich narracji”. Jednak przyroda nie znosi próżni i w tej pustce zaczęły pojawiać się nowe koncepcje. Mieszkańcy bogatego Zachodu “nie mogli tak po prostu zostać pierwszymi ludźmi w znanych nam dziejach, którzy nie mieliby zupełnie żadnego wytłumaczenia tego, co tu robimy, ani opowieści, które nadałyby życiu cel”.

Odpowiedzią, jaka pojawiła się w ostatnich latach, jest angażowanie się w nowe batalie, w coraz bardziej zażarte kampanie i niszowe żądania. Szukanie sensu w nieustannej wojnie z każdym, kto myśli nie tak, jak należy, o pytaniu, które zostało właśnie przeformułowane, i odpowiedzi, która dopiero co uległa zmianie. Niewiarygodne tempo tego procesu bierze się głównie stąd, że kilka firm w Dolinie Krzemowej (szczególnie Google, Twitter i Facebook) nie tylko może kierować wiedzą, myślami i słowami większości ludzi na świecie, lecz również działa w ramach modelu, który trafnie opisano jako oparty na znalezieniu „klientów gotowych płacić za modyfikowanie zachowania innych”. Pomimo rozdrażnienia technologicznym światem, który pędzi tak szybko, że nasze nogi nie są w stanie za nim nadążyć, wojny te nie są bezcelowe. Wszystkie zmierzają w określonym kierunku, w stronę potężnego celu. Celem tym — dla jednych nieświadomym, dla innych przemyślanym — jest zaszczepienie społeczeństwom nowej metafizyki albo, jeśli wolicie, nowej religii – przekonuje Murray.

CZYTAJ TAKŻE: Spectator: Jak ocalić Europę? Plan Marion Marechal-Le Pen

Ich fundamenty powstawały dziesiątki lat, ale dopiero po kryzysie z 2008 roku rozgłos zaczęły zdobywać idee “znane poprzednio tylko z najmroczniejszych obrzeży świata nauki”. Trafiły one do pozbawionego własności i kapitału pokolenia, które “pociąga światopogląd, który obiecuje rozprawienie się z każdą nierównością, nie tylko w ich życiu, ale w ogóle z wszystkimi nierównościami na ziemi”. Interpretacja świata z punktu widzenia „sprawiedliwości społecznej”, „polityki tożsamości” i „intersekcjonalności” jest prawdopodobnie najśmielszą i najbardziej ambitną od zakończenia zimnej wojny próbą stworzenia nowej ideologii – pisze Brytyjczyk.

Według amerykańskiego pisarza Colemana Hughesa z nowym rodzajem myślenia związane jest założenie, że z byciem czarnoskórym, kobietą albo gejem wiąże się jakaś „wyższa świadomość etyczna”. Ale przy okazji człowiek definiowany jest przez swój kolor skóry albo preferencje seksualne. Ponadto jest to coś do czego wszyscy ludzie – zarówno żyjący, jak i umarli – musza mieć właściwy stosunek, stąd też burzenie pomników i próby pisania historii na nowo. Dlatego nie ma nic dziwnego w tym, że senator Sinn Fein może twierdzić, iż strajki głodowe IRA w 1981 roku były walką o prawa gejów. W sferze polityki tożsamości mniejszości mają jednocześnie dzielić, organizować i rozstrzygać – przekonuje autor.

Stworzono nową heurystykę, która w oszałamiającym tempie weszła do mainstreamu. Wyrażenia typu „LGBTQ”, „uprzywilejowanie białych” i „transfobia” jeszcze w pierwszej dekadzie XXI wieku były praktycznie zupełnie nieużywane, a teraz są powszechne. Zwroty takie, jak „sprowokowane” i „poczucie zagrożenia” oraz twierdzenia, że słowa niepasujące do nowej religii powodują „szkody”, stały się tak naprawdę powszechne od roku 2013. Wygląda to tak, jakby po wyznaczeniu sobie celów nowa metafizyka potrzebowała jeszcze kilku lat na obmyślenie sposobów siłowego wprowadzenia swych zwolenników do głównego nurtu myśli. Ale zrobiła to z powodzeniem, i to jakim! – pisze Murray.

Efekty widać gołym okiem w codziennych wiadomościach. Za przykład podać można Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne (American Psychological Association), które czuje potrzebę informowania swoich członków o sposobach oduczania chłopców i mężczyzn szkodliwej „tradycyjnej męskości”.

Dlatego też bezproblemowo można zwolnić praktycznie nieznanego programistę z Google, James Damore’a, za napisanie służbowej notatki z sugestią, że niektóre prace w branży technologicznej mogą interesować bardziej mężczyzn niż kobiety.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

CZYTAJ TAKŻE: WSJ: Zachód zapomniał dlaczego walczy z islamskim terroryzmem

I właśnie dlatego liczba Amerykanów, według których rasizm jest “dużym problemem”, zwiększyła się dwukrtonie o okresie od 2011 do 2017 roku.

Nowy sposób potrzenia na świat usprawiedliwia wszelki obłęd. Dlatego “New York Times” nie ma problemu z zamieszczeniem artykułu Murzyna, którego tytuł brzmi “Czy moje dzieci mogą przyjaźnić się z białymi?”, a tekst kobiety o wypadkach rowerzystów w Londynie może nosić tytuł „Drogi projektowane przez mężczyzn zabijają kobiety”.

Tego rodzaju retoryka pogłębia istniejące podziały i tworzy za każdym razem nowe. W jakim celu? Zamiast pokazywać, jak można lepiej ułożyć wspólne życie, ostatnie lata utwierdzają w poczuciu, że życie z innymi wcale nie idzie nam za dobrze. Większość ludzi dowiaduje się o tym nowym systemie wartości metodą nie tyle prób, co bardzo publicznych błędów. W ostatnich latach wszyscy zaczęli przynajmniej wyczuwać, że na polu kultury pojawiły się miny, rozkładane przez poszczególne osoby, grupy, a może jakiegoś boskiego satyryka, i czekające, aż ktoś na nie nadepnie – pisze dziennikarz.

Najpierw na miny przerobiono wszystko mające związek z homoseksualnością. Walka o równość gejów zakończyła się pełnym powodzeniem i “odwróceniem okropnej niesprawiedliwości dziejowej”. Następnie wojna przybrała inne formy. GLB (Gej, Lesbijka, Bi), zmieniło się w LGB, żeby nie pomniejszać znaczenia lesbijek. Później dodano T, następnie Q i inne litery alfabetu. Wraz z czasem zwycięski ruch zaczął zachowywać się tak samo, jak kiedyś jego przeciwnicy. Dziesięć lat temu nikt nie opowiadałs się za małżeństwami gejów, nawet grupy gejowskie. Teraz stały się one agresywnie narzucaną główną wartością współczesnego liberalizmu. Kobiety w XX wieku zdobywały kolejne prawa, ale w momencie gdy wydawało się, że koniec walki jest bliski, ta nabrała tempa. Tematy niedyskutowane jeszcze kilka lat temu, teraz stały się dobrym powodem do zniszczenia czyjegoś życia. W użyciu pojawiły się sformułowania w rodzaju „toksycznej męskości”.

Jaki sens miało wprowadzanie w relacje między płciami tyle napięcia, że męską połowę gatunku można było zacząć traktować jak trędowatych? Albo szerzenie pomysłu, że mężczyźni nie mają prawa rozmawiać o płci pięknej? Skoro kobiety przebiły się już przez więcej szklanych sufitów niż w jakimkolwiek innym okresie dziejów, dlaczego mówienie o „patriarchacie” i „męsplikacji” przeniknęło z feministycznego marginesu w miejsca takie, jak australijski senat? – pyta Murray.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Podobnie stało się z ruchem walczącym o prawa obywatelskie w Ameryce – gdy wydawało się, że osiągnął wszystkie swoje cele, zaczęto sugerować, że tak źle jszcze nie było. Nagle wszystko zaczęło kręcić się wokół rasy.

Na koniec zdezorientowani wkroczyliśmy na prawdziwą ziemię nieznaną. Chodziło o twierdzenie, że żyje wśród nas sporo ludzi, którzy znaleźli się w niewłaściwych ciałach, w związku z czym należało całkowicie przeformułować ostatnie pewniki, jakie nam pozostały (w tym pewniki zakorzenione w nauce i języku) – pisze autor “Przedziwnej śmierci Europy”.

Kobiety opowiadające się w tej sprawie po niewłaściwej stronie zaszczuwają ludzie, którzy byli kiedyś mężczyznami. Podważa się zdolność do rodzicielstwa rodziców głoszących poglądy, które jeszcze wczoraj były powszechnie uznawane. Policja w Zjednoczonym Królestwie i w innych krajach nachodzi ludzi, którzy nie chcą przyznać, że mężczyźni mogą być kobietami (i vice versa) (…) Wedle słów prezentera CNN, „Być może jest to nadmierna korekta, ale to nic. Czeka nas korekta”. Jak na razie nikt nie powiedział, że nadmierna korekta została zakończona ani komu można powierzyć orzeczenie, że już się to stało – podsumowuje Murray.

Kresy.pl / wszystkoconajwazniesze.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply