W ubiegłym miesiącu do urzędów pracy masowo zaczęli zgłaszać się Polacy, którzy z powodu pandemii koronawirusa wrócili do kraju z emigracji zarobkowej, a także imigranci z Ukrainy i Azji – twierdzi portal Business Insider.

Jak podaje portal „Business Insider”, do połowy marca br. w urzędach pracy ustawiały się kolejki Polaków, którzy przez lata pracowali zagranicą, a z powodu pandemii koronawirusa musieli wrócić do kraju. „Nie mamy jeszcze statystyk, ale to są ogromne liczby” – twierdzi jeden z urzędników, cytowany przez portal.

Osoby, które wróciły już po zamknięciu granic, zgłaszają się do urzędów korespondencyjnie. Jednak z uwagi na kwarantannę korespondencji, są one rejestrowane z opóźnieniem.

 

Urzędnicy oczekują, że kolejny wzrost liczby Polaków zgłaszających się do urzędów pracy nastąpi na początku kwietnia, gdyż pracodawcy zwykle czekają do końca marca, w tym przypadku marca, żeby wręczyć swoim pracownikom wypowiedzenia.

„Business Insider” podaje też, że pierwsi pracę tracą obcokrajowcy i osoby zatrudnione na czas określony (z powodu ich nieprzedłużenia) oraz umowy zlecenia. W rozmowie z portalem jeden z urzędów pracy na zachodzie kraju przyznaje, że zgłaszają się tam nie tylko Ukraińcy, ale też imigranci zarobkowi z Indii, Pakistanu i innych państw azjatyckich. Ponadto, zwalniani są pracownicy zatrudnieni w usługach i mikrofirmach. Właściciele tych ostatnich masowo zawieszają prowadzoną działalność.

Jak na razie, przedsiębiorcy wstrzymują się ze zwolnieniami grupowymi, choć pracownicy urzędów pracy przyznają, że należy się tego spodziewać. M.in. w Poznaniu do powiatowego Urzędu Pracy wpłynęły informacje o planowanych zwolnieniach grupowych od ośmiu pracodawców. Dwie firmy wprost twierdziły, że powodem jest epidemia koronawirusa. Łącznie, dotyczyć ma to 435 osób. Natomiast jeszcze większa jest skala planowanych zwolnień grupowych w Warszawie. Tam osiem firm, z których część prowadzi działalność na terenie całego kraju, zapowiedziało definitywne zwolnienia łącznie 1496 osób. Zaznaczono jednak, że niektóre już wcześniej sygnalizowały takie plany.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Urzędnicy podkreślają jednocześnie, że o zwolnieniach nie mają obowiązku informować firmy zatrudniające poniżej 20 osób, a to tam skala zwolnień może być największa. Oceniają, że obecnie mamy do czynienia z ciszą przed burzą. Jak na razie, niektórzy pracownicy zostali zmuszeni do wzięcia urlopów, a inni są na tzw. postojowym.

Z drugiej strony, Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan wskazuje, że firmy wstrzymują się ze zwolnieniami grupowymi, gdyż wiążą się z koniecznością wypłaty odpraw i odszkodowań. Natomiast, gdyby zwolniono ludzi zbyt pochopnie, trzeba byłoby ponieść kolejne koszty, związane z rekrutacją i przeszkoleniem nowym pracowników. Nawet, gdyby wrócili dotychczasowi pracownicy, to fakt zwolnienia negatywnie wpłynąłby na ich lojalność.

“W mojej ocenie pierwsi załamią się właściciele małych firm usługowych, dla których głównym kosztem działalności jest koszt pracy. Dla nich koniec może nadejść bardzo szybko” – uważa Mordasewicz.

Wcześniej pisaliśmy, że jak wynika z badania IHS Markit, produkcja przemysłowa w Polsce, nowe zmówienia oraz eksport spadły w najszybszym tempie od ponad 11 lat. Z kolei według „Rzeczpospolitej” recesja w Polsce jest faktem, a według analityków należy spodziewać się spadku PKB w skali roku od 2,6 do ponad 4 proc.

Analitycy przewidują też, że wzrost bezrobocia jest nieunikniony, a skala tego będzie zależała od skuteczności i tempa wprowadzania tzw. tarczy antykryzysowej. Zdaniem części z nich, jeśli będzie ona szybka i skuteczna, w kolejnych miesiącach bezrobocie nie powinno przekroczyć poziomu 7 procent, ale jeśli tak się nie stanie, to wskaźnik ten może przebić 8 proc.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Przeczytaj: Ministerstwo pracy prognozuje 9-10 proc. bezrobocie na koniec roku

Czytaj także: „Rzeczpospolita”: 2/3 firm w Polsce planuje zwolnienia pracowników

We wtorek premier Mateusz Morawiecki przyznał, że obecny kryzys jest „kryzysem bez precedensu”. Powiedział, że nie jest wykluczone, że dynamika PKB będzie poniżej zera, a w wyniku pandemii koronawirusa spełniają się wszystkie negatywne scenariusze. Podkreślił również, że należy spodziewać się wzrostu bezrobocia.

Jak informowaliśmy, badania przeprowadzone wśród ukraińskich migrantów zarobkowych w Polsce pokazują, że prawie trzy czwarte z nich (74 proc.) wie o udogodnieniach wprowadzonych przez rząd RP dla obywateli Ukrainy przebywających w Polsce w związku z epidemią, takich jak przedłużenie prawa pobytu czy darmowa opieka medyczna. 30 proc. z nich już straciło pracę lub musiało ją bardzo ograniczyć. Z badania wynika, że pomimo epidemii zdecydowana większość Ukraińców nie zamierza opuszczać Polski. 83 proc. chce pozostać w naszym kraju tak, jak wcześniej planowało. Niemal co czwarty badany (22 proc.) zadeklarował, że pozostanie w Polsce nielegalnie, jeśli upłynie termin, do kiedy mogą przebywać w naszym kraju.

businessinsider.com.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply