USA alarmują swoich sojuszników z UE, ostrzegając ich, że Rosja może rozważać inwazję na Ukrainę – podała agencja Bloomberg. Amerykanie nie podzielili się jak dotąd danymi na ten temat.

W czwartek serwis Bloomberg podał, że Stany Zjednoczone alarmują swoich sojuszników z Unii Europejskiej, ostrzegając ich, że Rosja może rozważać potencjalną inwazję na Ukrainę, w czasie wzrostu napięcia na linii Moskwa -UE w związku z presją migracyjną i dostawami energii. Agencja powołuje się na „liczne osoby zaznajomione ze sprawą”.

Według Bloomberga, taka ocena ma być oparta na informacjach, którymi Amerykanie jak na razie nie podzielili się z rządami krajów europejskich. Przekazanie tych danych miałoby nastąpić przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji o odpowiedzi sojuszniczej. Źródła agencji twierdzą, że ocena dotycząca zagrożenia możliwą rosyjską inwazją ma mieć poparcie w publicznie dostępnych materiałach.

Zaznaczono też, że amerykańskie ostrzeżenie miało miejsce w kontekście ostatnich napięć na granicy polsko-białoruskiej, związanych z bezprecedensową presją migracyjną na Polskę. Inną kwestią jest niepewność o to, czy Rosja rzeczywiście spełni swoje zapowiedzi i zwiększy dostawy gazu do Europy.

Jak podano, Biały Dom nie odpowiedział na prośbę o skomentowanie tych informacji.

Według jednego rozmówcy „zbliżonego do Kremla”, Rosja nie zamierza zaczynać wojny z Rosją teraz, choć Moskwa miałaby pokazać swoją gotowość do użycia siły, jeśli zajdzie taka konieczność. Inny dygnitarz twierdzi, że ofensywa przeciwko Ukrainie jest mało prawdopodobna, z uwagi na spodziewany zdecydowany opór Ukraińców.

Rosja oficjalnie twierdzi, że wszelkie dyslokacje wojsk na rosyjskim terytorium to jej wewnętrzna sprawa oraz, że nie ma żadnych agresywnych zamiarów. Jednocześnie, Moskwa oskarża USA o prowokacje, określając w ten sposób niedawną obecność amerykańskich okrętów wojennych na Morzu Czarnym, w pobliżu jej terytorium.

Bloomberg pisze też, że to ostatnie ruchy rosyjskich wojsk sprawiły, że szef CIA, William Burns przyleciał w tym miesiącu do Moskwy. Jak pisaliśmy, Burns spotkał się m.in. z dyrektorem rosyjskiego wywiadu SWR Siergiejem Naryszkinem, żeby omówić relacje między wywiadami i walkę z międzynarodowym terroryzmem. Rozmawiał też telefonicznie z prezydentem Rosji, Władimirem Putinem.

Dwa anonimowi amerykańscy dygnitarze uważają, że to Rosja zaaranżowała kryzys migracyjny na granicy Białorusi z Polską i krajami bałtyckimi, żeby zdestabilizować region. Rosyjscy urzędnicy rządowi odrzucają te zarzuty. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow twierdzi, że Rosja nie ma nic wspólnego z kryzysem migracyjnym.

Inne źródło Bloomberga podało, że informacje na temat Rosji, jakimi Amerykanie podzielili się podczas ostatnich spotkań w Brukseli, były niepokojące. Inna osoba zaznaczyła, że nie ma sposobu, żeby dowiedzieć się, jakie są rzeczywiste intencje Rosjan. Zwrócono zarazem uwagę, że szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kuleba, który w środę spotkał się w Waszyngtonie z sekretarzem stanu Antony Blinkenem, wydawał się sugerować, jakoby Amerykanie przekazali mu przynajmniej trochę nowych informacji na ten temat.

Agencja zaznaczyła też, że gdy Zachód szykuje się do nałożenia kolejnych sankcji na Białoruś w związku ze sprowokowaniem kryzysu migracyjnego, Aleksandr Łukaszenko zagroził Polsce odcięciem od gazu i towarów.

Czytaj także: Rosyjskie bombowce Tu-160M nad Białorusią w eskorcie białoruskich myśliwców

Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy podał w mediach społecznościowych, że Federacja Rosyjska rozmieściła przy granicach Ukrainy, a także na anektowanym Krymie i w części Donbasu kontrolowanej przez separatystów zgrupowania wojsk liczące łącznie blisko 90 tys. ludzi. Rzeczniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji stanowczo zaprzeczyła informacjom przekazanym przez władze Ukrainy.

Jak podawaliśmy, wcześniej o skoncentrowaniu oddziałów przez Rosję napisał „Washington Post”, powołując się na zdjęcia satelitarne i filmy z ostatnich dni w mediach społecznościowych pokazujące rosyjskie pociągi wojskowe i konwoje przewożące duże ilości sprzętu wojskowego w południowej i zachodniej Rosji. Ukraińskie ministerstwo obrony oficjalnie podało jednak, że nie odnotowano” dodatkowych przerzutów rosyjskich jednostek, broni i sprzętu wojskowego na granicę państwową z Ukrainą”. Jednak w poniedziałek kolejne tego rodzaju doniesienia opublikował portal Politico, zamieszczając nowe zdjęcia, mające świadczyć o koncentrowaniu przez Rosję żołnierzy i ciężkiego sprzętu, w tym czołgów i pojazdów opancerzonych, przy granicy z Ukrainą. Podawano, że są to m.in. jednostki 4. Gwardyjskiej Dywizji Pancernej z 1. Gwardyjskiej Armii Pancernej. Tym doniesieniom zaprzeczyła jednak zarówno Rosja, jak i Ukraina.

Bloomberg / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz