W Grodnie obradowało w sobotę VI Forum Oświaty Polskiej na Białorusi. Zebrało ono miejscowych, polskich działaczy oświatowych.

Forum odbyło się w gmachu Konsulatu Generalnego RP w Grodnie – największym skupisku Polaków na Białorusi. “W forum wzięli udział przedstawiciele polskich i białoruskich władz oświatowych, Senatu RP, Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP, Ministerstwa Edukacji Narodowej RP, akredytowani na Białorusi polscy dyplomaci, reprezentanci organizacji pozarządowych z Polski, wspierających polską oświatę na Białorusi, przedstawiciele Związku Polaków na Białorusi, Polskiej Macierzy Szkolnej na Białorusi i Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej, nauczyciele, rodzice oraz działacze społeczni” – informuje portal niezależnego Związku Polaków na Białorusi.

Władze Białorusi reprezentowały: wicenaczelnik Głównego Wydziału ds. Średniej Edukacji Ogólnej w resorcie oświatowym Białorusi Irina Karżowa oraz wicenaczelnik ds. Szkolnictwa w Grodzieńskim Obwodowym Komitecie Wykonawczym, Galina Kurganskaja.

Forum otworzył ambasador RP na Białorusi, Konrad Pawlik. “Dzięki waszej pracy coraz więcej osób poznaje nie tylko polski język, historię i kulturę. Dzięki wam rozwija się współpraca między naszymi narodami we wszystkich wymiarach, także w wymiarze biznesowym, w którym znajomość języka partnera bywa kluczem do sukcesu” – dyplomata dziękował polskim działaczom oświatowym.

Dyskusja na forum stała się szczególnie gorąca, gdy głos zabrały osoby reprezentujące środowisko rodziców uczniów uczęszczających do jedynych dwóch szkół na Białorusi z polskim językiem nauczania: Szkoły nr 36 w Grodnie i Szkoły nr 8 w Wołkowysku. Byli  to grodnianie Wiesław Kiewlak i Andrzej Poczobut i mieszkaniec Wołkowyska Jerzy Czupreta.

Rodzice zgodnie podkreślali, że białoruska administracja sztucznie ograniczyła przed bieżącym rokiem szkolnym liczbę przyjęć do pierwszych klas obu szkół mimo większej liczby chętnych. Poczobut przypominał, że jeszcze w 2015 roku władze oświatowe Grodna zlikwidowały jedyną grupę przedszkolną w mieście pracującą w języku polskim, w przedszkolu nr 83.

Dyrektorka Szkoły nr 8 w Wołkowysku, Halina Bułaj przyznała, że ta polska placówka jest przepełniona, mimo tego władze oświatowe eliminują nauczanie języka polskiego jako przedmiotu lub jako fakultatywu z innych szkół rejonu, w którym Polacy stanowią ponad 28% mieszkańców.

Wiesław Kiewlak mówił o projekcie nowelizacji ustawy oświatowej przygotowanym przez białoruskie Ministerstwo Edukacji, którego zapisy otwierają drogę do rusyfikacji bądź białorusizacji polskich szkół. O projekcie tym, Kiewlak mówił w wywiadzie dla naszego portalu jeszcze w maju.

Prezes Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej i pedagog Aleksander Kołyszko poinformował z kolei o przypadkach zastraszania uczniów uczących się języka polskiego w Lidzie. “Lidzcy maturzyści w obawie przed administracją szkoły i ujawnieniem , że planują zdawać egzaminy na studia w Polsce, ukrywają fakt pobierania nauki nawet w społecznych placówkach edukacyjnych” – opisuje portal ZPB. W Lidzie Polacy stanowią prawie 40% mieszkańców stutysięcznego miasta.

Teresa Kryszyń, wiceprezes Polskiej Macierzy Szkolnej na Białorusi, przedstawiła zebranym dane statystyczne. “W ciągu ostatnich siedmiu lat liczba dzieci uczących się języka polskiego w szkołach państwowych Grodna spadła ponad dwukrotnie, a z niektórych szkół język polski został wyeliminowany całkowicie” – wynikało z przedstawionych danych. Obecnie na Białorusi po polsku, lub języka polskiego jako przedmiotu, w szkołach publicznych i niepublicznych formach nauczania, uczy się zaledwie nieco ponad 13 tys. dzieci i młodzieży. Oficjalna liczba Polaków w tym państwie to 295 tys. Co ważne poza szkołami polskimi język polski w szkołach publicznych nie jest już właściwie nauczany jako przedmiot podstawowy, w ramach programu nauczania. Z takiej formy nauczania polskiego korzysta tylko 3% uczniów. Ogromna większość uczy się go w ramach zajęć nieobowiązkowych, lub odpłatnych kółek zainteresowań. Co do zajęć nieobowiązkowych ich liczba redukowana jest do takiej liczby, aby uniemożliwić nauczycielowi godny zarobek, co prowadzi do sytuacji w której rezygnują oni z nauczania języka polskiego.

“Mimo wzrostowej tendencji zainteresowania nauką języka polskiego na Białorusi, spowodowanej m.in. chęcią otrzymywania Karty Polaka oraz dążeniem młodzieży do podejmowania w Polsce studiów, obserwowana jest tendencja eliminowania nauczania języka polskiego w białoruskim państwowym systemie oświaty” – powiedziała prezes niezależnego ZPB, Andżelika Borys.

Z głosów wszystkich uczestników wynikało, że białoruskie władze nie walczą z nauczaniem języka polskiego w tych obwodach, w których zamieszkuje niewielu Polaków. Praktyki dyskryminacji i eliminowania języka polskiego dotyczą przede wszystkim terenu graniczącego z Polską obwodu grodzieńskiego w którym mieszka prawie 231 tys. naszych rodaków. Stanowią oni 21,5% wszystkich mieszkańców Grodzieńszczyzny, a jednocześnie około 80% wszystkich Polaków na Białorusi.

“Wielu z mówców podczas forum podkreślało, że w przypadku kontynuowania przez władze Białorusi polityki wypierania języka polskiego ze szkół państwowych, nauka w szkole społecznej może stać się jedyną możliwością pobierania nauki języka ojczystego dla przedstawicieli polskiej mniejszości narodowej zamieszkującej Białoruś” – podsumowuje Forum portal ZPB.

znadniemna.pl/kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jazmig
    jazmig :

    Ja się nie dziwię władzom Białorusi. Skoro władze Polski pokazują im środkowy palec, finansują agenturę białoruską, oraz wrogą Białorusi TV Bielsat, to Białorusini rewanżują się tak, jak mogą.

    • Kojoto
      Kojoto :

      @jazmig zapewne też nie dziwisz się władzom ukradliny, że robią to samo? Przecież sytuacja jest tu analogiczna. Przy tym na Białorusi żyje największa Polska miejszość spośród trzech wschodnich sąsiadów. Po pierwsze wielu białorusinów też żywi się antypolonizmem, jeszcze w takim starym komunistycznym wydaniu, a po drugie skoro władze Białorusi widzą, że państwo polskie nie reaguje na przesiladowania Polaków na litwie i ukrainie, i zapewne też sprawdzają jak daleko mogą się posunąć.