Spośród pięciu były członków Berkutu, oskarżonych o strzelanie do protestujących w czasie tzw. EuroMajdanu, na karę więzienia skazano trzech, którym w 2019 roku pozwolono wyjechać z Ukrainy. Dwaj, którzy wrócili do kraju, nie trafią do wiezienia. Zdaniem dr. Iwana Kaczanowskiego wyrok jest polityczny.

W środę przed sądem w Kijowie ogłoszono wyrok w sprawie członków Berkutu, oskarżonych o strzelanie do demonstrantów w trakcie masakry na Majdanie w lutym 2014 roku, w czasie tzw. EuroMajdanu. Zarzuty postawiono pięciu „berkutowcom””: Pawłowi Abroskinowi, Serhijowi Zinczence, Ołeksandrowi Marynczence, Serhijowi Tamturze i Ołehowi Janiszewskiemu, wówczas zastępcy dowódcy pułku Berkut. Przypomnijmy, że Tamtura i Marynczenko po wymianie jeńców w 2019 roku wrócili na Ukrainę, pozostali zostali w Rosji, względnie po stronie donbaskich separatystów.

Sąd uniewinnił Tamturę, zaś w przypadku Marynczenki uznał, że dopuścił się on „przekroczenia uprawnień”. Zwolnił go jednak od kary 5 lat więzienia, ponieważ na poczet kary zaliczono mu okres pobytu w areszcie śledczym. Otrzymał dodatkowo karę zakazu pracy w organach ścigania, ale tylko na dwa lata.

Trzech pozostali „berkutowcy” zostali zaocznie uznani za winnych masowego zabójstwa bezbronnych obywateli, biorących udział w proteście.

Janiszewskiego skazano na dożywocie z pozbawienie prawa do zajmowania jakichkolwiek stanowisk w organach ścigania. Został też zdegradowany i pozbawiony stopnia podpułkownika milicji (według nomenklatury sprzed pomajdanowych zmian).

Abroskin i Zinczenko zostali skazani na 15 lat więzienia i pozbawienie prawa do zajmowania jakichkolwiek stanowisk w organach ścigania, a także stopni sierżanta milicji.

Dodatkowo, Abroskin i Marynczenko zostali uniewinnieni z szeregu innych zarzutów. Tamturę uniewinniono ze wszystkich zarzutów.

Dodajmy, że w lipcu 2021 roku sąd okręgowy w Kijowie przywrócił do służby Ołeksandra Marynczenkę, byłego funkcjonariusza jednostki specjalnej “Berkut”. Na rzecz Marynczenki zasądzono także około 20 tys. hrywien kosztów sądowych.

Prokuratura zapowiedziała apelację od całości wyroku.

Sam proces trwał łącznie ponad sześć lat: od maja 2016 do listopada 2022 roku. Oficjalnie, ława przysięgłych naradzała się prawie przez rok.

Marynczenko w areszcie tymczasowym spędził ponad 4 lata. W grudniu 2019 roku został zwolniony z aresztu i natychmiast przekazany donbaskim separatystom w ramach wymiany jeńców i innych więzionych osób. Jednak, jak podawaliśmy, Marynczenko, który nie przyznawał się do winy, postanowił wrócić do Kijowa, by brać udział w procesie w sprawie masakry.

Sprawę skomentował dr Iwan Kaczanowski, ukraiński politolog z Uniwersytetu w Ottawie, który od lat jako badacz i specjalista zajmuje się tematem masakry na Majdanie. Zaznaczył, że wyrok potwierdza jego badania.

„Jak przewidywałem, w oparciu o przyczyny polityczne, skazano zaocznie trzech oficerów Berkutu, którzy zostali wymienieni przez [prezydenta Wołodymyra] Zełenskiego na donbaskich separatystów. Nagrania wideo, badania balistyczne i zeznania świadków pokazują też, że to nie oni zabili protestujących na Majdanie, a oskarżenia przeciwko nim zostały sfabrykowane, żeby kryć snajperów i liderów z Majdanu” – napisał dr Kaczanowski.

„Zsynchronizowane nagrania wideo pokazują, że konkretny czas i kierunek strzelania przez policjantów Berkutu nie pokrywał się z zabiciem konkretnych demonstrantów. Badania kryminalistyczne wykazały, że prawie wszyscy protestujący na Majdanie zostali ostrzelani pod ostrym kątem, z boków lub z tyłu, co odpowiada budynkom kontrolowanym przez Majdan, a nie [pozycji – red.] Berkutu na ziemi, przed protestującymi. Bezwzględna większość rannych demonstrantów na Majdanie, ponad 500 świadków i snajperów z Majdanu, którzy sami się przyznali zeznała, że protestujący na Majdanie i funkjocnariusze Berkutu zostali zamordowani przez snajperów znajdujących się w kontrolowanych przez Majdanie budynkach. W wyniku przeprowadzonych na miejscu eksperymentów dochodzeniowych rządowi eksperci balistyczni ustalili również, że wielu protestujących zostało zastrzelonych z Hotelu Ukraina i innych budynków kontrolowanych przez Majdan” – pisze dr Kaczanowski.

Badacza zaznaczył też, że istnieją dowody na ukrywanie snajperów Majdanu, zniknięcie kluczowych dowodów, takich jak nagrania z kamer bezpieczeństwa, wielu kul, wszystkich tarcz i wszystkich hełmów demonstrantów, a także na utrudnianie dochodzeń i procesów przez pomajdanowe ekipy rządzące i ugrupowania ukraińskich nacjonalistów. Ponadto, prokuratura zaprzeczała, jakoby w budynkach kontrolowanych wówczas przez Majdan znajdowali się snajperzy. W toku postępowania odrzucono też blisko 40 wcześniejszych badań balistycznych, w tym przeprowadzonych za pomocą systemu komputerowego. Podkreślił, że zsynchronizowane nagrania wideo pokazują, że berkutowcy nie strzelali w tych momentach, gdy ginęli protestujący.

„Decyzja procesowa w sprawie 3 policjantów Berkutu skazanych zaocznie nie opiera się na takich dowodach ze względu na naciski polityczne, gdyż władza wykonawcza na Ukrainie często ingeruje w orzeczenia sądów w tak głośnych sprawach, a działacze skrajnej prawicy wielokrotnie atakowali i groził procesem” – pisze badacza. Zwrócił też uwagę, że de facto, mimo procesu, nikt nie trafił do wiezienia.

CZYTAJ TAKŻE: Ukraina: wyciekają dokumenty ukazujące prawdę o Majdanie [+VIDEO]

Dodajmy, że w 2020 roku prezydent Zełenski powiedział, że sprawa masakry na Majdanie jest najbardziej skomplikowaną w kraju. Przyznał, że dowody zaginęły, miejsca zbrodni wyczyszczono i nie wie, kiedy uda się znaleźć ludzi odpowiedzialnych za masakrę.

Czytaj także: Na Ukrainie wznowiono śledztwo w sprawie strzelca z Majdanu

Przypomnijmy, że ukraiński sąd przywrócił wcześniej do służby Wiktora Szapowałowa, byłego dowódcę charkowskiej kompanii „Berkutu”, który jest oskarżony o przekroczenie swoich uprawnień podczas starć w Kijowie 18 lutego 2014 roku. Szapowałow wrócił do pracy tylko na trzy dni, ponieważ ponownie został zwolniony. W ukraińskim MSW skomentowano przy tym, że Szpowałow nie będzie pracował w tym resorcie niezależnie od wyroków sądów.

Jak pisaliśmy, „berkutowcy” oskarżeni o zbrodnię na Majdanie, a także snajper innego oddziału specjalnego – Omegi, byli w trakcie ciągnącego się od lat procesu stopniowo wypuszczani z aresztu z powodu braku wystarczających dowodów winy. Ostatecznie wszystkich zwolniono w grudniu 2019 roku w ramach „wymiany jeńców”. Dwóch z tych pięciu „berkutowców” – Ołeksandr Marynczenko i Serhij Tamtura – wróciło na Ukrainę ogłaszając, że chcą dalej brać udział w procesie, żeby udowodnić swoja niewinność. W październiku 2020 roku sąd uznał jednak, że będzie ich ścigać.

pravda.com.ua / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply