Według tureckiej agencji prasowej Anadolu bojownicy Partii Pracujących Kurdystanu mają walczyć po stronie Ormian w obronie Górskiego Karabachu. Agencja powołuje się na zeznania schwytanego przez wojska Azerbejdżanu ormiańskiego żołnierza.

Zdaniem tureckiej agencji prasowej Anadolu, po stronie Ormian w Górskim Karabachu mają walczyć bojownicy powiązani z Partią Pracujących Kurdystanu.

Żołnierz ormiański schwytany podczas operacji azerbejdżańskiej armii miał powiedzieć, że pochodzi z prowincji Sirak w północno-zachodniej Armenii, ale został wysłany do Górskiego Karabachu w celu odbycia obowiązkowej służby wojskowej. Służąc w oddziale przeciwpancernym, żołnierz miał zwrócić uwagę na obecność w koszarach najemników mówiących po kurdyjsku, których było do 1500.

„Zarabiają 600 dolarów, są podzieleni na zespoły po 10-15 osób. Uczą się lokalnych warunków i przygotowują się do wyjścia na pole bitwy” – pisze agencja powołując się na zeznania żołnierza.

W środę asystent prezydenta Azerbejdżanu Hikmet Hajiyev przekonywał , że Armenia wykorzystuje terrorystów PKK na liniach frontu w Górskim Karabachu.

„Mamy również obawy co do udziału organizacji terrorystycznej PKK w wojnie” – poinformował w środę asystent prezydenta Azerbejdżanu Hikmet Hajiyev . “Są również w szeregach armeńskich sił zbrojnych. Zasadniczo są oni rozmieszczeni na pierwszej linii obrony armeńskich sił zbrojnych”.

Wcześniej to strona Azerbejdżańska była oskarżana o korzystanie z usług najemników. Na portalu BBC został opublikowany wywiad z najemnikiem z Syrii, który bierze udział w konflikcie o Górski Karabach po stronie Azerbejdżanu.

Mężczyzna powiedział, że zaproponowano mu ochronę obiektów wojskowych za 2000 dolarów miesięcznie i nie oczekiwano od niego, że będzie brał udział w działaniach wojennych. On i inni najemnicy mieli wjechać do Azerbejdżanu z terytorium Turcji. Syryjczyk przekazał, że wbrew zapewnieniom on i inni najemnicy brali udział w bitwach z siłami ormiańskimi w Karabachu. Mówi, że widział ciała 10 Syryjczyków, którzy zginęli, a 70 Syryjczyków zostało rannych i nie otrzymało pomocy medycznej.

„W zeszłym tygodniu Saif Abu Bakr, dowódca oddziału Hamza opozycyjnej Syryjskiej Armii Narodowej, zasugerował nam, abyśmy udali się do Azerbejdżanu, aby strzec punktów wojskowych na granicy za miesięczną pensję do 2000 dolarów, nie było wtedy wojny i przeniesiono nas z północnej Syrii do wioski Hor Kals i tam zostaliśmy pozbawieni wszelkich dokumentów i telefonów, aby nasza tożsamość nie została zidentyfikowana” – mówił w rozmowie z portalem Abdullah (imię zmienione na prośbę najemnika).

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

„Następnie przewieziono nas na lotnisko Antab w południowej Turcji, skąd wzięliśmy godzinny i 40-minutowy lot na lotnisko w Stambule, następnie przewieziono nas do Azerbejdżanu i znaleźliśmy się w punkcie wojskowym na granicy, nie było wtedy wojny i nawet nie trenowaliśmy do walki”.

“Przywieźli nas na transporterach, mieliśmy na sobie mundury azerbejdżańskie, a każdy z nas był uzbrojony w broń (kałasznikow). Większość ludzi to biedni cywile, którzy chcieli pieniędzy, a nie wojska. Samochód zatrzymał się i byliśmy zaskoczeni, że znaleźliśmy się na linii ognia, nie wiedzieliśmy nawet, gdzie jest wróg. Kiedy zaczęli nas ostrzeliwać, [jeden z najemników] zaczął płakać ze strachu i chciał wrócić do swojego domu, a potem pocisk wylądował obok nas, zabijając czterech Syryjczyków i raniąc trzech innych” – dodawał.

Kresy.pl/Anadolu

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply