BBC opublikowało w czwartek wywiad z Syryjczykiem, który ujawnił, że został zwerbowany przez jednego z dowódców pro-tureckiej Syryjskiej Armii Narodowej i przebywa teraz jako najemnik w Azerbejdżanie.

Na portalu BBC został w czwartek opublikowany wywiad z najemnikiem z Syrii, który bierze udział w konflikcie o Górski Karabach po stronie Azerbejdżanu.

Mężczyzna powiedział, że zaproponowano mu ochronę obiektów wojskowych za 2000 dolarów miesięcznie i nie oczekiwano od niego, że będzie brał udział w działaniach wojennych. On i inni najemnicy mieli wjechać do Azerbejdżanu z terytorium Turcji.

Zobacz też: Prezydent Azerbejdżanu: nikt nie zmusi nas do opuszczenia przejętego terytorium

Syryjczyk przekazał, że wbrew zapewnieniom on i inni najemnicy brali udział w bitwach z siłami ormiańskimi w Karabachu. Mówi, że widział ciała 10 Syryjczyków, którzy zginęli, a 70 Syryjczyków zostało rannych i nie otrzymało pomocy medycznej.

Azerbejdżan i Turcja stanowczo zaprzeczyły rekrutacji najemników i wysłania ich do Karabachu, a samo BBC zaznaczyło, że informacje otrzymane od Syryjczyka nie zostały zweryfikowane.

Zobacz też: Zmasowane ataki azerskich dronów w Górskim Karabachu [+VIDEO]

„W zeszłym tygodniu Saif Abu Bakr, dowódca oddziału Hamza opozycyjnej Syryjskiej Armii Narodowej, zasugerował nam, abyśmy udali się do Azerbejdżanu, aby strzec punktów wojskowych na granicy za miesięczną pensję do 2000 dolarów, nie było wtedy wojny i przeniesiono nas z północnej Syrii do wioski Hor Kals i tam zostaliśmy pozbawieni wszelkich dokumentów i telefonów, aby nasza tożsamość nie została zidentyfikowana” – mówił w rozmowie z portalem Abdullah (imię zmienione na prośbę najemnika).

„Następnie przewieziono nas na lotnisko Antab w południowej Turcji, skąd wzięliśmy godzinny i 40-minutowy lot na lotnisko w Stambule, następnie przewieziono nas do Azerbejdżanu i znaleźliśmy się w punkcie wojskowym na granicy, nie było wtedy wojny i nawet nie trenowaliśmy do walki”.

“Przywieźli nas na transporterach, mieliśmy na sobie mundury azerbejdżańskie, a każdy z nas był uzbrojony w broń (kałasznikow). Większość ludzi to biedni cywile, którzy chcieli pieniędzy, a nie wojska. Samochód zatrzymał się i byliśmy zaskoczeni, że znaleźliśmy się na linii ognia, nie wiedzieliśmy nawet, gdzie jest wróg. Kiedy zaczęli nas ostrzeliwać, [jeden z najemników] zaczął płakać ze strachu i chciał wrócić do swojego domu, a potem pocisk wylądował obok nas, zabijając czterech Syryjczyków i raniąc trzech innych” – dodawał.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

27 września w niedzielę rano premier Armenii Nikoła Paszynian poinformował, że siły zbrojne Azerbejdżanu rozpoczęły atak na pozycje Ormian w Górskim Karabachu. Atak jest według niego realizowany poprzez intensywny ostrzał artyleryjski “na całej linii frontu” a także naloty. Paszynian twierdzi, że Ormianie zdołali już zestrzelić dwa azerbejdżańskie śmigłowce.

O ataku sił azerbejdżańskich napisał na Facebooku także rzecznik praw człowieka nieuznawanej Republiki Górskiego Karabachu Artak Beglarian. Twierdzi on, że atak jest prowadzony z “na kilku kierunkach”, przytoczył portal News.am. Sprawę skomentowała także rzeczniczka Ministerstwa Obrony Armenii Szuszan Stapanjan – “Jak twierdzi dowódca Armii Obrony Arcachu [Górskiego Karabachu] major generał Jalal Harutiunjan o godzinie 7.10 [4.10 czasu warszawskiego] oddziały azerbejdżańskie przeprowadziły atak na całej długości linii kontaktu. Atak oddziałów azerbejdżańskich na kilku kierunkach zostały udaremnione. Przeciwnik odniósł straty ludzkie i sprzęcie, szczególnie trzy czołgi. Bitwa trwa” – zacytował portal News.am.

Całkowicie inaczej sytuację przedstawia strona azerbejdżańska. “27 września około [godziny] 6:00 siły zbrojne Armenii dokonawszy prowokacji na wielką skalę poddały azerbejdżańskie pozycje wzdłuż linii frontu i osiedla w strefie przyfrontowej intensywnemu ostrzałowi z broni wielkokalibrowej, moździerzy i sprzętu artyleryjskiego różnego kalibru” – podała azerbejdżańska agencja informacyjna Trend powołując się na Ministerstwo Obrony w Baku. Twierdzi ono, że do strat ludzkich wśród cywilów i zniszczeń cywilnej infrastruktury doszło w miejscowościach Hapanly w rejonie terterskim, Czyragly i Orta Gerwend w rejonie agdamskim, Dżodżug i Mardżanly w rejonie dżebralskim. Azerbejdżanie twierdzą, że uszkodzili jeden ormiański śmigłowiec i zniszczyli 12 stanowisk ormiańskiej obrony przeciwpowietrznej.

Kresy.pl/BBC

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply