Były prezydent USA Donald Trump, starający się o powrót do Białego Domu wypowiedział się, czy w czasie ewentualnej kolejnej kadencji będzie wywiązywał się z zobowiązań sojuszniczych wobec innych członków NATO.

W środę podczas spotkania przedwyborczego w stanie Iowa, prowadzonego przez dziennikarzy Fox News, były prezydent i główny faworyt w wyścigu o nominację Partii Republikańskiej, Donald Trump, został zapytany m.in. o swój stosunek do NATO. Wcześniej media na całym świecie nagłośniły wypowiedź członka Komisji Europejskiej, który twierdził, że cztery lata temu Trump powiedział w Davos szefowej KE, Ursuli von der Leyen, że Europa musi zrozumieć, iż w razie wojny USA nie przyjdą jej z pomocą. Miał też dodać, że „NATO jest martwe”, a Stany Zjednoczone w końcu wyjdą z Sojuszu.

Na pytanie prowadzących debatę o to, czy jako prezydent wywiązywałby się z zobowiązań wobec NATO, Trump odparł, że „to zależy, czy będą nas odpowiednio traktować”.

– NATO wykorzystywało nasz kraj. Kraje europejskie nas wykorzystywały – powiedział były prezydent, dodając, że chodzi o sfery handlu i obronności.

– Poszedłem do nich i powiedziałem: nie będę was chronił. Oni powiedzieli: „mówisz poważnie?”. Powiedziałem, że tak. I następnego dnia zaczęły spływać miliardy dolarów – twierdził Donald Trump. Przekonywał też, że gdyby to on był prezydentem, a nie Joe Biden, nie doszłoby do otwartej wojny rosyjsko-ukraińskiej.

Czytaj również: Orbán: Trump powinien wrócić do władzy, tylko on może ocalić Zachód

Podczas spotkania polityk potwierdził, że już wie, kogo widziałby u swojego boku jako kandydata na przyszłego wiceprezydenta. Nie ujawnił jednak nazwiska. Media w USA spekulują, że może chodzić kobietę. Wymienia się w tym kontekście Elise Stefanik, niespełna 40-letnią republikańską kongresmenkę oraz Nikki Haley, za czasów prezydentury Trumpa ambasadora USA przy ONZ (w latach 2017-2018), która teraz również ubiega się o nominację Partii Republikańskiej.

Spotkanie z Trumpem odbyło się niejako w kontrze do debaty pozostałych kandydatów spośród republikanów, starających się o nominację: Nikki Haley oraz gubernatora Florydy, Rona DeSantisa. Kilka godzin wcześniej z rywalizacji wycofał się Chris Christie, gubernator stanu New Jersey. Trump bojkotuje oficjalne debaty republikanów (łącznie już pięć), które nawet bez jego obecności są polem do krytyki jego osoby i działań.

Zobacz też: Debata republikańskich pretendentów bez Trumpa – ostra wymiana zdań

Debata Haley i DeSantisa miała burzliwy przebieg. Oboje mocno się wzajemnie oskarżali, zarzucając sobie m.in. składanie obietnic bez pokrycia i mówienie tylko tego, co chcieliby usłyszeć ich wyborcy. Jednocześnie, oboje „tradycyjnie” krytykowali Donalda Trumpa.

Spór polityków dotyczył m.in. polityki względem Ukrainy. DeSantis zarzucił swojej oponentce, że popierała w zasadzie nieograniczoną pomoc dla tego państwa. „Tacy ludzie jak Nikki Haley bardziej przejmują się granicą Ukrainy, niż naszą południową granicą, jak ona. To źle” – podkreślił gubernator Florydy. Dodał też, że Stany Zjednoczone muszą znaleźć jakiś sposób, żeby zakończyć wojnę na Ukrainie.

Haley w dłuższej wypowiedzi twierdziła, że pomaganie Ukrainie w odparciu rosyjskiej inwazji ostatecznie wzmacnia amerykańskie bezpieczeństwo, zapobiegają eskalacji do większego konfliktu militarnego. Sprzeciwiła się opinii, według której trzeba wybrać między pomaganiem Ukrainie i Izraelowi, a wzmacnianiem granicy z Meksykiem.

Pierwsze prawybory Partii Republikańskiej odbędą się w najbliższy poniedziałek. W sondażach zdecydowanie prowadzić Trump, z poparciem na poziomie aż 49 procent. Haley i DeSantis są wyraźnie za nim (odpowiednio 12 proc. i 11 proc.). Agencja Reutera zaznacza, że początkowo to gubernator Florydy był typowany na głównego rywala Trumpa. Jego kampania boryka się jednak z trudnościami w obliczu wewnętrznych konfliktów. Z kolei była ambasador USA przy ONZ stopniowo zyskuje w sondażach. Dodajmy, że przed tegorocznymi wyborami w ponad 25 stanach złożono pozwy kwestionujące kandydaturę Trumpa.

Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych odbędą się 5 listopada br.

Kilka dni temu, po przybyciu do stanu Iowa, Trump przestrzegał przed wybuchem III wojny światowej. To nie pierwszy raz, gdy mówił o takiej groźbie. W marcu zeszłego roku twierdził, że właśniej do niej prowadzi polityka obecnego prezydenta USA.

Czytaj także: Sąd Najwyższy Kolorado orzekł, że Trump zostaje pozbawiony prawa do sprawowania urzędu prezydenta

Zobacz: Zełenski nie jest pewien, czy Trump będzie dobry, czy zły dla Ukrainy

Reuters / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply