Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zapowiedział znaczne zwiększenie zdolności obronnych państw bałtyckich i zapewnił, że mimo obaw Estonii Rosja nie będzie w stanie zdobyć Tallina.

Stoltenberg powiedział, że nowy plan wojskowy, który ma zostać uzgodniony na dorocznym szczycie sojuszu w tym tygodniu, radykalnie poprawi obronę jego wschodniej flanki, przenosząc nacisk z odstraszania na pełną obronę terytoriów sojuszniczych.

Premier Estonii Kaja Kallas stwierdziła, że zgodnie z obecną doktryną państwa bałtyckie zostaną „wymazane z mapy” w przypadku rosyjskiego ataku, zanim NATO podejmie kontratak, aby je wyzwolić po 180 dniach.

„Nigdy nie ujawniamy szczegółów planów operacyjnych. Mogę jednak zapewnić, że przez dziesięciolecia byliśmy w stanie chronić kraje sąsiadujące z Rosją, dostosowując naszą obecność w świetle oceny zagrożenia. Robiliśmy to już wcześniej i zrobimy to ponownie” – powiedział Stoltenberg. Jednocześnie obiecał, że Rosja nie będzie w stanie zdobyć stolicy Estonii, Tallina, „tak jak nie byłą w stanie przejąć miasta Kirkenes w północnej Norwegii czy Berlina Zachodniego podczas zimnej wojny.”

Obecna pozycja obronna NATO w krajach bałtyckich obejmuje około 8000 obcych żołnierzy, dowodzonych przez Wielką Brytanię, Kanadę i Niemcy.

Stoltenberg powiedział, że komentarze estońskiej premier Kai Kallasa na temat obrony jej kraju „odzwierciedlają jego obawy”, dodając, że omówił „te właśnie kwestie” z nią oraz przywódcami Litwy i Łotwy.

„Oni byli pod rządami sowieckimi od dziesięcioleci. Mają historię, w której nauczyli się na własnej skórze, co oznacza bycie okupowanym i bycie najeżdżanym. Przyznaję, że [Callas] chce większej obecności NATO i mogę jej to obiecać” – zaznaczył sekretarz generalny NATO.

„Naszym głównym obowiązkiem jest zapobieganie wszelkim atakom na Estonię lub jakiegokolwiek innego sojusznika. Dlatego na szczycie podejmiemy ogromne i ważne decyzje, aby jeszcze bardziej wzmocnić naszą zbiorową obronę… Aby bronić każdego centymetra terytorium NATO, tak jak to robiliśmy przez 72 lata” – podkreślał Stoltenberg.

Wcześniej Stoltenberg podkreślił, że atak Rosji lub innego potencjalnego przeciwnika na Litwę lub inny kraj bałtycki wywołałby reakcję całego Sojuszu Północnoatlantyckiego, który będzie bronił swojego sojusznika.

„Jestem przekonany, że Moskwa, prezydent Putin, rozumie nasze gwarancje bezpieczeństwa zbiorowego, rozumie konsekwencje ataku na sojusznika z NATO. To wywoła reakcję całego Sojuszu, a także wzmocni potrzebę zwiększenia naszej obecności. Moje główne przesłanie: będziemy się bronić. Wysyłając tę wiadomość w sposób jasny, w rzeczywistości zapobiegamy atakowi” – powiedział Stoltenberg, komentując pytanie, jaka byłaby reakcja NATO w przypadku rosyjskiego ataku na jeden z krajów bałtyckich w związku z sytuacją wokół Kaliningradu.

Jak informowaliśmy, sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg w rozmowie z Der Spiegel zapowiedział dalsze umocnienie Flanki Wschodniej. Podkreślił, że NATO nie planuje rozmieszczenia tam broni nuklearnej. Stoltenberg zaznaczył, że Rosja traci status partnera strategicznego.

Stoltenberg zapowiedział dalszą rozbudowę obecności NATO na wschodniej flance. „Podwoiliśmy liczbę Grup Bojowych (Battelgroups) z czterech do ośmiu, co oznacza, że pod rozkazami Sojuszu znajduje się na wschodzie 40 tys. żołnierzy. Będziemy rozbudowywać naszą obecność i przerzucimy tam więcej sprzętu i zapasów, aby móc szybciej sięgnąć po nie w razie konfliktu” – dodał.

W połowie czerwca Stoltenberg wyraził opinię, że cele Rosji sięgają poza Ukrainę. Również wtedy podkreślił, że należy wzmocnić zdolności odstraszania na Wschodniej Flance Sojuszu.

Zobacz także: Nausėda i Scholz za zwiększeniem liczby żołnierzy NATO w krajach bałtyckich

Przypomnijmy, że w kwietniu sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg oświadczył, że NATO jest „w samym środku bardzo fundamentalnej transformacji”, która będzie odzwierciedlać „długoterminowe konsekwencje” działań rosyjskiego prezydenta Władimira Putina. Podkreślił, że Sojusz pracuje nad planami stałej obecności wojskowej na swojej granicy.

Informowaliśmy, że w kwietniu podczas posiedzenia Komisji Sił Zbrojnych Kongresu USA, amerykańscy parlamentarzyści wysłuchali sprawozdania sekretarza obrony, Lloyda Austina oraz Przewodniczącego Połączonych Szefów Sztabów, gen. Marka Milley. Podczas wysłuchania, generał Milley opowiedział się za utworzeniem nowych, stałych baz sił USA na tzw. wschodniej flance NATO, m.in. w Polsce, ale z obecnością żołnierzy na zasadzie rotacyjnej. Wcześniej podobnie wypowiedział się dowódca Sił Powietrznych USA, gen. Tod Wolters, którego zdaniem Stany Zjednoczone mogą potrzebować, by więcej amerykańskich żołnierzy stacjonowało w Europie. Obecnie, ich liczba to około 102 tys. ludzi – dwa razy więcej, niż przed rosyjską inwazją na Ukrainę.

Jak podawaliśmy, w czerwcu w stolicy Rumunii, Bukareszcie, odbyło się spotkanie państw tzw. Bukaresztańskiej Dziewiątki (B9). Jego gospodarzami byli prezydenci Rumunii i Polski, Klaus Iohannis i Andrzej Duda. Jak podano, celem spotkania było przygotowanie stanowiska przed czerwcowym szczytem NATO w Madrycie. Podczas wspólnej konferencji z polskim prezydentem, Iohannis zaznaczył, że państwom B9 zależy na silniejszej obecności NATO na wschodniej flance.

Zobacz także: NATO zajmie stanowisko wobec Chin. Szykuje także „kompleksowy pakiet pomocy” dla Ukrainy

Kresy.pl / pravda.com.ua

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply