Brak węgla w Polsce i postępujący wzrost jego cen spowodował, że przedsiębiorstwo ciepłownicze w Kopytkowie na Pomorzu zapowiedziało zakończenie działalności.

Kopytkowo to zamieszkana przez ponad 800 mieszkańców wieś w południowej części województwa pomorskiego. Około stu miejscowym rodzinom zamieszkującym pięć bloków zbudowanych w ramach dawnego PGR grozi życie bez ciepłej wody, a w perspektywie brak ogrzewania. Firma dostarczającą ciepłą wodę do bloków ogłosiła bowiem, że do października zakończy działalności.

“Muszę pozbyć się tej części działalności, bo jest nieopłacalna” – powiedział telewizji TVN Konrad Laboń, przedsiębiorca, który kilka lat temu stał się właścicielem kotłowni ogrzewającej wodę dla bloków w Kopytkowie. Jak tłumaczy wszystko z powodu sytuacji na rynku węgla – “Węgiel z jednej strony jest drogi, z drugiej ciężko go dostać. Hurtownicy nie dają mi nawet gwarancji, czy dostarczą miał. Już teraz dokładam do interesu, a wielu ludzi zalega z płatnościami. Ta sytuacja kosztuje mnie masę nerwów. Rozumiem, że dla ludzi to problem, bo muszą szukać źródła ciepła, ale co mam zrobić? Zbankrutować?” – przytoczył w piątek portal telewizji.

Ta perspektywa zaniepokoiła mieszkańców korzystających dotychczas z usług kotłowni. Wójt gminy Smętowo Graniczne do którego należy Kopytkowo Anita Galant nie przedstawiła jeszcze konkretnego sposobu zaradzenia problemowi. “Nie wyczaruję infrastruktury w kilka tygodni” – powiedziała Galant, dodając jednak – “Nie zostawię mieszkańców. Będziemy szukać rozwiązań, pomocy”.

Wójt zapowiada gazyfikację gminy, ale ta będzie możliwa dopiero w przyszłym roku. W tym sezonie grzewczym rozwiązaniem ma być korzystanie z ogrzewania elektrycznego. Ciągle jednak nie ma zgody wszystkich mieszkańców na tego rodzaju rozwiązanie. Jest tak dlatego gdy przedsiębiorca, deklarując zakończenie funkcjonowania kotłowni jednocześnie nie chce jej sprzedać ani wydzierżawić innemu podmiotowi.

Jak informowaliśmy europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk przyznał, że problemem jest fakt, że zdecydowaliśmy się na embargo na rosyjski węgiel trochę wcześniej niż wprowadziła je Unia Europejska.

Premier Mateusz Morawiecki przyznał wcześniej, że jego rząd nie był jak do tej pory w stanie zapewnić odpowiedniego zaopatrzenia Polaków w węgiel. Według relacji medialnych w rządzie Morawieckiego doszło do konfliktu na tle odpowiedzialności za doprowadzenie do takiej sytuacji na polskim rynku węgla.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Deficyt surowca w Polsce wynika z przedsięwziętej przez obóz Prawa i Sprawiedliwości jeszcze w 2020 r. polityki wygaszania wydobycia węgla w Polsce. Jednocześnie rząd po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę szybko i radykalnie zdecydował o całkowitym wstrzymaniu importu węgla z tej pierwszej, choć to właśnie Rosja była od lat głównym źródłem surowca dla Polski.

Podejmując taką decyzję Morawiecki twierdził, że „Dzisiaj przedstawiamy najbardziej radykalny w Europie plan odejścia od rosyjskich węglowodorów – rosyjskiej ropy, rosyjskiego gazu i rosyjskiego węgla. Ten plan jest potrzebny, żeby w Europie przyszło otrzeźwienie”. Jednocześnie minister klimatu Anna Moskwa oceniała wtedy, że Polska jest już w pełni przygotowana na całkowitą niezależność od rosyjskiego gazu, a także od ropy.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Zwracaliśmy uwagę, że dziesiątki tysięcy ton węgla, opłaconego już przez polskie firmy, leżą tuż za rosyjską granicą, a straty u importerów sięgają milionów złotych. Importerzy sami popierają sankcje wobec Rosji, lecz krytykują polski rząd za nagłe i chaotyczne wprowadzenie zakazu. Dopytują też, co z rekompensatami, które zostały obiecane przez rząd. Pierwsi z nich rozpoczęli już zwolnienia.

tvn24.pl/kresy.pl

 

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply