Dziesiątki tysięcy ton węgla, opłaconego już przez polskie firmy, leżą tuż za rosyjską granicą, a straty u importerów sięgają milionów złotych – podaje Wirtualna Polska we wtorek. Importerzy sami popierają sankcje wobec Rosji, lecz krytykują polski rząd za nagłe i chaotyczne wprowadzenie zakazu. Dopytują też, co z rekompensatami, które zostały obiecane przez rząd.

Polscy importerzy rosyjskiego węgla alarmują, że dziesiątki tysięcy ton węgla, za który przed 15 kwietnia zapłaciły polskie firmy, leżą tuż za polską granicą na Białorusi oraz w Obwodzie Kaliningradzkim. 15 kwietnia wprowadzono embargo na węgiel z Rosji. Rząd zobowiązał się do rekompensat dla firm, które ponoszą milionowe straty. Nic jednak o nich nie wiadomo. Ponadto niedowieziony węgiel chcą odkupić inne podmioty z Unii Europejskiej i oferują Polakom połowę zapłaconej ceny.

“Krew mnie zalewa na to całe embargo, a w szczególności dwulicowość Komisji Europejskiej. Kaliningrad właśnie załatwił sobie złagodzenie blokady. Litwa nie będzie blokować dostaw węgla z Rosji. To absurd. Paradoksalnie to my w Polsce będziemy bardziej cierpieć z powodu embarga niż oni w Rosji. Tu u nas firmy dostały w łeb obuchem, ponosząc milionowe straty, to u nas będzie się zwalniać pracowników i to my w Polsce nie dostaniemy opału przed zimą” – podkreśla w rozmowie z WP Krzysztof Dąbkowski, prezes firmy Bartex z Bydgoszczy. Po wprowadzeniu embarga jego firma straciła około 17 mln złotych.

Firma współpracowała także z ciepłowniami, które teraz straszą karami umownymi za niedostarczony węgiel. Straty z tego powodu mogą wynieść 20-30 mln zł.

“Dziś walczymy o przetrwanie, chciałbym uratować firmę, która działa od 1995 roku. Znam inne firmy, które już zwolniły np. 500 pracowników, wyprzedają majątek” – zaznacza Dąbkowski.

Podkreśla, że popiera embargo, lecz rząd powinien dać firmom więcej czasu na przygotowanie się do wprowadzenia zakazu importu.

WP pisze, że importerzy rosyjskiego węgla usiłowali początkowo uratować węgiel, który wysypano na bocznice w Rosji i Białorusi. Szacunki kilku wiodących firm wskazują, że to kilkadziesiąt tysięcy ton. Padł pomysł, by przetransportować go na Litwę, skąd drogą morską trafiłby do Niemiec.

“To jest możliwe, bo poza Polską w krajach UE embargo ma okres przejściowy. Do 15 sierpnia mogą być realizowane dostawy zamówione przed embargiem” – Wirtualna Polska cytuje jednego z przedstawicieli branży importu węgla.

“Litwini się nie zgodzili, ponieważ i tak nie realizują przewozów z Rosji. Stanęło na tym, że węgiel, za który zapłaciły polskie firmy, może być odkupiony w Rosji przez firmy z UE, ale za połowę ceny” – dodaje.

Ustawa, która wprowadziła embargo na import rosyjskiego węgla, zawierała zapis, że firmy, które z powodu zakazu poniosą straty, otrzymają w przyszłości rekompensaty. Ich wysokość i tryb przyznawania miała określić odrębna ustawa.

“Państwo muszą sobie zdawać sprawę, że to są pieniądze publiczne. Dzisiaj podejmujemy się ryzyka płacenia odszkodowań za wojnę (…), ale nie możemy stworzyć programu i projektu ustawy dla jednej, dwóch firm. Musimy mieć to kompleksowo zbadane i przeanalizowane pod względem prawnym, (…) ile takich firm przystąpi i w jaki sposób wykażą straty” – mówiła w czerwcu sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii Olga Semeniuk.

W poniedziałek portal WP zapytał ministerstwo o postępy w rozwoju prac nad rekompensatami. Nie otrzymał odpowiedzi.

Zobacz także: Rząd chce wprowadzić jednorazowy dodatek węglowy w wysokości 3 tys. zł

Jak informowaliśmy, w poniedziałek europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk przyznał, że problemem jest fakt, że zdecydowaliśmy się na embargo na rosyjski węgiel trochę wcześniej niż wprowadziła je Unia Europejska.

Premier Mateusz Morawiecki przyznał w niedzielę, że jego rząd nie był jak do tej pory w stanie zapewnić odpowiedniego zaopatrzenia Polaków w węgiel.

Premier powiedział, że „dziś największym problemem jest to, że w ogóle nie ma węgla, ekogroszku w wystarczającej ilości. Bo węgiel do pieców ściągaliśmy przez ostatnie lata z Rosji”. W związku z tym „Spółki skarbu państwa zostały poproszone o to, by zamawiały ten węgiel z Kolumbii, Indonezji, na całym świecie. Żeby statki z węglem płynęły do Polski”.

Rząd zastanawia się teraz nad „innymi, dodatkowymi uwarunkowaniami, jeszcze innymi elementami tego systemu”. Sam Morawiecki przewiduje „dużo problemów w najbliższych miesiącach”.

12 lipca prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę ustalającą maksymalną cenę tony węgla dla odbiorców indywidualnych, wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych na poziomie 996,60 zł. Każde gospodarstwo domowe będzie mogło nabyć po tej cenie do 3 ton opału.

Według relacji medialnych w rządzie Morawieckiego doszło do konfliktu na tle odpowiedzialności za doprowadzenie do takiej sytuacji na polskim rynku węgla.

Deficyt surowca w Polsce wynika z przedsięwziętej przez obóz Prawa i Sprawiedliwości jeszcze w 2020 r. polityki wygaszania wydobycia węgla w Polsce. Jednocześnie rząd po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę szybko i radykalnie zdecydował o całkowitym wstrzymaniu importu węgla z tej pierwszej, choć to właśnie Rosja była od lat głównym źródłem surowca dla Polski.

Podejmując taką decyzję Morawiecki twierdził, że „Dzisiaj przedstawiamy najbardziej radykalny w Europie plan odejścia od rosyjskich węglowodorów – rosyjskiej ropy, rosyjskiego gazu i rosyjskiego węgla. Ten plan jest potrzebny, żeby w Europie przyszło otrzeźwienie”. Jednocześnie minister klimatu Anna Moskwa oceniała wtedy, że Polska jest już w pełni przygotowana na całkowitą niezależność od rosyjskiego gazu, a także od ropy

wiadomosci.wp.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply