Rumunia przenosi obronę powietrzną bliżej swoich wiosek naddunajskich po drugiej stronie rzeki od Ukrainy, gdzie rosyjskie drony atakowały obiekty zbożowe i dodaje w tym rejonie więcej wojskowych punktów obserwacyjnych i patroli – przekazała agencja prasowa Reuters.

Jak informuje w piątek agencja prasowa Reuters, Rumunia przenosi obronę powietrzną bliżej swoich wiosek naddunajskich po drugiej stronie rzeki od Ukrainy, gdzie rosyjskie drony atakowały obiekty zbożowe i dodaje w tym rejonie więcej wojskowych punktów obserwacyjnych i patroli. Podjęte środki, wraz z rozmieszczeniem czterech dodatkowych amerykańskich myśliwców F-16 i rozszerzoną strefą zakazu lotów, stanowią oznakę rosnących obaw Rumunii i szerszego sojuszu NATO, że wojna ukraińska może przenieść się na jej terytorium.

Pojedyncze przypadki lądowania części dronów w Rumunii podkreślają ryzyko nieporozumienia między Rosją a NATO, co skłoniło rumuńskie siły zbrojne do zwiększenia bezpieczeństwa na tym obszarze w celu ochrony ludności cywilnej, podają oba źródła.

Zobacz też: Rumunia planuje zakup 48 samolotów F-35. To o eskadrę więcej niż dotychczas zamówiła Polska

W małej wiosce Plauru, zaledwie kilkaset metrów od Izmaila, armia zbudowała dwa schrony przeciwbombowe, a mieszkańcy szerszego obszaru otrzymują powiadomienia na telefony komórkowe, gdy wykryte zostaną rosyjskie drony zmierzające w ich kierunku.

Tudor Cernega, burmistrz gminy Ceatalchioi, do której należy wioska Plauru, powiedział jednak, że słaby odbiór sygnału mobilnego ogranicza skuteczność ostrzeżeń.

W oświadczeniu z zeszłego piątku ministerstwo obrony Rumunii poinformowało, że około 100 żołnierzy amerykańskich i cztery myśliwce F-16 Fighting Falcon przybyły do wojskowej bazy lotniczej Borcea, około 150 km na południe od Izmail.

Od połowy września ministerstwo rozszerzyło także strefę zakazu lotów na odcinku granicy z Ukrainą do 30 km w obrębie Rumunii i do wysokości 4000 metrów, aby odstraszyć rosyjskie drony przedostające się do rumuńskiej przestrzeni powietrznej.

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział w czwartek reporterom w Kijowie, że nie ma dowodów na to, że rosyjskie ataki w pobliżu granicy ukraińsko-rumuńskiej były celowym atakiem na Rumunię, określił je jednak jako „lekkomyślne” i „destabilizujące”.

Rzecznik rumuńskiego ministerstwa obrony Constantin Spinu również powiedział, że nic nie wskazuje na to, aby Rosja obierała za cel Rumunię, jednak charakter ataków na pobliskie terytorium Ukrainy praktycznie uniemożliwia zapobieżenie wszystkim naruszeniom.

„One (rosyjskie drony) latają na bardzo małych wysokościach, czasem poniżej 200 metrów (nad ziemią)… są zbudowane w taki sposób, aby jak najmniej odbijały fale radarowe” – powiedział.

„Żaden kraj na świecie nie jest w stanie w 100% chronić swojej przestrzeni powietrznej przed wszelkimi środkami ataku”.

Burmistrz Cernega powiedział, że cieszy się, że usłyszano jego ostrzeżenia dotyczące spadających w okolicy części dronów.

„Kiedy dwa miesiące temu wspomniałem o podejrzeniu, że mógł tu spaść dron, nie potraktowano mnie poważnie” – powiedział Reuterowi. „Teraz wszystko się zmieniło”.

Kresy.pl/Reuters

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply