Kreml zapoznał się z nagraniem mającym świadczyć, że próba otrucia rosyjskiego opozycjonisty była mistyfikacją. Rzecznik Władimira Putina Dmitrij Pieskow uchylił się od oceny jego autentyczności mówiąc, że jest to sprawa służb specjalnych.

Jak pisaliśmy, podczas czwartkowego spotkania z premierem Rosji Michaiłem Miszustinem prezydent Aleksandr Łukaszenko niespodziewanie oświadczył, że białoruski wywiad przechwycił rozmowę przedstawicieli Niemiec i Polski mającą świadczyć o tym, że sprawa otrucia Aleksieja Nawalnego to falsyfikacja. „My przechwyciliśmy interesującą rozmowę, która – ja dam wam to przeczytać, my przygotujemy i prześlemy FSB [Federalnej Służbie Bezpieczeństwa Rosji] – wyraźnie mówi o tym, że to falsyfikacja. Żadnego otrucia Nawalnego nie było” – mówił Łukaszenko Miszustinowi.

Agencja TASS podaje, że poniedziałek na temat nagrania wypowiedział się Dmitrij Pieskow, który potwierdził, że Kreml miał możliwość zapoznania się z jego zapisem opublikowanym w mediach. Według niego ocena autentyczności nagrania “nie należy do nas, ale do służb specjalnych”.

Rzecznik Władimira Putina nie odpowiedział na pytanie, czy Kreml jest skłonny wierzyć w autentyczność nagrania rozmowy. „To wciąż praca służb specjalnych, mówimy o materiałach specjalnych i tylko służby specjalne powinny i mogą to oceniać” – mówił Pieskow. Jak przekonywał, nie posiada informacji, czy wywiad dostarczył już ocenę tego nagrania.

Wcześniej w poniedziałek polskie MSZ odpowiadając na zapytanie TASS zaprzeczyło, że pomiędzy przedstawicielami władz Polski i Niemiec odbyła się rozmowa o rzekomym upozorowaniu otrucia Aleksieja Nawalnego. „Przyjmujemy oświadczenie kanclerz Angeli Merkel i rządu Niemiec, że Aleksiej Nawalny został otruty chemicznym środkiem bojowym z grupy tak zwanych Nowiczoków” – oświadczyło polskie MSZ, wyrażając duże zaniepokojenie tą informacją. „Podobnie jak rząd niemiecki potępiamy ten haniebny czyn. Uważamy, że osoby odpowiedzialne za usiłowanie zabójstwa Aleksieja Nawalnego powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności” – oświadczył resort polskiej dyplomacji.

Aleksiej Nawalny, założyciel Fundacji Walki z Korupcją i jeden z najbardziej znanych krytyków Kremla trafił do szpitala 20 sierpnia po tym, gdy zasłabł na pokładzie samolotu lecącego z Tomska do Moskwy. Ze względu na zagrożenie dla zdrowia polityka samolot lądował w Omsku. Prosto z lotniska Nawalny został przewieziony do lokalnego szpitala z podejrzeniem zatrucia. W stanie „ciężkim, ale stabilnym” trafił na oddział intensywnej terapii. TV Dożdż podawała, że polityk był nieprzytomny. Badający go lekarze nie znaleźli w jego organizmie trucizny i orzekli, że problemy zdrowotne Nawalnego wynikają z „przyczyn wewnętrznych”. Dwa dni później Nawalny został przewieziony na leczenie do Niemiec. Najpierw niemieccy lekarze, a później rząd Niemiec ogłosił, że wyniki badań Nawalnego wykazały, iż rosyjski opozycjonista został otruty środkiem paralityczno-drgawkowym działającym jak Nowiczok, który zastosowano w ataku na byłego agenta GRU Siergieja Skripala w Wielkiej Brytanii w 2018 roku. W odpowiedzi dyrektor rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego Siergiej Naryszkin powiedział, że dopuszcza możliwość, iż dane świadczące o otruciu Aleksieja Nawalnego mogły zostać sfałszowane i że nie można wykluczyć prowokacji służb specjalnych państw zachodnich.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Kresy.pl / TASS

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply