Parlament Europejski chce nakładania sankcji na europejskich polityków opłacanych przez Rosję. W rezolucji wymieniono m.in. byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schrödera.
W przyjętej w czwartek rezolucji Parlament Europejski stwierdził, że sankcje nakładane w związku z inwazją Rosji na Ukrainę powinny powinny zostać rozszerzone „na europejskich członków zarządów głównych rosyjskich firm i polityków, którzy nadal otrzymują rosyjskie pieniądze”.
W rezolucji wymieniono nazwiska takich polityków jak Esko Aho, Francois Fillon i Wolfgang Schüssel, którzy ostatnio zrezygnowali z zajmowanych stanowisk w rosyjskim biznesie. PE zażądał, by w ich ślady poszli była szefowa MSZ Austrii Karin Kneissl, która zasiada w radzie dyrektorów Rosnieftu oraz Schröder, który jest szefem rady dyrektorów w tym koncernie.
Agencja dpa stwierdza, że wezwanie Europarlamentu ma znaczenie symboliczne, ponieważ sankcje nakłada Rada Europejska.
Według źródeł dpa także w czwartek komisja budżetowa Bundestagu większością głosów przyjęła decyzję o pozbawieniu Schrödera jego biura w niemieckim parlamencie, które przysługiwało mu jako byłemu kanclerzowi. Nie zgodzono się natomiast z wnioskiem opozycji o pozbawienie go emerytury, która rocznie wynosi około 100 tys. euro.
W kwietniu br. kierownictwo SPD poprosiło Schrödera o odejście z partii. Pojawiły się też wnioski o jego wyrzucenie z SPD.
Niemieccy politycy mają byłemu kanclerzowi za złe, że nie tylko nie dystansuje się wobec polityki Rosji, ale wręcz ją popiera, piastując przy tym wysokie stanowiska w rosyjskich spółkach państwowych.
Jak podawaliśmy, w ubiegłym roku niemiecki skarb państwa przeznaczył na wydatki personalne w biurze byłego kanclerza Niemiec ponad 400 tys. euro.
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!