Minister spraw zagranicznych Węgier Péter Szijjártó stanowczo sprzeciwił się kwestionowaniu wyników gruzińskich wyborów parlamentarnych i uznał je za dążenie Unii Europeskiej do zmiany rzadu w Tbilisi.

Na pytanie dziennikarki czy uważa, że gruzińskie wybory parlamentarne zostały sfałszowane Szijjártó odpowiedział – „Nie, nie są. Ponieważ żadna organizacja międzynarodowa nie stwierdziła, że te wybory nie były wolne i demokratyczne”. Szef węgierskiej dyplomacji odnosząc się do reakcji państwa zachodnich stwierdził – „To jest jasne. Gdyby opozycja wygrała nie byłoby [zauważonych] żadnych problemów z demokracją. Wygrała partia rządząca, która jest partią suwerennistyczną, jest partią za pokojem, jest partią prorodzinną, są oskarżenia w sprawie wyborów”.

„Gdyby opozycja wygrała wybory, nie byłoby [dostrzeżonych] problemów. Znamy to bardzo dobrze. Jeśli zwyciężają prawicowcy, konserwatyści, suwerenniści, zwykle są systematyczne problemy z demokracją. Jeśli wygrywają liberałowie, wszystko jest świetnie, słońce świeci. To pełne hipokryzji” – ciągnął temat Szijjártó.

Minister podkreślił, że w dniu wyborów w Gruzji byli także obserwatorzy z jego kraju i w swoim raporcie uznali je za „wolne, uczciwe i konkurencyjne”. Fakt, że Unia Europejska zamroziła proces akcesji Gruzji szef węgierskiej dyplomacji określił jako „wstyd” i „czysto polityczną decyzję, ponieważ brukselczycy chcą innego rządu w Gruzji”.

Krytykowana przez UE i USA partia Gruzińskie Marzenie uzyskała poparcie ponad połowy głosujących Gruzinów, co zapewni jej większość w jednoizbowym parlamencie wobec czterech partii i koalicji o radykalnie prozachodniej orientacji. Prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili oświadczyła w niedzielę wieczorem, że nie uznaje wyników wyborów. Wezwała też obywateli do wyjścia na ulice w ramach protestu.

Partie opozycji już wcześniej ogłosiły, że nie uznają wyników wyborów. Już w czasie wyborów atmosfera polaryzacji prowadziła do rękoczynów, bójek pod lokalami wyborczymi. We wtorek Zurabiszwili wezwała zagraniczne państwa do wsparcia opozycji.

Premier Węgier Viktor Orbán jeszcze w poniedziałek udał się do Tbilisi, by spotkać się premierem Gruzji Irakklim Kobachidzem. Już wcześniej pogratulował mu wyborczego zwycięstwa.

Gruzińskie Marzenie rozpoczęło politykę bardziej asertywną wobec Zachodu wielowektorową. 14 maja kontrolowany przez partię parlament przyjął ustawę o przejrzystości wpływów zagranicznych. Nowa ustawa przewiduje rejestrację niekomercyjnych osób prawnych (stowarzyszeń, fundacji) i mediów jako organizacji realizujących interesy obcego mocarstwa, jeśli ponad 20 proc. ich przychodów pochodzi ze źródeł zagranicznych. Zgodnie z ustawą każda osoba prawna uznawana za „organizację realizującą interesy obcego państwa” musi być zarejestrowana w publicznej bazie danych o takie właśnie nazwie. W momencie rejestracji konieczne będzie uwzględnienie uzyskanych przychodów. Jednocześnie organizacje takie będą miały obowiązek corocznego wypełniania deklaracji finansowej.

17 września Parlament Gruzji przyjął w trzecim czytaniu pakiet projektów ustaw określanych wspólną nazwą “O wartościach rodzinnych i ochronie nieletnich”. Zakłada on wprowadzenie zakazu adopcji i prawnej opieki nad dziećmi przez osoby homoseksualne, zakaz organizowania wydarzeń, których celem jest promowanie “małżeństw” osób tej samej płci bądź zmiany płci, a także zakaz promowania „związków osób tej samej płci” i kazirodztwa w literaturze, filmach, przedstawieniach czy na rysunkach. Treści tego rodzaju już obecne w przestrzeni informacyjnej i publicznej mają zostać wycofane. Projekt ustanowił również 17 maja jako nowe święto państwowe – „Święto Rodziny”. Tego dnia na Zachodzie promowany jest „Dzień Przeciw Homofobii i Transfobii”.

Oba akty prawne spotkały się z radykalną krytyką nie tylko opozycji, ale też Unii Europejskiej i USA. UE zamroziła proces akesyjny Gruzji.

facebook.com/interpressnews.ge/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz