Zdaniem prezydenta Rosji Władimira Putina, problemy wewnątrz Białorusi są czymś oczywistym, bo inaczej ludzie nie wychodziliby na ulice. Uważa, że należy brać to pod uwagę i wierzy w pokojowe rozwiązanie sytuacji przez wszystkie strony.

Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział w środę w wywiadzie dla stacji telewizyjnej Rossija-24, że trzeba liczyć się z trwającymi na Białorusi protestami ulicznymi.

„Wierzymy, że wszyscy uczestnicy tego procesu [kryzysu na Białorusi-Tass] będą mieli wystarczająco zdrowego rozsądku, żeby znaleźć wyjście spokojnie, bez środków ostatecznych” – powiedział Putin. „Oczywiście, jeśli ludzie wychodzą na ulice, trzeba brać do pod uwagę, reagować”.

Rosyjski prezydent zaznaczył, że Aleksandr Łukaszenko wyraził gotowość do rozważenia przyjęcia nowej konstytucji, która może przewidywać nowe wybory parlamentarne i prezydenckie.

„Białoruski prezydent powiedział, że jest gotów przyjrzeć się opcji wprowadzenia reformy konstytucyjnej, przyjęcia nowej konstytucji, przeprowadzenia nowych wyborów (…) w oparciu o tę nową konstytucję, ale nie można wychodzić poza granice istniejącej konstytucji” – oświadczył prezydent Rosji.

„Zwróciliście uwagę, że białoruski Sąd Konstytucyjny orzekł, że tworzenie jakiś ponad-konstytucyjnych ciał, nieprzewidzianych przez ustawę zasadniczą, dążących do przejęcia władzy, jest całkowicie nie do zaakceptowania? Trudno się z tym nie zgodzić” – dodał.

Putin powiedział też, że obecność problemów wewnątrz Białorusi jest czymś oczywistym, bo inaczej ludzie nie wychodziliby na ulice. Jego zdaniem, obecnie sytuacja ogólnie wyrównuje się. „To absolutnie oczywiste, że one [problemy] zostaną rozwiązane w ramach pola konstytucyjnego, w ramach prawa i pokojowymi środkami”.

Agencja Tass zaznacza, że wcześniej prezydent Białorusi zaproponował zmiany poprawki do konstytucji, dążąc do redystrybucji części kompetencji władzy z różnych jej poziomów „w dół”. Zaproponował również, żeby wprowadzić dla kandydatów na prezydenta wymóg odbycia zasadniczej służby wojskowej. Według Łukaszenki, nowa konstytucja musi być przyjęta w drodze referendum, a nowe wybory są możliwe dopiero w razie jej zaakceptowania.

Jak informowaliśmy, rosyjski prezydent przyznał, że Rosja na prośbę Aleksandra Łukaszenki jest gotowa udzielić białoruskim władzom pomocy w formie rezerw funkcjonariuszy organów ochrony prawa. Zaznaczył przy tym, że obaj przywódcy wspólnie ustalili, że nie dojdzie do użycia tych sił, „dopóki sytuacja nie wymknie się spod kontroli i dopóki elementy ekstremistyczne, chowając się za hasłami politycznymi, nie przekroczą pewnych granic”. Dodał, że wspólnie z Łukaszenką doszli do wniosku, że obecnie nie ma potrzeby użycia tych środków i wyraził nadzieję, że do takiego użycia nie dojdzie.

W wywiadzie Putin odniósł się również o sytuacji z końca lipca br., gdy na Białorusi zatrzymano 33 rosyjskich obywateli. Mińsk twierdził, że są to pracownicy zagranicznej prywatnej firmy wojskowej, tzw. Grupy Wagnera. Zatrzymano ich w związku z podejrzeniem planowania masowych protestów i destabilizacji sytuacji podczas kampanii prezydenckiej. Zdaniem prezydenta Rosji, cała akcja była ustawką zorganizowaną przez służby wywiadowcze USA i Ukrainy.

„To wspólna operacja ukraińskich i amerykańskich służb wywiadowczych” – twierdzi Putin. „Niektórzy uczestnicy tego procesu, obserwatorzy, ludzie dobrze poinformowani, nawet tego nie ukrywają”.

Rosyjski prezydent dodał, że zatrzymani Rosjanie byli w drodze do Ameryki Łacińskiej i na Bliski Wschód, do „absolutnie legalnej pracy”. Jego zdaniem, zostali jednak „ściągnięci na białoruskie terytorium i odmalowani jako potencjalna siła wykorzystywana do destabilizowania sytuacji w czasie kampanii wyborczej, co było całkowicie nieprawdziwe”.

„Ci ludzie byli w drodze do pracy w kraju trzecim. Zostali tam zwabieni, przeciągnięci przez granicę. Nasi pogranicznicy nie wypuścili ich, swoją drogą, nie mogliby wjechać. Zostali jednak ściągnięci z wykorzystaniem fałszywych dokumentów” – dodał Putin.

Przypomnijmy, że rosyjskie władze twierdziły, że zatrzymani Rosjanie to „pracownicy firmy ochroniarskiej”, którzy tranzytem przez Białoruś zmierzali do Turcji, w której mieli kontrakt na ochronę obiektów przemysłowych. Później przekonywały, że Rosjanie wybierali się do jednego z krajów Ameryki Łacińskiej. Białoruś przekazała dane zatrzymanych ukraińskim władzom, które stwierdziły, że 9 z nich posiada ukraińskie obywatelstwo, a 28 walczyło po stronie separatystów w wojnie w Donbasie. Ukraina zapowiedziała, że będzie domagać się wydania tych ludzi. Jednak 14 sierpnia Białoruś wydała „wagnerowców” Rosji.

Pisaliśmy też, że Jewhen Szewczenko, agent ukraińskiej służby antykorupcyjnej, twierdzi, że ściągnięcie na Białoruś 33 członków rosyjskiej tzw. Grupy Wagnera było operacją specjalną Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, która, gdyby się udała, zakończyłaby się aresztowaniem „wagnerowców” na Ukrainie. Zdaniem Szewczenki operacja nie udała się z powodu zdrady szefa kancelarii prezydenta Ukrainy Andrija Jermaka. Jego tezy potwierdza znany ukraiński dziennikarz Jurij Butusow.

Tass / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply