Premier Mateusz Morawiecki wezwał na Twitterze władze Białorusi do oddania rodzicom, białoruskim aktywistom, ich 6-letniego syna. Został zabrany przez opiekę społeczną w Mińsku po tym, jak matka nie zdążyła odebrać go ze szkoły z powodu zatrzymania przez milicję.

Jak podało Radio Svaboda, 6-letni syn białoruskich aktywistów demokratycznych „Europejskiej Białorusi”, Jeleny Łazarczik (biał. Alieny Łazarczyk) i Siergieja (Siarhieja) Mackojca od paru dni przetrzymywany jest w ośrodku opiekuńczo-wychowawczym w jednej z dzielnic Mińska.

W rozmowie z radiem Łazarczyk powiedziała, że w miniony czwartek pod wieczór została zatrzymana w Mińsku, rzekomo celem wylegitymowania i identyfikacji. Twierdzi, że od razu skonfiskowano jej telefon i zawieziono ją na posterunek milicji, gdzie przetrzymywano ją aż do godziny 11 wieczorem. Nie została jednak o nic oskarżono, nie przedstawiono jej też żadnych protokołów. Według relacji dziennikarki Iriny Chalip, kobietę zatrzymano po tym, jak wyszła z biura centrum praw człowieka „Wjasna”.

Z powodu zatrzymania, nie mogła jednak odebrać ze szkoły swojego syna, 6-letniego Artioma. Gdy do godziny 18:00 nikt go nie odebrał, nauczyciele wezwali służby opiekuńcze, które zabrały dziecko do centrum socjalno-pedagogicznego z przytułkiem dla dzieci. Matka twierdzi, że szkoła nie skontaktowała się w sprawie odbioru ani z ojcem dziecka, ani z jego pełnoletnią ciocią czy babcią, choć nauczyciele mieli do nich kontakt.

W piątek do domu aktywistki przyszli ludzie z opieki społecznej, żeby sprawdzić warunki życiowe jej syna. Powiedziała, że nie zgłaszano żadnych zastrzeżeń, ale odmówiono udostępnienia jej kopii odpowiedniego dokumentu, bez którego później nie pozwolono jej odebrać dziecka z ośrodka. Odmówiono jej też spotkania z synem, powołując się na zagrożenie koronawirusem.

Kobieta zapowiedziała, że będzie próbować odzyskać dziecko i w sobotę miała udać się do ośrodka ponownie. Problemem jest fakt, że w weekend tego rodzaju instytucje są zamknięte i nie można załatwiać tam żadnych formalności. Aktywistka interweniowała też w szkole, ale tam usłyszała, że to nie ich sprawa i sama ma się dogadać z opieką społeczną.

W czerwcu Łazarczuk została zatrzymana i oskarżona o udział w nielegalnym zgromadzeniu. Dzień wcześniej zatrzymano jej męża, Siergieja Mackojca. Dostała 12 dni aresztu, ale po trzech dniach zwolniono ją, zamieniając resztę wyroku na karę grzywny.

W sobotę do sprawy odniósł się premier Polski, Mateusz Morawiecki. Zamieścił na Twitterze wpis w języku angielskim, w który obwinił o sytuację chłopca i jego rodziny białoruski rząd, żądając oddania go rodzicom.

„Jestem zszokowany i zbulwersowany informacjami o tym, że białoruski rząd znów wykorzystuje dzieci jako politycznych zakładników. To barbarzyństwo musi się skończyć. Wzywam białoruskie władze, by oddały 6-letniego Artioma jego rodzicom, Elenie Łazarczik i Siergiejowi Mackojt, białoruskim demokratycznym aktywistom!” – napisał Morawiecki.

Przeczytaj: Białoruś zamyka granice z Polską i Litwą

Czytaj również: „Rz”: polski „Plan Marshalla dla Białorusi” ma poparcie w UE

Svaboda.org / charter97.org / Kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply