Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko w wywiadzie otwarcie zwrócił się do Władimira Putina, nazywając incydent kerczeński „aktem agresji” i „wojny”. Jego słowa skomentował rzecznik Kremla.

W wywiadzie dla stacji Fox News prezydent Ukrainy Petro Poroszenko otwarcie zwrócił się do rosyjskiego prezydenta Władimira Putina i nazwał incydent kerczeński aktem „wojny”.

– Panie Putin, to jest akt agresji. Panie Putin, to jest wojna. To nie jest żart, ani incydent ani kryzys – powiedział Poroszenko. Tłumaczył swoje zdanie tym, że według niego regularne siły rosyjskie pod flagą Rosji zaatakowały ukraińskie statki na wodach międzynarodowych.

Czytaj także: Ukraina zapowiedziała, że ponownie wyśle swoje okręty do Cieśniny Kerczeńskiej

Prezydent Ukrainy ocenił też, że reakcja świata na tę sytuację była „całkiem silna”, dodając, że do powstrzymania Putina potrzeba czegoś więcej, niż słów. – Dla nas jest absolutnie konieczne, żeby działać.

Przeczytaj: Media: USA szykują się do wysłania okrętów wojennych na Morze Czarne

Jego zdaniem, Ukraina potrzebuje wzmocnienia współpracy militarnej i technicznej ze swoimi partnerami, w tym w kwestii dostarczania broni śmiercionośnej. Twierdził, że Ukraińcy potrzebują jej do odparcia możliwej „olbrzymiej” rosyjskiej operacji lądowej. – Nie wykluczamy, że Rosja może rozpocząć ją w każdym momencie.

Wypowiedzi Poroszenko skomentował w środę rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow, który nie zgodził się z jego twierdzeniami ws. incydentu w rejonie Cieśniny Kerczeńskiej.

– Nie zgadzamy się z taką interpretacją, ponieważ była to prowokacja ze strony Ukrainy i poważne naruszenie granicy Rosji, co spowodowało odpowiednie konsekwencje dla intruzów – powiedział Pieskow. Dodał, że władze w Kijowie wykorzystują wizerunek Rosji jako wroga w celu pozyskania elektoratu przed wyborami. – Widać gołym okiem, że na Ukrainie trwa kampania wyborcza.

Jeden z ukraińskich dziennikarzy zwrócił uwagę, że załogi jednostek ukraińskiej marynarki wojennej działały według rozkazów. Pieskow odparł, że sprawę wyjaśnia śledztwo, a ukraińskich marynarzy aresztowano za naruszenie granicy państwowej. Zasugerował też, że mogli oni faktycznie otrzymać wcześniej „specjalne rozkazy, żeby naruszyć granicę Rosji”.

Przypomnijmy, że w niedzielę 25. listopada doszło do zbrojnej eskalacji w pobliżu Cieśniny Kerczeńskiej oddzielającej Morze Czarne od Morza Azowskiego. W czasie próby przepłynięcia cieśniny przez zespół ukraińskich okrętów doszło do próby sił z okrętami rosyjskich służb granicznych. Jedna jednostka ukraińska została staranowana, doszło do ostrzelania ukraińskiego okrętu, po czym trzy ukraińskie okręty Berdiańsk, Nikopol i Jany Kapu zostały zajęte przez RosjanRosjanie zatrzymali też wszystkich ukraińskich marynarzy, którzy zostali formalnie oskarżeni o nielegalne wpłynięcie na rosyjskie wody terytorialne. Władze w Kijowie obarczyły odpowiedzialnością Moskwę twierdząc, że ukraińskie okręty zostały zaatakowane na wodach międzynarodowych. Po incydencie ukraińskie władze wprowadziły stan wojenny we wschodniej części kraju.

CZYTAJ TAKŻE: 93% Rosjan uznało zatrzymanie ukraińskich okrętów za słuszne [SONDAŻ]

Unian / Tass / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jwu
    jwu :

    Żałosny jest ten jegomość.Widać gołym okiem ,że chce wciągnąć inne kraje w swoją brudną wojenkę.Ciekawe kto trzyma polską smycz ? Bo podejrzewam ,że gdyby jej nie było, to nasi od dawna wyręczaliby stepowych w działaniach w Donbasie.