Wiceminister spraw zagranicznych Polski Paweł Jabłoński chce “przyciągać” Białorusinów do zachodu dlatego oczekuje reakcji całej Unii Europejskiej na działania oficjalnego Mińska.

Jabłoński wystąpił w programie telewizyjnym Polsat News. Redakcja przypomina, że polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wyraziło już “głębokie zaniepokojenie brutalną pacyfikacją powyborczych manifestacji. Ostra reakcja sił porządkowych, użycie siły wobec pokojowo protestujących, arbitralne areszty są nie do zaakceptowania. Apelujemy do władz Białorusi, by zaprzestały działań eskalujących sytuację i zaczęły respektować podstawowe prawa człowieka”. Wiceszef naszej dyplomacji zadeklarował, że “Wydane przez nas oświadczenie to nie jest z pewnością ostatni krok”.

Polski rząd chce według Jabłońskiego by “społeczność międzynarodowa w bardzo zdecydowany sposób zareagowała”. Jak dodał – “Nie możemy zostawić Białorusi samej sobie. To jest wielki test dla Unii Europejskiej, czy będzie potrafiła na to zareagować”.

Wiceminister spraw zagranicznych skrytykował działania białoruskich sił bezpieczeństwa wobec protestujących, które określił jako prowadzone “w bardzo brutalny sposób”. Zwrócił się do białoruskich władz – “Apelujemy, by dalsza eskalacja została powstrzymana”.

Mówił też, że to “UE musi rozwiązywać takie problemy przy naszej granicy” i że UE ma “duże zobowiązania w ramach partnerstwa wschodniego”.

Jabłoński umieścił postulat reakcji UE na działania białoruskich władz w kontekście odciągania Białorusinów od związków z Rosją – “Państwa zachodnie, UE nie są jedynym podmiotem zainteresowanym wydarzeniami na Białorusi. Bardzo mocno i znacznie bardziej aktywnie zainteresowany jest nasz największy wschodni sąsiad. Wszystkie te działania muszą być podejmowane w taki sposób, żebyśmy Białoruś, naród białoruski przyciągali do strefy państw zachodnich, a nie spychali jej w objęcia naszego dużego sąsiada ze Wschodu”.

Według ogłoszonych wczoraj przez CKW oficjalnych wyników wyborów już w pierwszej turze wygrał je rządzący Białorusią od 26 lat Aleksandr Łukaszenko, który miał otrzymać 80,08 proc. głosów. Tichanowska miała zająć drugie miejsce z 10,09 proc. poparcia. Opozycyjna kandydatka nie uznaje tych wyników twierdząc, że godnie z protokołami, pochodzącymi z 250 z prawie 6 tys. białoruskich komisji wyborczych, miało na nią głosować od 70 do 90 proc. wyborców.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Wyników nie uznały także rzesze obywateli protestujących na ulicach ponad 30 białoruskich miast. Do demonstracji przeciwko domniemanemu sfałszowaniu wyborów doszło m.in. w Mińsku, Brześciu, Baranowiczach, Pińsku, Kobryniu, Żłobinie, Mohylewie, Oszmianie, Homlu, Grodnie, Żodinie. W stolicy kraju doszło do starć między protestującymi ludźmi i milicyjnymi oddziałami OMON-u. Milicja używała z dużą częstotliwością broni na gumowe kule i granatów hukowych, do akcji wkroczyły także armatki wodne. W niektórych miejscowościach poza Mińskiem obywatele byli w stanie rozbijać szpalery OMON-owców. W Mińsku gdzie skoncentrowano znaczne siły milicji i oddziałów Wojsk Ministerstwa Spraw Wewnętrznych tłum rozproszono po kilku godzinach. Zatrzymano łącznie ponad 3 tys. osób.

polsatnews.pl/kresy.pl

5 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. 1000_szabel
    1000_szabel :

    Co za skończone durnie. Białorusi potrzebujemy, obojętnie, jaka by ona nie była. Masowe protesty na Białorusi były już nie raz i nie dwa. Łukaszenka ma swoich łapach nie tylko mendia, wojsko, ale i wszelkiej maści służby, od porządkowych począwszy na kontrwywiadowczych skończywszy. I jest wielce prawdopodobne, że owe protesty zakończą się podobnie, jak wszystkie poprzednie. Natomiast miernoty z PiS swoim pajacowaniem wepchną Białoruś z powrotem w objęcia Rosji. PO pajacowało w związku z Ukrainą (gwiazda Sikorski w roli głównej) i wszyscy wiedzą, jak się to skończyło. A teraz dla odmiany pajacuje PiS. A jaki będzie efekt, to można sie domyśleć.