Szwajcarski dostawca usług e-mailowych poinformował, że e-mail z ostrzeżeniem o bombie, na który powołują się władze Białorusi, tłumacząc zmuszenie do lądowania w Mińsku samolotu z białoruskim aktywistą i dziennikarzem na pokładzie, wysłano ponad 20 minut po tym, jak załogę zmuszono do zmiany trasy lotu.

Białoruskie władze oficjalnie twierdzą, że powodem zmuszenia do lądowania w Mińsku samolotu linii Ryanair, na pokładzie którego z Grecji do Wilna leciał Raman Pratasiewicz, białoruski opozycyjny dziennikarz i aktywista, było ostrzeżenie o bombie. Mieli je rzekomo otrzymać od palestyńskiego Hamasu, pocztą elektroniczną. E-mail miał zawierać ostrzeżenie, że bomba, rzekomo podłożona na pokładzie, może eksplodować podczas lotu, nad litewskim terytorium.

Hamas zaprzeczył, jakoby miał jakikolwiek związek, w tym wiedzę o jakimś zagrożeniu bombowym w Europie.

Ponadto, w czwartek szwajcarski dostawca usług mailowych Proton Technologies AG oświadczył, że e-mail, na który powołują się białoruskie władze, wysłano już po tym, jak samolotowi nakazano zmianę trasy lotu.

Tym samym, firma Proton Technologies potwierdziła wczorajsze doniesienia Dossier Center. Grupa ta opublikowała w środę e-mail z rzekomym ostrzeżeniem Hamasu o bombie na pokładzie samolotu. Wysłano go 24 minuty po tym, jak załodze przekazano ostrzeżenie o zagrożeniu bombowym.

Według agencji Reuters, Proton odmówił komentarza na temat specyficznych cech wiadomości, twierdząc, że jej szyfrowanie uniemożliwia dostęp lub weryfikację zawartości maila. Zaznaczono jednak, że możliwe było sprawdzenie, kiedy został wysłany.

„Możemy potwierdzić, że tę wiadomość wysłano po tym, jak samolot przekierowano” – poinformowano w komunikacie.

„Nie widzieliśmy wiarygodnego dowodu potwierdzającego twierdzenia strony białoruskiej” – twierdzi szwajcarska firma. „Będziemy wspierać władze europejskie w ich dochodzeniach, jak tylko otrzymamy prawomocny wniosek”.

Wcześniej, jak pisaliśmy, Grecy zaprzeczyli twierdzeniom przywódcy Białorusi o tym, że rejs samolotu Ryanair zatrzymano po otrzymaniu ostrzeżeń o zagrożeniu terrorystycznym z Wilna i Aten. „Publikowana informacja o posiadaniu przez Międzynarodowy Port Lotniczy w Atenach lub greckie władze wiadomości o istnieniu jakiegokolwiek zagrożenia dla lotu Ryanair jest w pełni fałszywa, bezpodstawna i w pełni wprowadzająca w błąd.” – podał grecki urząd zarządzający lotnictwem cywilnym.

Przeczytaj: Rosja nie zgadza się na przylot samolotów z Austrii i Francji, które omijają Białoruś

Do zatrzymania lotu i sprowadzenia samolotu do Mińska doszło w niedzielę. Samolot zarejestrowany w Polsce i latający dla linii Ryanair został zawrócony spod granicy Litwy na wyraźne żądanie białoruskiej administracji lotniczej podparte akcją samolotu wojskowego.

Po wylądowaniu maszyny w białoruskiej stolicy miejscowi funkcjonariusze zatrzymali Ramana Pratasiewicza – byłego redaktora NEXTY – kanału na Telegramie, który odegrał bardzo ważną rolę w mobilizowaniu i koordynowaniu wielkich protestów ulicznych jakie wybuchły na Białorusi w sierpniu zeszłego roku pod hasłem sprzeciwu wobec fałszerstw wyborczych. Pratasiewicz od dłuższego czasu przebywał w Polsce i na Litwie. Posiadał azyl na terytorium tej ostatniej.

Przeczytaj: Media: w Polsce Pratasiewicz był pod opieką polskich służb

W czasie poniedziałkowego szczytu UE, przywódcy państw unii zdecydowali o nałożeniu kolejnych sankcji na Białoruś. Przestrzeń powietrzna UE ma zostać również zamknięta dla białoruskich linii lotniczych. Pratasiewicz to jeden z autorów prowadzonego w Telegramie opozycyjnego kanału Nexta, później innego kanału – Białoruś mózgu (Biełaruś gołownogo mozga). Oba kanały zostały uznane przez białoruskie media za ekstremistyczne. Pratasiewicz został oskarżony w sprawie karnej. Umieszczono go także na liście osób „zaangażowanych w działalność terrorystyczną”.

W niedzielę rząd USA stanowczo potępił zmuszenie do lądowania w Mińsku samolotu linii Ryanair oraz zatrzymanie opozycyjnego aktywisty, który był na pokładzie. Wezwał także do szybkiego spotkania międzynarodowej grupy lotnictwa cywilnego.

Po zmuszeniu do lądowania w Mińsku samolotu RyanAir lecącego z Aten do Wilna  i zatrzymaniu znajdującego się na jego pokładzie Pratasiewicza w sieci pojawiły się informacje o związkach opozycjonisty z kontrowersyjnym ukraińskim pułkiem Azow i tzw. ruchem azowskim, o czym pisał m.in. ukraiński politolog Iwan Kaczanowski i portal tygodnika „Dzerkało Tyżnia”, zn.ua. Białorusin miał pracować dla służby prasowej Azowa, a rzekomo nawet walczyć w szeregach tej jednostki w Donbasie. Pratasiewicz potwierdził w zeszłorocznym wywiadzie, że spędził rok w dotkniętym konfliktem regionie Donbasu i został ranny, ale zapewniał, że relacjonował konflikt jako dziennikarz i fotograf.

Częściowo doniesienia te potwierdził założyciel i były dowódca Azowa Andrij Biłecki pisząc w serwisie Telegram, że Pratasiewicz „był z nami pod Szyrokinem, gdzie został ranny”. Biłecki zaznaczał, że „jego bronią jako dziennikarza nie był karabin, ale słowo”.

W sieci pojawiły się jednak kolejne materiały sugerujące, że Pratasiewicz mógł walczyć w Donbasie z bronią w ręku.  Zdjęcie żołnierza Azowa przypominającego współzałożyciela NEXTA pojawiło się w 2015 roku na okładce magazynu Czorne Sonce (Czarne Słońce). Według ustaleń Ołeksija Kuzmenki, dziennikarza powiązanego z grupą Bellingcat, najprawdopodobniej na zdjęciu tym jest Pratasiewicz. Później białoruskie media opublikowały zdjęcia jakoby znalezione w telefonie komórkowym opozycjonisty po jego zatrzymaniu. Na zdjęciach widać uzbrojonego żołnierza Azowa przypominającego Pratasiewicza. Jedno ze zdjęć pochodzących rzekomo z telefonu Pratasiewicza, mających pokazywać opozycjonistę, zostało w 2015 roku użyte przez białoruskie wydanie portalu Radio Swoboda do zilustrowania wywiadu z białoruskim żołnierzem Azowa o pseudonimie „Kim”, przy czym twarz azowca została wówczas przez portal zasłonięta.

Czytaj także: Ługańscy separatyści chcą ścigać Pratasiewicza za służbę w batalionie Azow

Jak informowaliśmy, niektórzy członkowie „Azowa” chętnie posługiwali się symboliką nazistowską – w tym 36 Dywizji Grenadierów SS „Dirlewanger”, która pacyfikowała warszawską Wolę podczas Powstania Warszawskiego.  Z powodu neonazistowskich powiązań Azowa Kongres USA zadecydował, że środki z pomocy finansowej dla Ukrainy nie mogą być wykorzystywane przez tę jednostkę.

Reuters / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz