Niemiecka Federalna Prokuratura Generalna twierdzi, że zabójca pochodzącego z Gruzji Czeczena Zelimchana Changoszwilego nie mógł działać sam. Z kolei Rosja w ramach retorsji dyplomatycznych uznała dwóch niemieckich dyplomatów za personae non gratae.

W środę przedstawiciel Niemieckiej Federalnej Prokuratury Generalnej (GBA) podał na posiedzeniu komisji spraw wewnętrznych Bundestagu najnowsze ustalenia dotyczące zabójstwa w Berlinie Zelimchana Changoszwilego, pochodzącego z Gruzji Czeczena. Zabójstwo miało cechy egzekucji. Zatrzymano w tej sprawie podejrzanego, Rosjanina Wadima Krasikowa, posługującego się fałszywym paszportem na nazwisko Wadim Sokołow. Według niemieckiej prokuratury, są dowody wskazujące na udział Rosji lub Czeczenii w zabójstwie. Śledztwo przejęła prokuratura federalna, co ma miejsce, gdy istnieje poważne podejrzenie, iż w sprawę zamieszane jest obce państwo. Kreml twierdzi, że podejrzenia, jakoby Rosja była zamieszana w zabójstwo gruzińskiego Czeczena są „całkowicie bezpodstawne”.

Niemieccy śledczy uznali, że zabójca musiał mieć co najmniej jednego pomocnika. Ich zdaniem to niemożliwe, by Krasikow, który przybył do Berlin zaledwie dzień przed morderstwem, zdołał w tak krótkim czasie samodzielnie wyśledzić ofiarę, ustalić jej zwyczaje i opracować plan ucieczki. Uznano też, że ktoś musiał dostarczyć mu broń.

Media przypominają, że podobne tezy niedługo po zabójstwie Changoszwilego wygłaszał Ekkehard Maass, prezes Niemiecko-Kaukaskiego Towarzystwa w Berlinie (DKG) i dobry znajomy zamordowanego. Jego zdaniem, wcześniejszego zwiadu dokonali zapewne „mieszkający w Berlinie Czeczeni sympatyzujący z Ramzanem Kadyrowem”, prezydentem Czeczenii.

Sprawca zastrzelił ofiarę jadąc na rowerze, za dnia, oddając strzały w głowę i klatkę piersiową. Niedługo później niemieckie media podały, że sprawcą mogła być osoba z półświatka przestępczego lub ktoś z wywiadu obcego państwa. 30 sierpnia br. „Der Spiegel” napisał, że podejrzany, którego ujęto, może być agentem rosyjskich służb specjalnych. Z kolei rosyjska “Nowaja Gazieta” twierdzi, że mężczyzna brał udział w zabójstwie dwóch rosyjskich biznesmenów w Karelii i Moskwie, w latach 2007 i 2013. Wydano za nim listy gończe, w tym międzynarodowe, które jednak w 2015 roku wycofano. Wówczas przyznano mu paszport na nazwisko Sokołow. Według „NG”, mężczyzna utrzymywał kontakty z funkcjonariuszami elitarnej jednostki antyterrorystycznej rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa – Wympieł.

Jak pisaliśmy, tydzień temu dwaj rosyjscy dyplomacji pracujący w Ambasadzie FR w Berlinie zostali uznani przez niemieckie MSZ za personae non grata i wydaleni z kraju, w związku ze sprawą zabójstwa Zelimchana Changoszwiliego. Niemieckie MSZ podało, że wydalenie rosyjskich dyplomatów nastąpiło po tym, jak władze rosyjskie nie wykazały „wystarczającej [chęci – red.] współpracy” przy śledztwie i zastrzegło sobie prawo do podobnych kroków w przyszłości.

Rosyjskie MSZ nazwało działania Niemiec „nieprzyjaznym, nieuzasadnionym krokiem”, dodatkowo „upolitycznionym” i zapowiedziało odpowiedź – co rzeczywiście po tygodniu nastąpiło. W czwartek niemieckie ambasador w Moskwie, Geza Andreas von Geyr, został wezwany do MSZ Rosji. Tam poinformowano go, że dwaj niemieccy dyplomaci z ambasady Niemiec zostali uznani za personae non gratae i mają tydzień na opuszczenie kraju. Podkreślono, że na ręce niemieckiego ambasadora złożono „silny protest” w związku z „bezpodstawną decyzją” niemieckiego rządu o wydaleniu dwóch dyplomatów rosyjskich. Niemiecki MSZ oświadczył, że decyzja Rosjan jest bezpodstawna.

W czwartek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział dziennikarzom, że w krajach europejskich ukrywa się wiele osób zamieszanych w ataki terrorystyczne na terenie Rosji, o których ekstradycję stara się Moskwa. Wyraził zarazem nadzieję, że wydalenie niemieckich dyplomatów nie wpłynie negatywnie na relacje rosyjsko-niemieckie. Podkreślił też, że Rosja została do takiego kroku zmuszona wcześniejszą decyzją Berlina.

Changoszwili był Gruzinem pochodzenia czeczeńskiego, który walczył z Rosjanami podczas drugiej wojny czeczeńskiej w latach 1999-2009, m.in. organizując 200-osobowy oddział ochotników. Potem miał „pracować przeciwko rosyjskim interesom” w Gruzji i na Ukrainie. W tym czasie, parokrotnie próbowano przeprowadzić na niego zamach, ale zdołał ujść z życiem. Później przybył do Niemiec, gdzie od 2016 roku starał się o azyl, ale jego podanie zostało odrzucone i miał być deportowany. Urząd Ochrony Konstytucji, czyli niemiecki kontrwywiad, uważał go za niebezpiecznego islamistę.

Kilka dni temu prezydent Rosji Władimir Putin publicznie oświadczył, że zamordowany Changoszwili był jednym z organizatorów zamachu w moskiewskim metrze. Opisał też zabitego jako terrorystę z północnego Kaukazu. Putin deklarował, że nie ma wiedzy na temat wydarzeń w Berlinie: „Nie wiem, co z nim się stało. To bandyckie środowisko i tam może dojść do wszystkiego”. Na tej samej konferencji prasowej w Paryżu Angela Merkel ujawniła, iż powiedziała Putinowi podczas rozmów dwustronnych w Paryżu, że Berlin oczekuje od Moskwy udzielenia informacji na rzecz śledztwa dotyczącego zabójstwa Changoszwilego.

Putin twierdził też, że władze Rosji zwracały się do niemieckiego rządu ws. ekstradycji Changoszwilego. W środę resort sprawiedliwości Niemiec poinformował, że nic o takiej prośbie nie wie.

Tass/ rmf24.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply