W ocenie ministra rozwoju i technologii, Waldemara Budy, naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez białoruskie śmigłowce bojowe było stosunkowo niegroźnym incydentem, więc „ciężko oczekiwać”, że Polska by je zestrzeliła.

W rozmowie na antenie Polsat News, minister rozwoju i technologii Waldemar Buda skomentował sprawę incydentu w rejonie Białowieży i naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez dwa białoruskie śmigłowce wojskowe. W jego ocenie, działania strony polskiej były w pełni właściwe, ponieważ obce maszyny nie stanowiły poważnego zagrożenia, a ostra reakcja byłaby niewskazana.

„Z jednej strony to jest komunikacja taka społeczna, która nie straszy i nie czyni ferworu, a z drugiej to jest działanie, czyli z tego co wiemy, to była informacja i wiedza o tym, że do takiej sytuacji doszło, ale też ciężko oczekiwać, że nagle zestrzelimy te helikoptery [białoruskie – red.]. One nie stanowiły jakiegoś poważnego zagrożenia, to był incydent, ale dobrze, że on był monitorowany i że nic złego się nie wydarzyło” – oświadczył minister.

Buda przyznał też, że polskie władzy „miały wiedzę” na temat całej sytuacji, ale zdecydowały się „dozować ją”, żeby „nie wzbudzać paniki”:

„Wiedza na ten temat była, natomiast trzeba dozować ją tak, żeby nie wzbudzać jakiejś paniki większej niż wymagałaby tego sytuacja i w mojej ocenie do takiej sytuacji doszło właśnie”.

Na pytanie o ewentualne zamknięcie wszystkich przejść granicznych z Białorusią minister Buda odpowiedział, że „wszystkie warianty są na stole”.

„Niewykluczone jest pewnie żadne rozwiązanie. I właśnie takie działania są potrzebne, żeby koordynować działania z naszymi sąsiadami” – powiedział Buda. „Pamiętajmy, że wkroczenie jakiejś grupy wagnerowców na Litwę wiąże się ze swobodnym przekroczeniem granicy litewsko-polskiej, więc mamy wspólną granicę NATO-wską i UE”.

Wcześniej źródło PAP w kwaterze głównej NATO w Brukseli przekazało, że Sojusz „uważnie śledzi sytuację wzdłuż swoich wschodnich granic, w tym (…) incydent, w którym dwa białoruskie śmigłowce wojskowe na krótko wleciały w polską przestrzeń powietrzną na małej wysokości”.

Informowaliśmy też, że Wojsko Polskie przemieściło śmigłowce do województwa podlaskiego. Inspektor szkolenia w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych generał Marek Sokołowski poinformował w czwartek, że piloci nie zawahają się użyć uzbrojenia.

Pisaliśmy też, że choć oficjalnie Białoruś twierdzi, że jej śmigłowce wojskowe nie naruszyły granicy Polski, to według informacji blogerów z projektu „Biełaruski Hajun” piloci faktycznie wlecieli nad polskie terytorium. Blogerzy podają, że później pilotów wraz z maszynami odesłano do bazy pod Mińskiem, gdzie mieli spotkanie ze służbami bezpieczeństwa.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

We wtorek mieszkańcy Białowieży dostrzegli białoruskie śmigłowce wojskowe w pobliżu polskiej granicy. W pierwszym komunikacie Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych twierdziło, że żaden ze śmigłowców nie przekroczył naszej granicy. Ponadto, według ustaleń RMF FM, polskie radary nie zarejestrowały przekroczenia granicy przez obce obiekty. Zdjęcia zamieszczone w sieci i ich analiza wskazywały jednak, że białoruskie śmigłowce wojskowe faktycznie mogły naruszyć polską przestrzeń powietrzną. Dowództwo Operacyjne twierdziło jednak konsekwentnie, że nasze systemy niczego takiego nie wykryły.
Dopiero we wtorek wieczorem MON poinformowało, że podczas zwołanego przez ministra Mariusza Błaszczaka posiedzenia Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych ustalono, że dwa białoruskie śmigłowce naruszyły polskie terytorium. Polskie systemy radarowe ich nie wykryły. Ministerstwo tłumaczyło, że maszyny leciały na bardzo niskiej wysokości, utrudniającej wykrycie. Szef resortu Mariusz Błaszczak polecił zwiększyć liczbę żołnierzy na granicy i wydzielić dodatkowe siły i środki, w tym śmigłowce bojowe.

Wcześniej pisaliśmy, że w sieci pojawiły się relacje i zdjęcia, które mają pokazywać dwie białoruskie maszyny, Mi-8 i Mi-24, nad terytorium Polski. Część zdjęć zrobiono z wyraźnym zbliżeniem, ale także z ujęć pod dużym kątem, częściowo spod śmigłowców. Prawdopodobnie, białoruskie maszyny wleciały w polską przestrzeń powietrzną około 1,5-2 km na południe od wsi Grudki, przelecieć nad nią, następnie nad Zastawą, po czym zmieniły kurs na południowo-wschodni gdzieś w zachodniej części Białowieży, w rejonie siedziby Dyrekcji Białowieskiego Parku Narodowego. Stamtąd miały odlecieć na Białoruś, przelatując nad Podolanami.

ZOBACZ: Według zdjęć białoruskie śmigłowce mogły naruszyć polską przestrzeń powietrzną. Wojsko reaguje

W związku z wtorkowym incydentem w rejonie Białowieży minister Błaszczak „polecił zwiększyć liczbę żołnierzy na granicy i wydzielić dodatkowe siły i środki, w tym śmigłowce bojowe”. O incydencie zostało też poinformowane NATO, zaś charge d’affaires Białorusi zostanie wezwany do polskiego MSZ w celu wyjaśnienia zdarzenia.

Wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz, pytany o naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez białoruskie śmigłowce oświadczył w środę, że są to bez wątpienia działania prowokacyjne, wymierzone we wschodnią flankę NATO i Polskę.

Polsat News / dorzeczy.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply