Korespondenci w Ałmaty w Kazachstanie informują o strzałach, które w piątek wciąż słyszano w mieście. Sytuacja wciąż jest napięta.
W piątek w mieście Ałmaty w Kazachstanie znów słychać było strzały, w tym od strony centralnego Placu Republiki. Według korespondenta agencji Tass, do wieczora sytuacja uspokoiła się. Na samym placu stacjonuje wojsko, a okolicę patrolują pojazdy opancerzone. Podano też, że na ulicach w rejonie placu widać było liczne samochody z martwymi ludźmi wewnątrz. Chodzi o pojazdy, które poprzedniej nocy znalazły się pod obstrzałem. Jeden taki pojazd, przykryty białym płótnem, widziano na Placu Republiki.
Doniesienia o trwających w piątek strzelaninach w Ałmaty potwierdza też Radio Swoboda. Zaznacza, że sytuacja w mieście pozostaje napięta. Zamknięto drogi prowadzące do Placu Republiki. Korespondent widział w rejonie placu co najmniej trzy ciała, a także ślady po kulach.
Pojawiły się też doniesienia, według których centralny rynek jest pod kontrolką armeńskich żołnierzy, którzy przybyli do Kazachstanu w ramach kontyngentu sił pokojowych ODKB.
Ponadto, dalej trwało ograbianie supermarketu Magnum, położonego w centrum handlowym Aport na skraju miasta. Maruderów-szabrowników próbowali zatrzymać ochotnicy, uzbrojeni w pałki. Jak podano, ciągle ostrzegali ludzi, kradnących żywność, że to czyjaś własność, „ale nikt ich słucha”. Informowano też o kolejkach do bankomatów. Część ludzi twierdzi, że skończyły im się pieniądze w gotówce, i jeśli sytuacja szybko się nie zmieni, zaczną głodować. W sklepach już nie ma wystarczająco dużo chleba.
MSW Kazachstanu podało, że w związku z zamieszkami zatrzymano już 3 811 osób w całym kraju, ale późniejsze doniesienia mówiły już o ponad 4 tys. zatrzymanych. Oficjalnie, zginęło 26 uczestników protestów, a kolejne 26 osób zostało rannych. Z kolei według lokalnej policji, w Ałmaty ujęto ponad 100 osób, które „uczestniczyły w atakach terrorystycznych” i pozyskiwały broń. Ponadto, w mieście zamknięte zostały wszystkie stacje benzynowe, czynna jest tylko jedna, poza miastem. Znacząco ograniczyły swoją działalność taksówki.
Z kolei w obwodzie atyrauskim na zachodzie Kazachstanu zatrzymano ponad 100 protestujących, a rannych zostało 25 funkcjonariuszy. W regionie ustawiono też punkty kontrolno-blokadowe na drogach i wzmocniono ochronę infrastruktury o znaczeniu strategicznym. Lokalne władze twierdzą, że sytuacja jest stabilna.
Wieczorem sytuację skomentował w mediach społecznościowych prezydent kraju Kasym-Żomart Tokajew. Twierdził, że „było co najmniej sześć fal ataków terrorystów w Ałamty”, w których brało udział łącznie 20 tys. osób.
– Gangsterzy i terroryści byli dobrze wyszkoleni, zorganizowani i dowodzeni przez specjalne centrum. Niektórzy z nich nie mówili w językach kazachskich – oświadczył Tokajew. – Analiza sytuacji pokazała, że Kazachstan mierzy się ze zbrojnym aktem agresji, dobrze przygotowanym i skoordynowanym przez sprawców i grupy terrorystyczne wyszkolone poza krajem – podkreślił. Dodał, że w kraju „dalej trwa operacja antyterrorystyczna”.
Przypomnijmy, że w mediach pojawiły się nieoficjalne doniesienia o wyjeździe „Lidera Narodu” Nursułtana Nazarbajewa z Kazachstanu. Jak podawaliśmy, w środowym orędziu do narodu urzędujący prezydent Tokajew ogłosił usunięcie Nazarbajewa ze stanowiska przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa.
Kazachstańskie protesty wybuchły w Żangaözen w obwodzie mangistauskim na zachodzie Kazachstanu po tym, jak z początkiem roku rząd zniósł limity na ceny gazu LPG. W ciągu kolejnych dni protesty objęły większość dużych miast Kazachstanu. Protestujący ścierali się z policjantami i żołnierzami, atakując gmachy publiczne. Mimo obniżenia ceny gazu do poprzedniego poziomu, dymisji rządu, oraz odwołania byłego prezydenta Nazarbajewa ze stanowiska szefa Rady Bezpieczeństwa protesty nabrały siły. Prezydent Tokajew zapowiedział, że będzie „działać maksymalnie surowo”. Pojawiły się informacje o przejęciu przez rebeliantów broni palnej i regularnych walkach między nimi a oddziałami rządowymi.
W kolejnym przemówieniu na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Tokajew ogłosił, że Kazachstan mierzy się z atakiem ugrupowań „terrorystycznych” przygotowany i finansowany z zagranicy. Poprosił o wsparcie Organizację Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym.
W środę kazachskie ministerstwo zdrowia informowało, że rannych było ponad tysiąc ludzi, a 400 trafiło do szpitali. 62 osoby są na oddziałach intensywnej opieki medycznej.
W związku z sytuacją w Kazachstanie władze zablokowały internet oraz komunikatory i telefony komórkowe.
Czwartkowej nocy wybuchły regularne strzelaniny w Ałmaty. Przed południem w centrum miasta trwały intensywne strzelaniny. Według TASS wojsko w Ałmaty zażądało od uczestników zamieszek opuszczenia Placu Republiki i ostrzegło przez głośniki, że zacznie strzelać. Naoczni świadkowie donieśli, że później otworzono ogień.
Choć w czwartek wieczorem władze twierdziły, że plac został całkowicie „oczyszczony”, w nocy w mieście słychać było strzały. W mediach publikowane są zdjęcia przedstawiające uszkodzone budynki administracyjne, w tym w wyniku pożarów, a także wraki spalonych samochodów na ulicach.
W piątek rano służba prasowa Gwardii Narodowej podała, że rannych zostało 216 funkcjonariuszy, pełniących służbę głównie w Ałmaty i w Szymkent. Część z nich ma mieć rany postrzałowe, a nawet „otwarte rany czaszkowo-mózgowe”. Poinformowano też o śmierci kolejnych dwóch funkcjonariuszy. Wcześniej informowano, że od początku protestów zginęło 18 policjantów i funkcjonariuszy Gwardii Narodowej.
Według kazachskiego MSW zginęło 18 funkcjonariuszy a 748 zostało rannych. Nie jest jasne, jaka jest liczba ofiar wśród protestujących i uczestników walk. MSW Kazachstanu twierdzi, że 26 „przestępców” zostało zlikwidowanych, co wydaje się liczbą niepełną. Podano także liczbę 3 tys. zatrzymanych.
Kasym-Żomart Tokajew powiedział w czwartek podczas posiedzenia rady ds. bezpieczeństwa, że „porządek konstytucyjny został w znacznym stopniu przywrócony we wszystkich obwodach”.
Tass / svoboda.org / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!