Przedstawiciele polskich organizacji humanitarnych działających w Gruzji są zbulwersowani działaniami miejscowych władz. Zgodnie z obowiązującym w tym kraju prawem wszystkie transporty z darami zostały opodatkowane w wysokości 18 procent ich wartości.

Z tego powodu ostatni transport lekarstw, żywności i koców, który dotarł z Warszawy do Tbilisi został zatrzymany w komorze celnej na lotnisku.
Do 4 września obowiązywał w Gruzji Stan Wojenny. Zgodnie z prawem wojennym pomoc humanitarna nie podlegała opodatkowaniu. Po zniesieniu Stanu Wojennego gruzińscy celnicy upomnieli się o swoje.
W magazynach celnych na lotnisku w Tbilisi pozostała żywność, głównie konserwy mięsne, makaron i ryż. Na oclenie czekają również szczepionki, opatrunki i antybiotyki, na które czekają uchodźcy w obozach Czerwonego Krzyża. Samolotem z Polski przyleciały również koce i materace dla koczujących w stolicy uchodźców. Sprawa zbulwersowała Janinę Ochojską z Polskiej Akcji Humanitarnej. Szefowa PAH-u kupiła specjalnie dla gruzińskich dzieci kilkaset koców. Zbulwersowana jest również Tatiana Kurczewska z organizacji Polonia Medyczna. – Na nasze dary czekają tysiące głodnych i chorych ludzi – powiedziała Polskiemu Radiu Kurczewska. Dyrektor Caritas – Gruzja ksiądz Witold Szulczyński twierdzi, że to skandal. Szulczyński dodaje jednak, że taka sytuacja trwa od lat. Według dyrektora Caritas – od lat, bezskutecznie, o zmianę gruzińskich przepisów podatkowych zabiega Nuncjatura Apostolska w Tbilisi. Sprawą zajęli się już polscy dyplomaci.

IAR / mb

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply