Droga do porozumienia

Po takim tytule powstaje pomysł: a komu to porozumienie jest potrzebne?
Zwłaszcza gdy dowiadujesz się, że i polska i ukraińska strony wspólnie opowiadają się za potrzebą polsko-ukraińskiego porozumienia, ale jednocześnie każda z nich proponuje swój wariant tego samego porozumienia. Inaczej mówiąc,- pragną wygrać w tej bardzo ważnej sprawie. Chodzi nie o liderów Ukrainy i Polski — tu wszystko w porządku, a o historykach, publicystach, działaczach społecznych.

Wiktor PEŃKO

Łuck

Droga do porozumienia

(w kwestii konfliktu ukraińsko-polskiego w okresie Drugiej wojny światowej i w latach powojennych )

Po takim tytule powstaje pomysł: a komu to porozumienie jest potrzebne?

Zwłaszcza gdy dowiadujesz się, że i polska i ukraińska strony wspólnie opowiadają się za potrzebą polsko-ukraińskiego porozumienia, ale jednocześnie każda z nich proponuje swój wariant tego samego porozumienia. Inaczej mówiąc,- pragną wygrać w tej bardzo ważnej sprawie. Chodzi nie o liderów Ukrainy i Polski — tu wszystko w porządku, a o historykach, publicystach, działaczach społecznych. Wygrać można, lecz na krótki czas, bo współzawodnictwo w zakresie ideologii i w warunkach otwartego społeczeństwa gwarantuje krótkotrwały powrót do problemu już rozpatrywanego i rozwiązanego. A dalej poszukiwania odpowiedzi na zadane wcześniej pytania, postulowane zastrzeżenia, nowe wyjaśnienia. W tym procesie poszukiwawczym można wpisać się do już nadpracowanych schematów, twierdzeń i zaprzeczań, a można poszukać inne podejścia do interpretacji tego, co się stało i tego, jak te wydarzenia interpretują.

W takich poszukiwaniach można polegać na morał, lecz ona nie jest zawsze efektywna. Morał ustala wewnętrzne zakazy i reguły stosunków w granicach każdej wspólnoty, która pojmuje swoje istnienie: od rodziny do ugrupowania kryminalnego. To są reguły stosunków między starszymi i młodszymi, między kobietami a mężczyznami. A jeszcze morał każdej wspólnoty ustała reguły stosunków z “obcymi”, czyli z przedstawicielami innej wspólnoty. “Obcy” zawsze, pozostają obcymi, bo nie są swoimi, dlatego stosunki z obcymi zawsze mogą zmienić się na wrogie. Słabość morału w stosunkach wspólnot polega na tym, że ona pozostaje w świadomości człowieka na poziomie uczuciowym. To jest zaletą człowieka moralnego, chociaż uczuciowość może wprowadzić w błąd, jeśli człowiek nieoczekiwanie trafi się do warunków, gdzie jejo credo moralne nie pojmują w ogóle, albo pojmują się nieadekwatnie.

W tym kontekście przypomina się apel do dobrej woli ludzi co do oceniania konfliktu ukraińsko-polskiego: “„Przepraszamy – prosimy o wybaczenie”. Bardzo mądra myśl i mądra propozycja, lecz czy każdy człowiek jest gotów ją zrealizować? Wybaczyć może ten, kto próbuje zrozumieć tego, komu wybacza. Ale zrozumieć innego, którego dotąd pojmował za swojego oponenta, a może i wroga, oznacza w jakimś stopniu wyrzec się samego siebie. A czy wielu jest takich, którzy mogą to zrobić? Nie każdy człowiek może odwołać się do Boga, a tutaj tym bardziej – zawierzyć człowiekowi śmiertelnemu.

Można liczyć się na autorytet prawa. Lecz nie ma w ogóle prawa, przynajmniej w cywilizacji współczesnej, czyli nie ma jedynej teorii prawa, oprócz idei prawa naturalnego. Prawo zależy od konkretnych systemów politycznych i konkretnych ludzi, ono wyraża się w konkretnych przepisach prawnych, które nie zawsze odpowiadają potrzebom ludzi. Prawo jurydyczne, czyli – ustały prawnicze – są produktem ludzkiej wyobraźni o prawdzie i sprawiedliwości , jeśli niektórzy twórcy konkretnej prawnej normy w ogóle nad tym się zastanawiają. W ramach możliwości prawnych można ujawnić konkretnego przestępcę – pod warunkiem ustalenia, że to jest przestępca – i ukarać jego, wymyśliwszy mu ukaranie za to przestępstwo. Ale czy mogą wszyscy ludzie być uczestnikami porozumienia w kwestii zbrodni? Otóż czy mogą oni pogodzić się z opinią prawną, uspokoić się i wyrzec uczucia zemsty ? Przeważająca ilość ludzi nie myśli kategoriami prawnymi. Nawet nie wszyscy absolwenci prawa są prawnikami.

Można powołać się na autorytet nauki historycznej. Właśnie na naukę, nie na jedną historię, bo historia jest tym, co odbyło się i co ma wpływ na teraźniejszość niezależnie od tego, czy widzimy to, czy nie. Natomiast historia jako nauka zależy od konkretnych historyków, bez względu na to, czy studiowali oni naukę historii na uniwersytecie, czy należą do pasjonatów. Jednym i drugim właściwa zależność metodyczna, moralna, kulturalna, socjalna, etniczna, ideologiczna i nawet czasami koniunkturalna. Stan wiedzy naukowej zależy od potrzeb i zdolności poznawczej ludzkości. Przełamując ścianę między swoją wyobraźnią i rzeczywistością obiektywną na korzyść rzeczywistości, ludzie otrzymują wiedzę, która ułatwia ich stosunki z naturą. Treść tego procesu poznawczego polega na tym, że ludzie mogą ułatwić stosunki z obiektem badania, lecz nie zwyciężyć go. Zwyciężyć obiekt można tylko, drogą jego zniszczenia. Można zniszczyć człowieka i cały naród, lecz niemożliwie zniszczyć cały świat. Dlatego stosunkowo ostrożnie zachowują się ci, którzy badają, świat fizyczny, chemiczny, biologiczny. Natomiast pozwalają sobie zbędnego ci, którzy badają świat ludzi, zwłaszcza prawnicy i historycy. Sporo historyków opisują życie wspólnot ludzkich tak, jak gdyby oni byli ich twórcami, albo jak rodzice pojmują swoich dzieci. Dzieci można nadzwyczajnie kochać, wybaczać im wszystko, można być z nich dumnym, chwalić się nimi, przypisywać im wszystko, co się chce w nich widzieć. Na dzieci można się złościć, dzieci można ukarać, uczyć, jak starszy i mądrzejszy uczy młodszego albo mniej mądrego.

Badając ludzkość, historycy często zapominają, że oni badają naturę — fenomen, który żyje według własnych reguł, bo gdyby było inaczej, to tego fenomenu społecznego po prostu nie byłoby. W każdym historyku, jak i w każdym człowieku, niekiedy budzi się sędzia, i zamiast tego, żeby po prostu napisać opinię wydarzeniu, on wynosi swój własny wyrok, który według niego jest nieodwołalny.

Zostaje liczyć się na filozoficzny sposób myślenia, czyli na filozofię, bo tylko ona może zmysłowe, instynktowne przekształcić w świadomości człowieka na przedmiot zrozumienia . Interpretacja daje człowiekowi możliwość pozbyć się emocji zbędnych, fobii i dużo innych rzeczy, co wynika od nieumiejętności rozdzielenia porządku myśli i uczuć. Chodzi nie o całym arsenale myślenia filozoficznego, a tylko o jego części – filozofię historii, bo każde wydarzenie historyczne ma swoją przyczynę i jest częścią pewnego procesu, który także ciężko zobaczyć, jak ciężko zobaczyć prawo według normy prawnej.

Nie zbędne jest zwrócenie do doświadczenia filozofii prawa, a także psychologii socjalnej.

Zaczynamy od tego, że problem konfliktu ukraińsko-polskiego czy polsko-ukraińskiego w pierwszej połowie ŐŐ w. kilka lat intensywnie omawiany jest w Polsce, na Ukrainie i w Rosji. Jest wiele naukowych i dziennikarskich publikacji, wystaw, kronik dokumentalnych, a o konfliktach Ukraińców i Polaków które miały miejsce trzysta, czterysta lat temu prawie zapomniano? Lecz oni byli. Podczas tych konfliktów było krwi polskiej i ukraińskiej więcej niż w ŐŐ wieku. Zabijały nie tylko wojskowych, ale i dzieci, kobiet, chłopów, rzemieślników, szlachtę, księży. Paliły się kościoły, majątki, miasta, wsie. Zniszczone zostały biblioteki i inne zabytki kultury, religii.

Jednak problem konfliktu polsko-ukraińskiego jest prawie usunięty z przestrzeni informacyjnej i zastąpiony informacją o wydarzeniach w ŐŐ wieku. O wydarzeniach XVI – XVIII wieków mówią i piszą niedużo naukowców, natomiast milczą współcześni publicyści, blogerzy. Wszystkim im można przypisać wszystko, lecz warto wspomnieć bardzo prostą prawdę: działania człowieka są wynikiem jego myślenia. Myślenie człowieka jest zjawiskiem przyczynowo-skutkowym, które ma swoją, czasami utajoną dla myśliciela, przyczynę. Teraz nie nie ma powodów do podejrzewania wszystkich autorów, co piszą na ten temat w kłamstwie i koniunkturalności.

Żywe zainteresowanie wydarzeniami ŐŐ wieku można wyjaśnić większą aktualnością w porównaniu z dawno minionymi, dlatego że są żywi świadkowie, ofiary. Ale to można pojmować tylko w kontekście problemu przyjęcia jednego albo zaprzeczania innego. To, co odbyło się stosunkowo nie tak dawno, postrzega się łatwiej, bo zrozumiała jest logika wydarzeń. Jednak odbiór informacji o ostatnich wydarzeniach i samych wydarzeń – to coś innego. Przeciętny czytacz, słuchacz, widz czerpie informację nie z pierwszych źródeł i co najważniejsze nie sam uświadamia informację. On czyni to zgodnie ze schematami, przygotowanymi przez innych ludzi, tradycje, ideologie. O tym dobrze wiedzą specjaliści z technik i metodologii badań, a jeszcze pracy informacyjnej, organizacji i przeprowadzenia wojen informacyjnych. Historycy wiedzą, że nie można całkiem ufać memuarom, zarejestrowanym dyktafonem .

Ale są wyjątki. Za pomocą programu rządowego “Zrehabilitowane historią” autor tego artykułu razem z innymi badaczami opracowywał sprawy karne z archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, który kiedyś należał, NKWD. To były sprawy karne skazańców według artykułu 54 Kodeksu Kryminalnego USRR 1929 roku i st. 62, innymi artykułami KK. USRR 1960 roku. Takie sprawy były odniesione do kategorii przestępstw przeciw państwa. W protokołach przesłuchań 40 –50 tych lat jest sporo świadczeń z czasem skazanych, nawet do wyższej miary ukarania, rozstrzelania, z powodu działań UPA, Armii Krajowej i innych. To były odpowiedzi na pytania radzieckich śledczych, w warunkach presji psychologicznej i fizycznej, którą sprawiali skazanemu. Z protokołów przesłuchań można zobaczyć, że, przesłuchując Ukraińców, śledztwo nie interesowało się działaniami Polaków. Najważniejszy było wykryć ukraińskie antyradzieckie grypy konspiratywne, dlatego o przestępstwach AK. nie chcieli się dowiedzieć. Po prostu utrwalało się zawiadomienie zaaresztowanego. Skazani nazywały dzień, rok, wieś, inną miejscowość, zdarzało się, że nazywały uczestników rozpraw nad ludnością ukraińską. Tak samo oni opowiadały o rozprawach nad Polakami z boku UPA. Taka informacja zasługuje na zaufanie, ponieważ skutki śledztwa nie wpływały na wyznaczenia ukarania. Wyroki wyznaczały się nie śledczymi albo sądami, a uchwałami WKP(b).

Więc powracamy do pojęciowej części dyskusji. Największa uwaga w związku z wydarzeniami ŐŐ wieku skupia się przede wszystkim wokół problemu wymordowania ludności cywilnej, a także prób ustalenia, kto więcej cierpiał. Dlatego, powstaje pytanie: kto na tym skorzysta? Wnioski stron dyskusji często wzajemnie się wykluczają, co nie normalizuje stosunków polsko-ukraińskich, a raczej – temperuje. Co do ostatniego, to można rozmawiać i o istnieniu trzeciej wrogiej strony, która czyni wszystko, żeby pokłócić Ukraińców z Polakami. A czy warto? Jeśli dwóch nie dojdzie do porozumienia, to koniecznie znajdzie się trzeci. Temat trzeciej strony należy zostawić służbom specjalnym. Oczywistym zostaje to, że, jak polscy i ukraińscy historycy, publicyści myśleli dziesięć, piętnaście lat temu, to prawie tak samo oni myślą i dziś. Dodało się tylko twierdzenie, że z tym trzeba coś robić, bo realia polityczne wymagają porozumienia, a fakty historyczne – przeciwnie – powodują zamieszanie wśród przeciętnych Polaków i Ukraińców. Wspólnoty wywierają presję na politykach stawiając ich w niezręcznych sytuacjach. Jeśli następne badania będą opierały się na ocenianie i weryfikacji przyjętych faktów każdej ze stron, to nie będzie żadnego postępu. Należy szukać podstawową przyczynę nieporozumienia ukraińsko-polskiego w czasie określonym, która na danym etapie historii ma naturę obiektywną.

Więc główna uwaga skupi się na wyniszczaniu ludności pokojowej albo pozbawieniu jej możliwości mieszkać na ziemi ojczystej, mieć swoją religię i tak dalej. Wyobrazimy cię, jeśli nie badaczami, to przynajmniej śledczymi, i zamyślimy się nad pytaniem motywacji działań osób, którzy czynili gwałt. To jest trudna sprawa, ponieważ chodzi nie prosto o sumie morderstw. Ciężko przyjąć twierdzenie, że wszystkie działania czyniły jaźnie z ruszoną psychiką. Tacy byli, lecz oni nie byli większością. To można udowodnić tym, że gdyby to naprawdę było prawdziwym faktem, to gwałcicieli zaznaliby masowej dezaprobaty przede wszystkim wśród rodaków. Natomiast mamy inny przykład: sporo rodaków, jeśli nie aprobowali, to i nie zaprzeczali. Nie brakowało ludzi, którzy podtrzymywali takie zbrodnie.

Dlatego trzeba mówić o stanie i transformacji kultur Ukraińców i Polaków w czasie określonym w artykule. Należy przyznawać albo przypuszczać, że motywy działań konkretnych wykonawców wspierały się na pewne zasady narodowo-kulturalne. Dla tego skupimy uwagę na subiekcie tych działań tragicznych.

On/oni nie upadli z nieba, nie trafili do Polski, Ukrainy z innej planety czy nawet innego kontynentu. Oprócz tego należy zwrócić uwagę na to, że wśród tych, którzy popełnili zbrodnie, i ze strony polskiej i ukraińskiej, nie brakowało ludzi, którzy mieli wykształcenie: gimnazjum i nawet uniwersytet. Wśród ich było dużo osób z bogatych i wykształconych rodzin. Można ten fakt ignorować, co przeważnie czynią historycy i publicyści, lecz tym nie można lekceważyć tylko dlatego, że każda teoria jest tworzona przez intelektualistów, a realizowana przez masy narodowe. Nie można ignorować i tego, że każda teoria staje się masową nie dzięki swojemu autorowi, lecz pod warunkiem istnienia zapotrzebowania na nią. Tak kiedyś, w warunkach pierwotnego kapitalizmu, rozprzestrzenił się marksizm – teoria, która w uproszczonej formie udowadniała wyjątkowe prawo osób, którzy nie posiadają własności materialnej rządzić całymi klasami i społeczeństwami, w celu „budowania bezklasowego i społecznie jednorodnego społeczeństwa”. To jest pomysł o historycznie”pełnowartościowych” i “niepełnowartościowych” klasach. Faktycznie, pierwotna idea sprawiedliwości socjalnej, której początki sięgają buddyzmu i chrześcijaństwa, przekształtowała się w teorię klasowego gwałtu i nierówności społecznej.

Nacjonalizm, który, według swojej treści, jest teoretycznym przeciwieństwem teorii socjalistycznych, nie miał negatywnych intencji. Nacjonalizm, jak i socjalizm może przybrać formy prymitywne: rasizm, faszyzm, nazizm. Kiedy to społeczeństwo osiąga stan nieporozumienia międzyklasowego, wtedy ono wpada w ramiona socjalizmu. Kiedy to nieporozumienie dosięga nienawiści, wzajemnego lekceważenia, wtedy społeczeństwo idzie do “bolszewizmu”. Kiedy naród okazuje się na granicy swego zniszczenia albo kiedy on potrzebuje rozwoju aktywnego, żeby wyjść z kryzysu, to na pierwszy plan wysuwa się nacjonalizm. Zarówno socjalizm, jak i nacjonalizm – to teorie społecznie konsolidujące, dlatego każda wspólnota wybiera jedną z dwóch teorii – zależnie od tego, która z nich odpowiada zapotrzebowaniom czasu i potrzebom społeczności.

Rozpoczynają tę sprawę intelektualiści. Oni pierwszymi pojmują tematy aktualne. Za nimi idą politycy, którzy, świadomie czy nie, wykorzystują potrzebę ludową, przedstawiając ją jak własne odkrycie i drogowskaźnik dla tegoż samego ludu.

Polityka jest sztuką możliwego, tak samo, jak w handlu – sprzedać można tylko to, co ma popyt. Zubożały lud zawsze kupuje tanie rzeczy, tak samo, jak Rosjanie w 1917 roku skusili się nie socjal-demokratyzmem a bolszewizmem.

Niemcy w 30-tych latach zeszłego wieku, po niedługich poszukiwaniach prawdy, zrezygnowali się ze swoich przewodników socjalistycznych i nawet od komunistów radykalnych i uwierzyli Adolfowi Hitlerowi.

W Europie pod koniec XIX wieku – na początku XX wieku rozpoczął się proces rozpadu imperiów, który spowodował zmianę preferencji teoretycznych. Na ułamkach imperiów stwarzały się nowe państwa, historycznie przeciwległe tym imperiom. Po socjalizmie produktu imperiów europejskich, przyszedł nacjonalizm. Stany tworzyły imperia, natomiast państwa narodowe kształtowała trzecia klasa: bourgeois, mieszczanin, kułak, fermer. To była klasa, która potrzebowała władzy państwowej dla obrony swoich interesów ekonomicznych i socjalnych. Kraje należące do narodów historycznych to : Węgry, Czechosłowacja, Polska, Finlandia, Estonia, Litwa, Łotwa. Dotyczy to jeszcze i nowej Austrii, Niemiec, Rumunii, Bułgarii.

Jaka teoria mogłaby być aktualna dla tych państw i ich narodów w tym czasie, zwłaszcza dla Polski? Socjalistyczna czy narodowa? Oczywiście, że narodowa. Czechosłowacja wzięła trochę jej, kiedy wchodziła do Austro-Węgrów. Natomiast Polska, która odrodziła swoją państwowość w 1918 roku, zbierała się z kawałków: część od Austrii, część od Niemiec, część od Rosji. 125 lat istnienia narodu w różnych państwach – to 125 lat pobytu w trzech różnych politycznych, kulturalnych i ekonomicznych systemach. Skutkiem tego było istnienie na początku ŐŐ wieku trzech wariantów kultury polskiej. Wystarczy tylko przypomnieć, że w 1918 roku w Warszawie języka rosyjskiego było niemniej, niż we współczesnym Kijowie. Trzy rodzaje kultury polskiej klasy robotniczej, chłopstwa, przemysłowców, wojskowych. Odrębną wyznaczała arystokracja i księża katoliccy .

Oczywistym jest ten fakt, że idea narodowa, a raczej nacjonalistyczna, zwyciężyła z powodów obiektywnym. Tylko ta idea mogła ukształtować terytorialnie i społecznie jedyny naród jak podstawę jednej Polski. W tym procesie nie ma sensu szukać czyjejś winy albo złego zamiaru — to był wymóg czasu i dużo Polaków podporządkowali się jemu. I nie tylko Polacy, ale i – Bułgarzy, Niemcy, Rumuni, Austriacy, Węgierzy, Estończycy, Finowie. Każdy naród miał swoje problemy, ale żaden z ich nie zdradził swojej drogi nacjonalistycznej.

Nie mieli poziomu narodu historycznego Słowacy i dlatego pozostali się w związku i pod opieką Czechów. Demokratyczni Czesi obiecali im i Ukraińcom zakarpackim ustrój federalny, lecz odważyli się na to tylko w 1938 roku, kiedy byli przed zagrożeniem okupacji Niemcami i straty przez to swojej niepodległości. Ideolodzy, politycy nowych państw wiedzieli bardzo dobrze, że sama po sobie idea państwa jest nieefektywna wśród obywateli przeciętnych. Wśród ludzi panowała i panuje myśl, że dobrze jest tam, gdzie nie przeszkadzają zajmować się swoją sprawą, która przynosi pieniędzy, a nie tam, gdzie jest władza . Ideę państwa dla samego państwa mogą przyjąć jednostki, dlatego wielka ilość ludzi chętnie postrzega państwowość tylko w jej etnicznym, czasami w religijnym uzasadnieniu .

Na początku ŐŐ wieku w Europie był popularny etnocentryzm, który, spełnił swoją najważniejsza państwowotwórczą misję – rozłączył narody Europy, co doprowadziło do Drugiej wojny światowej. W tym procesie etnocentrycznym Ukraińcy nie byli wyjątkiem: w dwudziestych latach ŐŐ wieku oni wspięli się do poziomu narodu historycznego . W ten czas Ukraina była rozdzielona między czterema państwami: Rumunia, Polska, a część Ukraińców zaznała prześladowań etnicznych w regionie czechosłowackim . W USRR, pod wyglądem “tworzenia socjalistycznej za treścią i ukraińskiej zgodnie z przepisami kultury republiki”, rozpoczęło się fizyczne wyniszczanie ukraińskich intelektualistów, księży. Pojedynczym osobom udało się uratować, później jednak zostali oni zdyskredytowani . Wydarzenia na Zachodzie i wschodzie Ukrainy spowodowały aktywne kształtowanie ukraińskiej etnocentrycznej kultury politycznej. Odbywało się to przeważnie na jej przestrzeniach zachodnich, ponieważ Ukraińcy w USRR , byli narażeni na proletaryzację, i weszli w stan amnezji etnokulturalnej, zmieniając się na społeczność „kołchoźników”, robotników i ich inteligencję „ludową”. ZSRR był przedłużeniem Imperium rosyjskiego, a imperia nie cierpią nacjonalizmu na swoim terytorium dotąd, gdy czują się imperiami. Galicja, Wołyń, Zakarpacie, Bukowina były w strefie państw narodowych, gdzie ciągle otrzymywały dodatkowe bodźce dla rozwoju nacjonalizmu ukraińskiego.

Problemy tworzenia własnego państwa w Polsce trwały jeszcze podczas okupacji niemieckiej (1939 – 1945 lata) i w lata Polskiej Ludowej Republiki, do faktycznego rozpadu ZSRR w 1991 roku jak systemu państwowo-politycznego i zjawiska geopolitycznego. W okres okupacji niemieckiej i wiele lat po tym polski ruch za niepodległość działał w ramach teorii państwa narodowego, w której, prawidłowo, przeważała idea odrodzenia terytorialnego Rzeczpospolity Polskiej przed jej pierwszym rozbiorem.

Kiedy naród w postaciach swoich przewodników nie ma stałego pojęcia o swojej przyszłości albo kiedy taką przyszłość ciężko wyjaśnić obywatelom przeciętnym, to uwaga skupia się na przeszłości. Jest to właściwość charakterystyczna dla nieuformowanego systemu społecznego.

Myśliciele okresu europejskiego Odrodzenia, Oświecenia stale zwracali się do obrazu idealnego zeszłego ludzkości, który, ich zdaniem, był czysty przed naturą i samym sobą . Lecz aktualne w jednym może być nieadekwatne w innym, co powstało się w tym, że polscy politycy w najbardziej skomplikowane okresy walki o niepodległości Polski nie potrafili wyróżnić wroga od przeciwnika, wyróżnić tego, kto całkiem jest wrogiem niepodległości, od tego, kto jest przeciwny powrotu do granic Polski z XVIII wieku.

Z Ukrainą sytuacja nie była o wiele lepsza. Przywódcy ukraińskiego ruchu wyzwoleńczego tak samo często nie rozróżniali wroga od oponenta. Logika nacjonalizmu ŐŐ wieku była radykalna: uzyskać niepodległość nawet ceną zniszczenia innego państwa, czyli zdobyć niepodległość Ukrainy za cenę państwowej niepodległości Polski, ZSRR, Czechosłowacji, Rumunii. Niektórzy przywódcy OUN (r) mówili o tym prawie do końca 40-ych lat zeszłego wieku. Oczekiwali się Trzeciej wojny, światowej, która przyniesie koniec historii ZSRR i jego satelitów. Ludzkość zawsze cierpiała i będzie cierpieć od inercji myślenia.

Móc czynnika etnokulturalnego znajduję się w społecznej naturze człowieka.

Kultura etniczna dla człowieka, szczególnie na początku XX wieku, definiowała istotę i warunek zachowania i przedłużenia jego własnego życia. Człowiek zawsze chce żyć w zwykłym i wśród zwykłego. Strata tego wywołuje przeczucie straty własnego życia. Na przykład, w Dawnych Atenach rodaków nie karali na śmierć – przyznanych niebezpiecznymi pozbawiali prawa mieszkać w polisie rodzimym, czym skazywali na śmierć socjalną (możliwość utrafić do niewolnika) i na śmierć fizyczną . Jeden z milionów zgadza się na banicję wygnanie dobrowolne – wszyscy inni wolą komuś należeć.

Idea państwowości narodowej jest niezwykle potężna – ona zdolna niwelować dowolny ruch socjalny i nawet demokratyczny. Skorzystał z tego Hitler, któremu udało się „przeprogramować” Niemców: naród z właściwymi dla niego tradycjami demokratycznymi w jedną kolumnę nazistów. Podobnie czynili także przywódcy Polski. To robiła i OUN – swego czasu bardzo wpływowa ukraińska organizacja polityczna. Nie omijał nacjonalizmu i “przywódca” proletariatu światowego ˛. Stalin . Prosperuje nacjonalizm państwowy we współczesnej Rosji Kultury etnocentryczne są niechętne do poróżnienia. To swoistego rodzaju zamknięte systemy informacyjne, w których odbywają się pewne transformacje kulturalne, także i charakteru destruktywnego dla kultury. Treść tych deformacji jest opracowanie i zastosowanie wartościowych schematów przez „nosicieli kultur”, zredukowanych do części elementarnych. W tych schematach etnos tytułowy odnosi się do podstaw oceniania wszystkiego, co odbywa się w nim i poza jego zasięgami. Etnos, na przykład, – Polak, Ukrainiec, Niemiec, – jest reprezentowany przede wszystkim jako kryterium oceniania wszystkiego innego, a tylko potem, jak fenomen etnokulturalny. Przy takim podejściu etnos tytułowy jest wzorcem doskonałości, a wszystkie inne, nie tytułowe – takimi, które w czymś muszą ustąpić. Dla przykładu, kibice piłkarscy – to swoisty przejaw kultury miejskiej. Kibice różnych piłkarskich zespołów myślą jednakowo, ich ocenianie rzeczywistości nie wychodzi poza obręb wartości przyjętych przez nich, a są one głównym i jedynym źródłem życiowo ważnej dla ich informacji: zwycięstwa, porażki, rachunki, epizody, imiona piłkarzy, emblematy. Skutkiem tego jest to, że oni lubią i nawet uwielbią nie samą piłkę nożną jak rodzaj sportu, a samych siebie w tym sporci. W wyniku kibic albo pełnoprawny członek drużyny może być kaleką, lecz czuć się mistrzem.

Nie ma sensu walczyć z wadami społecznymi – wadom można tylko zapobiegać, lecz dla tego należy prosto zrozumieć, że wszystko, co istnieje w społeczeństwie, zaczyna się z konkretnego człowieka. Zaczyna się nie z Polaka, Ukraińca, Niemca, a ze ssaka klasy “homo sapiens”, którzymi mogą być Polak, Ukrainiec, Niemiec. Dla osoby przeciętnej ocenianie innych przez siebie jest całkiem zjawiskiem natury . Człowiek przeciętny jest nosicielem początków rasizmu, nazizmu, bolszewizmu i, zarazem – humanizmu, współczucia do innego i miłości. Wszystko zależy od wezwań czasu, od systemów społeczno-politycznych, które mogą wywoływać i wytworzyć w człowieku miejsce na którąś z tych teorii.

Idea, zaproponowana człowiekowi politykiem, pisarzem, poetą, publicystą, dziennikarzem, naukowcem, partią polityczną, gromadą religijną, wcześniej czy później aktualizuje w niej jakąś jej właściwość. Odtąd włączona właściwość będzie istniała dla człowieka jak coś zewnętrzne, za co ona nie musi odpowiadać. Taki sobie fenomen świadomości masowej: działać jak wszyscy, bo nie ukarzą.

Ukraińcy i Polacy znajdą porozumienie prawdziwe, kiedy Ukraińcy zrozumieją, że ono jest potrzebne nie Polakom, a Ukraińcom, i i odwrotnie; kiedy uświadomią treść wad świadomości masowej, kiedy będą odczuwali indywidualistycznie potrzebę porozumienia.

Lecz to będzie kiedyś, kiedy nie nasze narody, za którymi łatwo zachować się, a wszyscy potrafimy poznać siebie indywidualistycznie, zrozumieć swoje wady i zalety, żeby zrozumieć innego, bo on jest taki samy. Czyli podobny.

http://uamoderna.com/biblioteka/difficult-memory-east-galicia

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply