Doradca kanclerza Olafa Scholza ds. polityki zagranicznej Jens Plötner uważa, że stosunki z Moskwą są równie ważne, jak dostawy broni dla Kijowa. Słowa Plötnera spotkały się z oburzeniem w niemieckiej przestrzeni publicznej.

Jens Plötner odniósł się do oskarżeń kierowanych pod adresem niemieckiego rządu przez dużą część mediów i opozycji, dotyczących opóźnień w dostawach ciężkiej broni dla Ukrainy i niezdecydowania w udzielaniu jej poparcia. Jego zdaniem debata o pomocy dla Ukrainy była napędzana “gorączką, która lekceważy ważne problemy”. “Można zapełnić wiele stron gazet 20 Marderami (bojowe wozy piechoty, o które Kijów prosił Berlin – przyp. red.), lecz dużo mniej artykułów dotyczy tego, jak powinny wyglądać nasze stosunki z Rosją w przyszłości” – powiedział, cytowany we wtorek przez portal Financial Times.

“Jest to co najmniej tak samo ekscytująca i istotna kwestia, o której moglibyśmy rozmawiać” – dodał.

Financial Times zwraca uwagę, że wypowiedź Plötnera spotkała się z oburzeniem w niemieckiej przestrzeni publicznej.

Marie-Agnes Strack-Zimmermann (FDP), przewodnicząca komisji obrony Bundestagu powiedziała, że komentarze Plötnera “ujawniają sposób myślenia niemieckich elit z ostatnich kilkudziesięciu lat, który wprowadził nas do tej strasznej sytuacji”. „To nie czas, aby z czułością myśleć o Rosji, lecz by pomóc Ukrainie” – dodała.

Zdaniem Plötnera Niemcy wspierają Ukrainę „politycznie, gospodarczo i militarnie w wystarczającym stopniu”.

Doradca kanclerza Scholza odniósł się także do kwestii ewentualnego członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej. “Jeśli jesteś atakowany, nie oznacza to automatycznie, że rośnie praworządność w twoim kraju” – powiedział. “Problemy Ukrainy mają charakter strukturalny, nadal istnieją i trzeba się z nimi uporać” – dodał.

Financial Times podkreśla, że wypowiedź doradcy kanclerza wywołała pytania o to, czy obecny rząd Niemiec „wyciągnął odpowiednie wnioski z wojny Putina”.

Zobacz także: Niemcy: trzy systemy artylerii rakietowej MARS II trafią na Ukrainę do początku sierpnia

Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę rząd Niemiec był krytykowany m.in. za powolne dostawy broni. Kijów potwierdził we wtorek, że otrzymał pierwszą partię ciężkiego uzbrojenia z Niemiec – haubicoarmaty PzH 2000. Wcześniej niemiecka minister obrony Christine Lambrecht informowała, że ukraińscy wojskowi byli szkoleni z ich obsługi.

Przypomnijmy, że w czwartek przywódcy Francji, Niemiec i Włoch przybyli wspólnie do stolicy Ukrainy, gdzie spotkali się z jej prezydentem Wołodymyrem Zełenskim.

Wspólna wizyta przywódców trzech największych gospodarek UE ma ważne znaczenie przed szczytem Unii, na którym ma zostać podjęta decyzja w kwestii tego czy przyznać Ukrainie status oficjalnego kandydata. Znaczenie ma i to, że Francja, Niemcy i Włochy są tymi państwami, które nie zajmują wyłącznie proukraińskiego stanowiska, ale próbują też utrzymać komunikację z Rosją. Macron wzywał wręcz do „nie upokarzania” Moskwy, by osiągnąć rozwiązanie polityczne konfliktu zbrojnego.

„Die Welt” podał w piątek, że za kulisami kanclerz Niemiec Olaf Scholz, prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Włoch Mario Draghi naciskają na Ukrainę, by poszła na ustępstwa wobec Moskwy, a po upadku Donbasu rozpoczęła rozmowy pokojowe. Według gazety, Ukraińcy wcale sami nie zdecydują o swoim losie, gdyż inni zrobią to za nich.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

W poniedziałek wiceszef MSZ Marcin Przydacz odniósł się do wizyty przywódców Włoch, Francji, Niemiec i Rumunii w Kijowie. “W czwartek w Kijowie pojawiły się tematy dotyczące konieczności podjęcia dialogu z Rosją, jakichś koncesji i ustępstw. Rozmawiano o tym, w jaki sposób rzekomo miałoby dojść do rokowań pokojowych” – powiedział.

Zobacz także: Niemcy wracają do węgla. Wicekanclerz: „To gorzkie, ale po prostu nieuniknione”

ft.com / dw.com / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply