Jak poinformował John Bolton, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego, Donald Trump spotka się z prezydentem Rosji dopiero po zakończenie „polowania na czarownice”, czyli dochodzenia ws. ingerencji Rosji w amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 roku.

Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton poinformował w środę, że amerykański prezydent Donald Trump chce, aby do jego kolejnego spotkania z prezydentem Rosji Władimirem Putinem doszło nie w tym, ale w przyszłym roku. Bolton oświadczył, że zdaniem Trumpa jego następne spotkanie dwustronne z Putinem powinno odbyć się po “zakończeniu polowania na czarownice w sprawie Rosji“.

W ten sposób prezydent USA określa prowadzone w Stanach Zjednoczonych dochodzenie ws. ingerencji Rosji w wybory prezydenckie w 2016 roku, w których pokonał on Hillary Clinton. Śledztwo Roberta Muellera dotyczy rzekomych związków między sztabem wyborczym Donalda Trumpa a Moskwą.

Przeczytaj także: Mueller chciał ukryć związki między saudyjską rodziną z Florydy a zamachowcami z 11 września 2001 roku?

 

Przypomnijmy, że tydzień temu Trump napisał na Twitterze, że szczyt w Helsinkach był sukcesem i z niecierpliwością oczekuje na kolejne spotkanie z prezydentem Rosji. Przyznał, że chciałby kontynuować rozmowy, by zacząć wdrażać kwestie o których rozmawiali w Helsinkach, m.in. w temacie bezpieczeństwa Izraela, pokoju na Bliskim Wschodzie czy właśnie Ukrainy.

Później amerykańska administracja poinformowała, że prezydent USA polecił swemu doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Johnowi Boltonowi, by zaprosił rosyjskiego prezydenta Władimira Putina do Białego Domu. Rzeczniczka Białego Domu uważała, że do spotkania mogłoby dojść już jesienią tego roku.

Przeczytaj: Haley: Rosja nigdy nie będzie naszym przyjacielem, ale trzeba z nią rozmawiać

Czytaj również: Prof. Zapałowski dla Kresy.pl: Polska jest elementem gry Stanów Zjednoczonych

Wcześniej informowaliśmy, że dzień po tym, jak na szczycie w Helsinkach prezydent USA Donald Trump powiedział, że nie wie po co Rosjanie mieliby wtrącań się w ostatnie amerykańskie wybory prezydenckie, kolejny raz odniósł się do tej kwestii. Jego słowa wypowiedziane podczas wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Rosji Władimirem Putinem wywołały spore oburzenie w USA, nie tylko wśród Demokratów, ale również w Partii Republikańskiej – głównie u „jastrzębi” i zwolenników konfrontacji z Rosją – czy wśród konserwatywnych komentatorów. Po powrocie z Helsinek prezydent USA Donald Trump zapewniał, że wierzy amerykańskim agencjom wywiadowczym i akceptuje ich wnioski, że Rosja wtrącała się w wybory w 2016 roku. Twierdził też, że podczas konferencji z Putinem wyraził się niejasno, wręcz przejęzyczył się, przez co jego słowa zostały źle zrozumiane i odebrane. W środę, w wywiadzie dla CBS News Trump oświadczył, że Putin jest osobiście odpowiedzialny za rosyjską ingerencję w amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 roku.

Jak informowaliśmy, 25 lipca MSZ RP wydało deklarację o nieuznaniu aneksji Krymu przez Rosję. Kilka godzin wcześniej podobne oświadczenie wygłosił sekretarz stanu USA. Mike Pompeo wydał oświadczenie, że USA „odrzucają próbę aneksji Krymu przez Rosję i obiecują utrzymać takie stanowisko do momentu przywrócenia integralności terytorialnej Ukrainy”. Wezwał też Moskwę do „zakończenia okupacji Krymu”.

Polski MSZ nie ukrywał, że swoją deklarację wydał „przyłączając się do Deklaracji Krymskiej ogłoszonej przez Stany Zjednoczone Ameryki w dniu 25 lipca 2018 roku”. „W porozumieniu z naszymi sojusznikami i partnerami odrzucamy rosyjską nielegalną aneksję Krymu i zobowiązujemy się do utrzymania tego stanowiska do momentu przywrócenia integralności terytorialnej Ukrainy” – można przeczytać w oświadczeniu.

Rmf24.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply