Państwowa telewizja białoruska promuje świętowanie rocznicy ataku ZSRR na Polskę 17 IX 1939 r. poprzez propagandową narrację o „zjednoczeniu Białorusi” po 20 latach głodu, wyzysku, terroru i „opolaczania” ze strony „polskich okupantów”.

W poniedziałek w programie publicystycznym „Zrozumiała polityka” na antenie państwowej białoruskiej stacji ATN głównym tematem był Dzień Jedności Narodowej, 17 września, który w tym roku będzie obchodzony po raz pierwszy. To nowe święto państwowe, ustanowione w rocznicę agresji ZSRR na Polskę, w oficjalnej narracji propagandowej białoruskich władz upamiętnienia „zjednoczenie Białorusi”. Według prowadzącego, Siergieja Gusaczenki, ma ono przypominać Białorusinom „długą i trudną drogę” do ich „silnego i niepodległego państwa”.

Czytaj również: Nestor białoruskiej opozycji określa 17 września 1939 r. „zjednoczeniem” Białorusi

Zdaniem Gusaczenki, w Białorusi nie ma żadnych prześladowań na tle językowym i jest to kraj tolerancyjny. Twierdzi zarazem, że inaczej wygląda sytuacja w Polsce, która obecnie posuwa się do „prowokacji”, żeby „podgrzać sytuację”. Jako przykład podano jedno z wydań polskiego tabloidu „Super Detektyw”, określonego mianem „znanego”, z 2019 roku, w którym na pierwszej stronie zamieszczono grafikę z granicami Polski będącymi połączeniem terytoriów II RP i III RP z napisem „Wrócimy!”.

Dalej prowadzący mówi o „polskich apetytach” i „imperialnych ambicjach” Polski, w kontekście tzw. Międzymorza. Przywołał przy tym artykuł z 2020 roku na łamach „Polityki”, w którym przytoczono wypowiedzi nieżyjącego już historyka idei, prof. Andrzeja Walickiego, który mówił m.in. o przyciąganiu do Zachodu Białorusi i Ukrainy jako o „oficjalnie państwowej doktrynie Polski”. Później, przypominając o skrytykowaniu świętowania 17 września na Białorusi przez MSZ RP, publicysta oświadczył, że „Warszawa nie będzie nas uczyć, co mamy świętować”, a pod względem historycznym Polska to „jawnie agresywne państwo z kompleksem minionej chwały”.

W kolejnej części, na tle materiałów historycznych, pokazujących m.in. przewrócony polski słup graniczny na granicy z ZSRR i rozrywanie polskiej flagi, słyszymy, że 17 września 1939 r. miało miejsce „zjednoczenie ziem zachodniej i wschodniej Białorusi”, a mieszkańcy bardzo źle wspominają czasy pod polskimi rządami. Gusaczenko twierdził następnie, że po I wojnie światowej „Polska była w sumie nominalnym państwem”, zaś „bóle fantomowe nie dawały Polakom spokoju” i chcieli odzyskać ziemie na wschodzie, utracone w wyniku rozbiorów.

Jak zaznaczono, w wyniku traktatu ryskiego Polska „uzyskała znaczną część białoruskiego terytorium”, zamieszkiwaną przez 3 mln ludzi. Jednocześnie podkreślono, że w II RP Polacy stanowili 64 proc. społeczeństwa, w związku z czym Warszawa „rozpoczęła proces polonizacji lub opolaczenia”. Według narracji programu, Polacy nie uznawali Białorusinów za naród i tłumili rozwój języka białoruskiego. Skrytykowano brak edukacji w języku białoruskim, twierdząc, że było to celowe działania, po to, żeby ludzie byli analfabetami. Przytoczono też wypowiedź przewodniczącego komisji oświaty kultury i nauki białoruskiego parlamentu, Igora Marzaliuka, który krytykował to, że w okresie międzywojennym „ani zachodnia Białoruś, ani zachodnia Ukraina nie miały żadnej autonomii, nawet kulturowej”. Twierdził też, że cała „wysoka kultura białoruska, nauka i polityka” była „niszczona pod pozorem walki z komunizmem”.

Przeczytaj: Białoruski parlamentarzysta domaga się od Polski przeprosin m. in. za Romualda Rajsa „Burego”

Czytaj także: Leszek Żebrowski dla Kresów.pl: białoruski parlamentarzysta chce przeprosin za AK i „Burego”? Niech najpierw się douczy

Później w kontekście „ulubionego przez Polaków tematu więźniów politycznych” w programie oświadczono, że w II RP „ciężko prześladowano niewygodnych białoruskich polityków”. Mowa była też o „obozie koncentracyjnym” w Berezie Kartuskiej, twierdząc, że więzionych tam, w tym Białorusinów, maltretowano, a funkcjonariusze stosowali „nieludzkie metody”. Marzaliuk twierdził, że „obóz koncentracyjny w Berezie Kartuskiej stworzono na wzór obozu w Dachau”.

Zobacz: „Obóz śmierci” na polskiej granicy w białoruskiej telewizji. W materiale także Sterczewski, Piskorski i inni [+VIDEO]

Dalej Gusaczenko mówił o „brutalności Polaków” wobec Białorusinów w II RP: – Nasilił się terror wobec ludności cywilnej, niszczenie domów mieszkalnych (…) Polskie wojska wywiozły z terenów Białorusi 6 tys. wagonów zagrabionego mienia”.

W programie zacytowano też inną wypowiedź Marzaliuka, który twierdził, że „kiedy tylko przychodzili polscy okupanci, w szkołach od razu wprowadzano język polski, a białoruskich i rosyjskich nauczycieli zwalniano, pod pretekstem walki z komunizmem”. Zarzucono też Polsce, że prowadziła rabunkową gospodarkę na terytorium „zachodniej Białorusi”, a ludziom ograniczano możliwość np. zbierania grzybów, wyzyskiwano ich jako „tanią siłę roboczą” oraz odbierano im ziemię i oddawano za bezcen „dużym gospodarzom”. Podkreślano też, że zdecydowana większość białoruskich chłopów żyła w biedzie, co skłaniało ich do emigracji na Zachód Europy i do Ameryki.

Przeczytaj: Czciciele „mordercy Białorusinów”. Białoruska władza i opozycja zachowują jednolitą narrację historyczną wobec Polski

„Był jednak plan perspektywicznego osadnictwa wewnętrznego – zasiedlić ziemie polskimi kolonistami, a Białorusinów zamienić na Polaków” – twierdził Gusaczenko. Dołączono do tego wypowiedzi starszego mężczyzny, opowiadającego, jak źle żyło się w okolicach Berezy w II RP. Według białoruskiej telewizji, działania polskich władz nie przyniosły jednak oczekiwanych skutków, a większość mieszkańców nie utożsamiała się z państwem polskim i stąd pozytywnie odnosiła się do żołnierzy radzieckich, którzy 17 września 1939 roku wkroczyli od wschodu na polskie terytorium.

– Białorusinom nie pozwalano się uczyć, zapędzano ich do obozu koncentracyjnego, naruszano prawa ich rzeczywistej inteligencji narodowej – mówił prowadzący. Na tym tle, stanowisko Polski względem Dnia Jedności Narodowej określono mianem „rewanżyzmu” z polskiej strony.

– Białoruś to nie Kresy Wschodnie, jak zachodnią część naszego kraju lubią nazywać Polacy. Dziś to suwerenne państwo, a w nim niemało mieszkańców, którzy dobrze pamiętają dzień 17 września 1939 roku i wcześniejsze 20 lat głodu – kontynuował Gusaczenko. Zacytowano też dziennikarkę i reportażystkę Elenę Bormotową, która w krytycznym tonie przytaczała relacje o tym, że w II RP dzień w szkole rozpoczynano od odśpiewania polskiego hymnu narodowego.

– Takie są fakty, wnioski wyciągnijcie sami – zakończył prowadzący.

W trakcie programu prezentowano grafikę z konturami „zjednoczonych” ziem tzw. Zachodniej i Wschodniej Białorusi, z napisem-hasłem „Zjednoczenie Białorusi. Ni Polsce, ni mniej” [oryg. gra słów, gdzie w powiedzeniu „ni więcej, ni mniej” w słowie „więcej” zmieniono pierwszą literę: „Ни Польше, ни менше” – Ни больше, ни менше” – red.].

Przypomnijmy, że wcześniej, w związku z 100. rocznicą Traktatu Ryskiego główny białoruski dziennik rządowy opublikował propagandowy materiał krytykujący II RP i określający nasz kraj mianem „hieny Europy”, opisując wojnę z bolszewikami, zjednoczenie z Polską Górnego Śląska czy Wileńszczyzny jako „agresję”. Teksty w krytycznym względem Polski tonie ukazały się też w „niezależnym” serwisie Radia Swoboda.

Czytaj także: Białoruska telewizja państwowa zaprezentowała mapę Białorusi z Białymstokiem w składzie

W czerwcu br. Aleksandr Łukaszenko podpisał dekret ustanawiający 17 września jako święto państwowe – Dzień Jedności Narodowej. Białoruska, państwowa agencja informacyjna BelTa zacytowała uzasadnienie przedstawione przez służbę prasową białoruskiego przywódcy, w którym napisano, że dzień najazdu Związku Radzieckiego na Polskę był „aktem historycznej sprawiedliwości wobec narodu białoruskiego, rozdzielonego wbrew jego woli w 1921 roku zgodnie z warunkami ryskiego traktatu pokojowego”.

„Dziś naród białoruski jest zjednoczony w wyborze strategicznego kursu na rozwój silnego, suwerennego i kwitnącego kraju. Ustanowienie Dnia Jedności Narodowej 17 września podkreśla następstwo pokoleń nienaruszalność i samowystarczalność narodu i państwowości białoruskiej” – napisano w oświadczeniu. Święto 17 wrześnie nie będzie dniem wolnym od pracy.

Za rządów Aleksandra Łukaszenki Republika Białoruś utożsamiła się z tradycją polityczną ZSRR oraz Białoruskiej SRR. Przyjęto godło i flagę będące lekką modyfikacją godła i flagi republiki radzieckiej. Dniem niepodległości na Białorusi nadal jest 3 lipca – dzień odbicia Mińska przez Armię Czerwoną w 1944 r. Na Białorusi powszechne są pomniki Włodzimierz Lenina, najbardziej okazały stoi przed siedzibą rządu i parlamentu Białorusi. Zachowano radzieckie nazewnictwo miejscowości i ulic. Dom Polski w Grodnie stoi na rogu ulic Dzierżyńskiego i 17 września. Konsulat Polski w tym mieście stoi przy ulicy Budionnego, który dowodził jedną z sowieckich armii najeżdżających Polskę w 1920 r.

Oficjalna białoruska historiografia kontynuuje paradygmat historiografii radzieckiej w której przyjmowanie polskiego języka, kultury i tożsamości narodowej przez mieszkańców obecnych obszarów Białorusi w czasach I Rzeczpospolitej było rzekomo wynikiem przymusowej asymilacji. Polacy są ukazywanie głównie jako szlacheccy wyzyskiwacze, zaś przynależność Kresów Wschodnich do II Rzeczpospolitej jako wynik jej imperializmu. Przedwojenne państwo polskie określane jest przez białoruskich historyków jako okupacyjne i kolonizatorskie. Treści taki zawarte są również w podręcznikach szkolnych.Historia była główną płaszczyzną represji wobec polskich organizacji społecznych na Białorusi – Forum Polskich Inicjatyw Brześcia i Obwodu Brzeskiego oraz Związku Polaków na Białorusi.

Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply